Parafia nie jest przedsiębiorstwem

Ks. Janusz Wiśniewski, ekonomista: Prędzej czy później czeka nas wprowadzenie rozwiązań systemowych, np. opodatkowania się parafian.

24.09.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Archiwum prywatne
/ Fot. Archiwum prywatne

ARTUR SPORNIAK: Czy audyt w Kościele ma sens?
KS. JANUSZ WIŚNIEWSKI:
Zależy, co chcemy dalej z tym audytem zrobić. W Kościele istnieją procedury kontrolne, choć być może już niewystarczające na obecne czasy. Sądzę, że większy problem mamy z przepływem informacji. Na przykład, rozmawiamy o Funduszu Kościelnym, który ma zostać zastąpiony odpisem od podatku. Tymczasem Fundusz był rekompensatą za zabrane Kościołowi przez państwo po wojnie nieruchomości. Dzisiaj rząd próbuje przerzucić ciężar tej rekompensaty na społeczeństwo. Nie należy zatem Funduszu i mającego go zastąpić proponowanego odpisu kojarzyć z normalnym zobowiązaniem wiernych utrzymania Kościoła. Owszem, audyt mógłby okazać się przydatny, ale co innego stanowi chyba główny problem.
Co mianowicie?
Świadomość, że za sferę materialną w Kościele istnieje wspólna odpowiedzialność: świeckich i duchownych. Gdy odpis zacznie funkcjonować, w Kościele pojawią się publiczne pieniądze, które będą musiały być precyzyjnie i w sposób jawny rozliczane. Być może będzie to miało szerszy wpływ na zmianę mentalności. W konsekwencji Kościół w terenie rozwinie swoją księgowość, nauczy się budżetować, dopuści świeckich – już nie tylko w charakterze ekspertów, ale osób współdecydujących o inwestycjach i sprawach gospodarczych.
Czasem mam wrażenie, że przychodzimy do kościoła jak do teatru czy do kina: wrzucając na tacę 10 zł, 5 zł czy 2 zł, płacimy za lepiej czy gorzej wykonaną usługę. Dlatego zmiana świadomości jest konieczna po obu stronach: świeckiej i kościelnej.
Jeszcze inny aspekt powinniśmy brać pod uwagę. Jak podają statystyki, społeczeństwo biednieje. Pauperyzacja nie sprzyja uświadamianiu sobie konieczności wzięcia większej odpowiedzialności za finanse kościelne. Proszę sobie wyobrazić, że wzrastają koszty utrzymania i jeszcze dodatkowo przychodzi mi regularnie płacić na Kościół. Nagle dokładamy jeszcze jedną cegiełkę. To może być coraz trudniejsze dla ludzi.
Poza tym w różnych regionach wygląda to różnie. Z raportu Katolickiej Agencji Informacyjnej na temat finansów kościelnych wyraźnie widać różnice w dochodach poszczególnych parafii. Automatycznie wiąże się to też z możliwościami duszpasterskimi takich parafii. Dochody dużych miejskich parafii, w których jest np. 150 pogrzebów rocznie, są zupełnie inne niż w parafii, w której pogrzebów jest 20.
W tej chwili wrzucam na tacę datek i właściwie nie wiem, co się z nim dzieje. Trudno od księży wyegzekwować jakąś zwrotną informację, bo większość proboszczów nie upublicznia sprawozdań finansowych. Z drugiej strony jest to wygodne, bo nie muszę się czuć współodpowiedzialnym. Raczej nie widać mechanizmów, które wymuszałyby zmianę tego wygodnego układu...
Świeccy przez lata zostali przyzwyczajeni, że to proboszcz ma np. zorganizować Pierwszą Komunię. Oczywiście w sprawowaniu liturgii nie możemy zamienić się rolami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby za przygotowanie samej uroczystości świeccy wzięli odpowiedzialność. Kiedyś w mojej parafii powiedziałem, że to jest nasza wspólna odpowiedzialność i zaangażowanie świeckich wzrosło. Na pewno odpis podatkowy czy jakaś inna forma finansowania działań Kościoła wymusi większą jawność finansów i świadomość wiernych. Gdyby w mojej parafii zapytać, z czego się proboszcz utrzymuje, to ludzie nie bardzo by umieli odpowiedzieć, mimo że regularnie staram się wykazywać roczne sprawozdania. Wielu wiernych to po prostu nie interesuje.
Co można „na szybko” zmienić? Czy biskupi nie powinni zarządzić, by w podległych im parafiach proboszczowie takie sprawozdania finansowe sporządzali?
Nie we wszystkich, ale w niektórych diecezjach jest tak, że sprawozdania finansowe proboszczowie regularnie przekazują do kurii. Na pewno trzeba się zastanowić nad kwestią zarządzania. Nie chodzi o to, by parafię traktować jak jakieś przedsiębiorstwo, a proboszcza jak menadżera, ale na pewno można uczyć duchownych zarządzania, marketingu, metod współpracy zespołowej, a więc tych normalnych elementów obecnych w każdej większej firmie.
Nie uczy się tego kleryków?
