Państwo do naprawy

To było bardzo dobre exposé: krótkie, rzeczowe i skoncentrowane na najważniejszych zadaniach.

22.11.2011

Czyta się kilka minut

A najważniejsze z pilnych są trzy sprawy. Po pierwsze, utrzymanie stabilności w finansach publicznych tak, by zminimalizować skutki kryzysu. Drugie: mocne usytuowanie Polski w UE. Donald Tusk wskazywał, że nasz kraj powinien się znaleźć pośród kilku państw odpowiedzialnych za przyszłość kontynentu. Cel możliwy do osiągnięcia tym bardziej, że Unia zaczyna się dzielić nie wedle kryterium stare i nowe kraje UE, czy państwa w i poza strefą euro, ale - rzecz nazywając ogólnie - na kraje południa i reformującej, w miarę zdyscyplinowanej północy.

Po trzecie, co wydało mi się niezwykle znaczące, Tusk mocno opowiedział się za zasadą sprawiedliwości społecznej. To poważna zmiana języka premiera, a na pewno niezwykły zwrot w jego długiej karierze politycznej. Od radykalnego liberała droga wiodła go ku lepszemu rozumieniu całości społecznej i myślenia w kategoriach ochrony warstw społecznie słabszych.

Mowa szefa rządu była konkretna i spójna. Tusk świadomie wybrał taką poetykę, pozostawiając wiele ważnych spraw poza swoim wystąpieniem. Nie mówił o nich nie dlatego, by je lekceważył, ale dlatego, że kwestia finansów publicznych jest dziś najważniejsza. Komentatorzy narzekali, że nic nie było o bezrobociu. Szef klubu SLD marudził, że brakuje mu słów na temat rozwoju gospodarczego. Różni mędrkowie gawędzili na temat kapitału społecznego. Byli tacy, co chcieli o szkołach. Ale exposé szczęśliwie nie było koncertem życzeń i pragnień, lecz mocną prezentacją dwudziestu ośmiu trudnych reform, ważnych dla publicznych pieniędzy.

Charakterystyczne są reakcje polityków opozycji. Byli zaskoczeni wystąpieniem premiera i kompletnie do niego nieprzygotowani. Krytykowali, ale nierzeczowo. Po prostu marudy w stylu Kaczyńskiego, Palikota czy Napieralskiego. Wydaje się, że opozycja nie odrobiła lekcji i jeszcze raz udowodniła, że stać ją co najwyżej na odgrywanie roli nieznaczącej, a wiecznie niezadowolonej dekoracji. Bardzo to źle rokuje na przyszłość, ponieważ mocnemu rządowi potrzebni są dobrzy i myślący krytycy. Nic tego nie zapowiada.

Przyznam jednak, że wyjątkowo ważna kwestia nie została przez Tuska podjęta. Premier wspomniał o kilku zmianach mimochodem (np. skrócenie czasu orzekania w sądach, ograniczenie liczby urzędników), ale to zdecydowanie za mało. Od lat powtarza się ta sama informacja. Polska znajduje się na szarym końcu, jeśli chodzi o złożoność systemu podatkowego. Porządek prawa i administracji nie sprzyjają prywatnym czy społecznym przedsiębiorcom. Mitręga biurokratyczna we wszystkich sferach życia jest zaskakująca. Kontrole i system sprawozdawczości nie służy już niczemu. Wiemy o tym aż za dobrze. Koszta finansowe, emocjonalne i życiowe takich administracyjnych przepisów są olbrzymie. Niezbędne są trudne reformy. Wymagają zmian prawa w wielu obszarach życia. Konieczna wydaje się też wymiana znacznej części kadry administracji samorządowej.

Niewdzięczne to zajęcie, a efekty bardzo odległe. Jeśli jednak postawić sobie podstawowe, bynajmniej nie akademickie pytanie o to, gdzie i jak szukać tych mechanizmów rozwoju społecznego, które zwiększą jego sterowność, efektywność i sprawiedliwość, to oczywiście musimy zwrócić uwagę na kwestię jakości państwa. Obawiam się, że nie ma w Polsce żadnych sił społecznych jako tako zorganizowanych i świadomych celów ogólnych, które potrafiłyby wygenerować takie projekty. Na razie organizacje przedsiębiorców czy organizacje zawodowe pełnią tylko rolę kłótliwych lobbies. Żadna z partii podobnymi pytaniami nie jest zainteresowana. Tam są jedynie specjaliści od bójek w barze i kopania po kostkach.

Jestem głębokim sympatykiem pomysłów zespołu Michała Boniego. Zapewne tego rodzaju raportów można czy powinno się stworzyć kilka. Wszystkie one, jak sądzę, wskażą właśnie na państwo i polityków jako na siły hamujące zmiany, a zarazem takie, bez których konstruowanie przyszłości nie jest możliwe. Wszystkie dane wskazują na to, że klasyczna liberalna recepta się wyczerpała. Mało kto wierzy, że siły rynkowe same zabudują w miarę sprawiedliwy i sprawny ład społeczny. Dyskusja na ten temat, która się nie odbyła i która wydaje się pilna, sytuuje się poza exposé premiera.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2011