Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ilekroć przed kamerą znajduje się coś godnego zachwytu, rozwój akcji idzie w odstawkę. A że w "Paranoid Park" głównym obiektem kontemplacji jest uroda odtwórcy głównej roli, Gabe’a Nevinsa, całość zmienia się w rodzaj homoerotycznego listu miłosnego. Jest trochę tak, jakbyśmy oglądali film wyreżyserowany przez Gustawa von Aschenbacha, z Tadziem w roli głównej. To widowisko nie ma nic wspólnego z pornografią, ale jest w nim niepokojący pierwiastek: Van Sant fetyszyzuje niedostępność swego aktora tak jak Walt, bohater debiutanckiego "Mala Noche" (1985), fetyszyzował niedostępność meksykańskiego imigranta, w którym się zakochał.
Alex, nastoletni bohater filmu, jest nie tylko niedostępny - w dużej mierze pozostaje także nieprzenikniony. Słyszymy jego monolog wewnętrzny, ale nie wiemy nic o jego marzeniach i celach. Alex dryfuje po rzeczywistości, która zdaje się nie pytać o jutro. Można się po niej ślizgać jak po torze do jazdy deskorolką, który użyczył filmowi tytułu. Cementowe morze, po którym surfują nastoletni chłopcy, jest w tym filmie metaforą obojętności świata. W gabinecie szkolnego psychologa wisi transparent z wezwaniem: "Aspiruj!", ale żaden z przedstawionych w filmie młodych ludzi nie wydaje się za tym hasłem podążać. Wszystko jest dla nich żartem - i to nieszczególnie zabawnym. Gdzieś daleko ich kraj toczy wojnę, gdzieś blisko zdarzają się tragiczne wypadki. Ani to pierwsze, ani to drugie nie ma jednak echa.
To dlatego Alex, kiedy przypadkowo powoduje śmierć strażnika kolejowego, nie ma się do kogo zwrócić. Bohater musi poradzić sobie sam ze sobą; z własnym poczuciem winy i z niewiedzą otoczenia. Cały film osnuty jest wokół oczyszczającego aktu spisywania wspomnień, które w ostatniej scenie zostaną spalone. Alex musiał opowiedzieć sobie własną historię, by móc o niej zapomnieć.
Finał "Śmierci w Wenecji" kazał nam patrzeć i na pozaświatowe piękno Tadzia, i na rozkładające się ciało tego, który się w tym pięknie zakochał. Sylwetka młodego chłopca wpisana między niebo a wodę; rozmazany makijaż umierającego starca - stanowiły część tego samego równania. "Paranoid Park" wymazuje jego niewygodną połowę. To my jesteśmy Aschenbachami, ale ponieważ nie każe się nam patrzeć w lustro, łatwiej rozgrzeszamy Tadzia ze zbrodni, której nie chciał przecież popełnić. I dzieje się to bez uczucia współwiny, co jest tyleż świadectwem manipulacji Van Santa, co siły piękna, które mimowolnie (i bezgrzesznie) tryumfuje nad wszelkim moralnym osądem.
PARANOID PARK - reż.: GUS VAN SANT, scen.: Blake Nelson, zdj.: Christopher Doyle, Rain Kathy Li, wyst.: Gabe Nevins, Daniel Liu, Taylor Momsen, Emily Galash i inni, muz.: Nino Rota i inni, USA 2007.