Otwieramy Kościół

Kard. Reinhard Marx, członek Rady Kardynałów i przewodniczący episkopatu Niemiec: Ewangelia nie jest nowa, ale Franciszek wyraża ją nowym sposobem. Mentalność biskupów też musi się zmienić.

08.02.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Rolf Vennenbernd / AFP / EAST NEWS
/ Fot. Rolf Vennenbernd / AFP / EAST NEWS

KS. LUKE HANSEN SJ: Czy praca w Radzie Kardynałów zmieniła spojrzenie Księdza Kardynała na Kościół?


KARD. REINHARD MARX: Doszedł mi nowy obowiązek. Kiedy udzielam wywiadów – tak jak dzisiaj – i jestem pytany, co robię w Radzie i jak to jest być przy papieżu, poczuwam się do większej odpowiedzialności. Ale nie widzę Kościoła inaczej. Jestem biskupem od 18 lat, kardynałem od pięciu i uczestniczyłem w synodach. Dostrzegam nowe obowiązki i nowe możliwości, a także szansę na wejście do historii Kościoła.


Na czym polegają nowe możliwości?


Cały pontyfikat papieża Franciszka otworzył nowe drogi. To się czuje. W USA wszyscy mówią o Franciszku, nawet niekatolicy. Muszę zastrzec, że papież nie jest Kościołem, Kościół to coś więcej niż papież. Ale pojawiła się nowa atmosfera. Pewien rabin poprosił mnie: „Powiedz papieżowi, że nam pomaga, ponieważ wzmacnia religię jako taką, nie tylko Kościół katolicki”. A więc wytworzył się pewien nowy impet.


W Radzie Kardynałów otrzymałem zadanie stworzenia nowego statutu Kurii Rzymskiej i zreformowania banku watykańskiego, poza tym papież konsultuje ze mną wiele innych rzeczy. Nie możemy jednak codziennie być w Rzymie. Ten pontyfikat należy postrzegać w szerszym kontekście. Mam wrażenie, że wstąpiliśmy na nową drogę. Nie budujemy nowego Kościoła – pozostaje on katolicki – ale jest świeży oddech, krok do przodu.


Jakie wyzwania towarzyszą nowemu okresowi w dziejach Kościoła?


Najlepiej jest przeczytać „Evangelii gaudium”. Niektórzy mówią: „Nie wiemy, czego papież tak naprawdę chce”. Ja na to odpowiadam: „Przeczytajcie adhortację”. Nie daje ona magicznych odpowiedzi na skomplikowane pytania, lecz ukazuje drogę Ducha, drogę ewangelizacji, bycia blisko ludzi, blisko biednych, blisko tych, którym się nie powiodło, blisko grzeszników. To nie jest Kościół narcystyczny, to nie jest Kościół strachu. Pojawił się nowy, swobodny impuls wyjścia na zewnątrz.


Niektórzy się martwią, co będzie dalej. Franciszek posłużył się mocnym obrazem: „Wolę Kościół, który jest posiniaczony, obolały i brudny, bo chodzi po ulicach, a nie Kościół, który jest bardzo czysty, posiada prawdę i wszystkie inne niezbędne rzeczy. Ten drugi Kościół nie pomaga ludziom”. Ewangelia nie jest nowa, ale Franciszek wyraża ją nowym sposobem, inspirując mnóstwo ludzi na całym świecie, którzy mówią: „Tak, taki właśnie jest Kościół”. To wielki dar dla nas. To bardzo ważne. Zobaczymy, co będzie dalej, Franciszek jest papieżem dopiero dwa lata, czyli niezbyt długo.


Co może nam Ksiądz Kardynał powiedzieć o papieżu Franciszku, osobie, z którą blisko współpracuje?


Jest bardzo autentyczny. Jest rozluźniony, spokojny. W jego wieku nie musi próbować niczego osiągnąć ani udowadniać, że jest kimś. Jest wyrazisty, otwarty i skromny. A także silny. To silny człowiek. Myślę jednak, że analizowanie charakteru papieża nie jest aż tak ważne, ważniejsze jest zrozumienie tego, o co mu chodzi
Razem z Franciszkiem wypracujemy dla Kościoła drogę do przodu. W „Evangelii gaudium” Franciszek pisze o relacjach pomiędzy Rzymem a konferencjami biskupów, a także o pracy duszpasterskiej w parafiach, o lokalnych Kościołach i charakterze synodów. Są to bardzo ważne zagadnienia dla przyszłości Kościoła. Bardzo ważne jest również, że mamy papieża. Cały świat mówi dzisiaj o Kościele katolickim – nie zawsze pozytywnie, ale prawie zawsze.


