Palmowa Niedziela raz jeszcze

14. niedziela zwykła

28.06.2011

Czyta się kilka minut

Prorok Zachariasz znowu przypomina o sposobie, w jaki Król-Mesjasz przybędzie do Jerozolimy, by objąć władzę. Wjedzie w bramy miasta na "osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy". Słuchając Zachariaszowego proroctwa o tym, że tenże Król połamie nie tylko łuki, ale i rydwany, pokona na tym swoim, pożal się Boże, rumaku najprawdziwsze konie, można by powiedzieć - wolne żarty.

I rzeczywiście, Jezus przybył do Jerozolimy, wjechał w jej bramy na osiołku, każdego roku przypomina o tym Palmowa Niedziela, ale już z miasta żywy nie wyszedł. Nie do Niego, ale do Jego przeciwników należało zwycięstwo. Zresztą, do dnia dzisiejszego Jerozolima jest miastem, w którym najtrudniej o pokój.

Po takim stwierdzeniu można dojść do wniosku, że proroctwo Zachariasza, jeśli jest prawdziwe, to na pewno dalekie od spełnienia, a interpretowanie życia i śmierci Jezusa w jego świetle też wydaje się być na wyrost.

Nie tylko w tym przypadku, ale w wielu innych można postawić Bogu zarzut, że Jego działanie jest co najmniej mało skuteczne. Owszem, można Boga tłumaczyć, usprawiedliwiać, że przecież chodzi Mu o rzeczy ważniejsze, bo duchowe, wieczne, a nie doczesne, materialne, a więc przemijające. Tyle tylko że takie tłumaczenie jest nieprzekonujące, i to z czysto biblijnych i teologicznych powodów. Skoro to, co materialne, jest aż tak mało ważne, ba, nawet wrogie człowiekowi pobożnemu, a wygląda na to, że i Bogu - to w jakim celu Syn Boży stał się człowiekiem, urodził się jak każdy inny człowiek, zarabiał na życie też jak każdy inny, wreszcie, co prawda w tragicznych okolicznościach, ale umierał też, jak każdy człowiek umiera? Jeśli aż tak mocno Syn Boży związał się ze światem, to musiał mieć ku temu mocny powód.

Podczas jednego z czerwcowych spotkań Papieża z Kościołem zgromadzonym na placu świętego Piotra Benedykt XVI powiedział, że stwarzanie świata i jego zbawianie jest jednym procesem. Jeśli tak, to trzeba powiedzieć, że nie ma co oczekiwać, iż lada chwila nastąpi powszechny pokój tylko dlatego, że się o to Boga pięknie poprosi. Nie, nasz dzisiejszy świat daleki jest od tego, jakim być powinien. On się wciąż staje dzięki wysiłkowi Boga i ludzi.

Nic z tego, co sprawia, że bywamy czasami szczęśliwi, a więc poznajemy, jak smakuje świat już całkowicie stworzony i zbawiony (będąc szczęśliwymi przez chwilę przebywamy w niebie), nie jest nam dane raz na zawsze.

Nie wiem, dlaczego Wszechmogący Bóg umieścił nas w świecie, który dopiero się tworzy, i to pomiędzy światem takim, jaki mamy, a takim, o którym marzymy. Mógłbym nawet z tego powodu czynić Bogu, najdelikatniej mówiąc, wymówki, ale skoro On też tutaj żyje i też się boryka z tym światem, to widocznie coś w tym jest sensownego, a to wystarczy, by się chciało żyć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2011