W seminariach takich kursów raczej nie ma. Kiedyś proponowałem kilku biskupom zorganizowanie podyplomowych studiów zarządzania parafią, ale gdzieś ten pomysł utknął. Na UKSW próbujemy coś podobnego wprowadzić, ale jaki będzie tego efekt, to kwestia otwarta.
Jak kontroluje się finanse na poziomie parafii i czy nie byłoby dobrym pomysłem ujawniać wiernym wyniki takich kontroli?
Podczas corocznej wizytacji w parafii ksiądz dziekan sprawdza kwestie finansowe. Sporządza sprawozdanie, które trafia do kurii. W naszej płockiej diecezji proboszczowie wypełniają formularz dotyczący działalności gospodarczej, planów, zamierzeń i ich źródeł finansowania. Można to upubliczniać, ale najpierw – powtarzam – trzeba uświadomić świeckim ich współodpowiedzialność. A na to potrzeba czasu.
A jaki powinien być pierwszy realistyczny impuls? Wydaje mi się, że publikowanie corocznych sprawozdań finansowych parafii mogłoby być takim impulsem...
Pierwszy impuls przyszedł z góry: stała się nim Instrukcja Konferencji Episkopatu Polski w Sprawie Zarządzania Kościelnymi Dobrami Materialnymi, przyjęta przez biskupów rok temu. Jest to próba ujednolicenia mechanizmów finansowania na poziomie parafii.
Co do publikowania parafialnych sprawozdań finansowych, to oczywiście biskupi mogliby wprowadzić taką praktykę. Tu pojawia się jeszcze inny problem. Uważam, że prędzej czy później czeka nas wprowadzenie rozwiązań systemowych, np. opodatkowania się parafian. Wówczas finanse stałyby się najbardziej przejrzyste.
Czy są już takie parafie w Polsce, które się opodatkowały?
Badałem kiedyś temat podatku kościelnego i natrafiłem na informację, że tuż przed II wojną światową do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego trafił projekt ogólnopolskiego podatku kościelnego. Taki podatek funkcjonował w diecezji poznańskiej. Ale po wojnie z powodów politycznych ów projekt nie mógł być zrealizowany. Obecnie słyszałem o parafiach w diecezji poznańskiej, które się dobrowolnie opodatkowały. Natomiast zwyczajną praktyką jest, że parafianie czasowo się opodatkowują na konkretne potrzeby, np. remont dachu.
Zatem taki system funkcjonuje, gdy jest pełna jasność co do celu i sposobów realizacji?
Zgadza się. W mojej parafii w ten sposób kupowaliśmy organy i montowaliśmy ogrzewanie elektryczne. Gdy był konkretny cel, parafianie sukcesywnie przekazywali określone kwoty pieniędzy.
Wspomniał Ksiądz, że sporządza sprawozdania roczne finansowe...
Tak.
Czy Ksiądz je udostępnia publicznie?
W gazetce parafialnej.
Afery finansowe w Kościele w ostatnich latach pokazały, że największe pokusy pojawiają się na styku Kościoła i biznesu prywatnego. Gdy ksiądz ma wyremontować dach, to jakie procedury trzeba uruchomić, żeby przedsięwzięcie było transparentne?
To zadanie dla parafialnej rady ekonomicznej. Ksiądz nie musi się tym zajmować. To rada określa, co należy wykonać, wybiera firmę, zapewnia środki na ten cel. Jako proboszcz mam radę ekonomiczną, która w tej dziedzinie jest pięć razy mądrzejsza ode mnie.
Podejrzewam, że Księdza podejście jest wciąż wyjątkowe w Polsce.
Na pewno jest wiele takich parafii. Zwłaszcza młodzi proboszczowie szybciej się uczą i coraz chętniej współdziałają ze świeckimi.
Księża biskupi, pytani o ewentualne wprowadzenie podatku kościelnego, mówią, że to nie jest rozwiązanie dobre dla Polski. Po wprowadzeniu takiego podatku być może Polacy masowo wypisywaliby się z Kościoła...
To słuszna obawa. Nie nazywałbym tego podatkiem, tylko pewnym zobowiązaniem. Jeżeli chcę uczestniczyć w życiu Kościoła, to mam pewne zobowiązania. Istnieją zobowiązania moralne, ale też stricte finansowe. Warto uczyć się od Włochów. Tam każdy katolik może przekazać na Kościół 8 promili swoich dochodów. Kościół urządza w mediach kampanie informacyjne, na co te pieniądze chce przekazać, rozlicza się z nich i to dość dobrze funkcjonuje.
Ale we Włoszech owe 8 promili to i tak ułamek ogólnych kosztów utrzymania Kościoła. Głównym źródłem pozostają ofiary.
To prawda. Może do tego dojdziemy poprzez ten planowany odpis podatkowy. Tylko cały czas kładłbym nacisk na informację i uświadamianie ludzi. 

KS. JANUSZ WIŚNIEWSKI (ur. 1964) jest proboszczem parafii pw. św. Faustyny w Rogozinie w diecezji płockiej. Po seminarium studiował prawo na KUL, a także ekonomię na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium. W 2007 r. obronił doktorat na Wydziale Zarządzania UW. Prowadzi zajęcia na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych UKSW w Warszawie na kierunku ekonomia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2013