A więc Jezus dobrze zrobił, że stworzył Urząd Piotrowy. To widać. Co nie oznacza centralizmu. Powiedziałem papieżowi, że „instytucja scentralizowana nie jest silna, lecz słaba”. Sobór Watykański II zaczął wypracowywać nową równowagę między centrum a Kościołami lokalnymi, ale ten cel nie został jeszcze osiągnięty. Musimy do tego doprowadzić. Po 50 latach widzimy, jak może funkcjonować Kościół w zglobalizowanym świecie – powszechny, zglobalizowany Kościół. Na razie jeszcze nie zorganizowaliśmy tego w odpowiedni sposób. To wielkie zadanie na obecne stulecie. Pojawia się pokusa centralizacji, ale to nie zadziała.


Drugie wyzwanie to znalezienie sposobu na wyjaśnianie naszej wiary w różnych częściach świata. Co mogą zrobić synody i lokalne Kościoły razem z Rzymem? Jak rozwiązać ten problem?


Na Synodzie podejmowana jest m.in. kwestia rozwiedzionych katolików, którzy ponownie wstąpili w związek małżeński, oraz katolików homoseksualnych żyjących w związkach. Czy pełniąc obecną funkcję, ma Ksiądz Kardynał kontakt z takimi katolikami?


Jestem kapłanem od 35 lat. Problem nie jest nowy. Wydaje mi się, że mamy mnóstwo pracy do wykonania na polu teologicznym, nie tylko związanej z kwestią rozwodów, ale również z teologią małżeństwa. Dziwi mnie, że według niektórych „wszystko jest jasne” w tej kwestii – nie wszystko jest jasne. Nie chodzi o to, żeby współczesność określała doktrynę Kościoła. Chodzi o aggiornamento, przekazywanie tej doktryny w sposób zrozumiały dla ludzi i nieustanne dostosowywanie jej do Ewangelii, do teologii, aby na nowo odnaleźć sens tego, co mówił Jezus, co mówi tradycja Kościoła, teologia itd. Jest dużo do zrobienia.


Rozmawiam z wieloma ekspertami, specjalistami od prawa kanonicznego i teologami, którzy dostrzegają dużo kwestii związanych z sakramentalnością i ważnością małżeństwa. Jedno z pytań brzmi: co możemy zrobić, kiedy ktoś bierze ślub, rozwodzi się i znajduje nowego partnera? Są różne stanowiska. Niektórzy biskupi na Synodzie mówili: „tacy ludzie żyją w grzechu”. Ale inni mówili: „nie można twierdzić, że ktoś codziennie żyje w grzechu, to niemożliwe”. Musimy rozmawiać o tych kwestiach. Otworzyliśmy dyskusję na ten temat w Episkopacie Niemiec. Teraz opublikowaliśmy tekst. Uważam, że jest dobry i stanowi ważny przyczynek do dyskusji na Synodzie. To bardzo ważne, że Synod nie podchodzi do sprawy w duchu „wszystko albo nic”. To nie jest dobre rozwiązanie. Na Synodzie nie może być zwycięzców i przegranych – nie taki jest jego duch. Duch Synodu to znalezienie wspólnej drogi, a nie zastanawianie się, w jaki sposób mogę przeforsować moje stanowisko. Każdy powinien zadać sobie pytanie, jak rozumie przeciwstawne stanowisko i jak można wspólnie wypracować nowe. Na tym polega duch Synodu.


Dlatego to takie ważne, że nad tym pracujemy. Mam nadzieję, że papież zainspiruje ten Synod. Synod nie podejmuje decyzji; decyzje może podejmować tylko sobór albo papież. Wspomniane kwestie trzeba ująć w szerszym kontekście. Naszym zadaniem jest pomóc ludziom żyć. Zgodnie z „Evangelii gaudium” nie chodzi o to, jak mamy bronić prawdy. Chodzi o to, żeby pomóc ludziom znaleźć prawdę. To ważne rozróżnienie.


Eucharystia i pojednanie z Bogiem są ludziom potrzebne. Do niektórych mówimy: „aż do śmierci nie pojednasz się z Bogiem”. Kiedy widzi się konkretne sytuacje, nie sposób w to uwierzyć. Mógłbym podać wiele przykładów. W duchu „Evangelii gaudium” musimy zrozumieć, że Eucharystia jest dla ludzi lekarstwem, ma im pomóc. Musimy znaleźć sposoby na to, żeby ludzie ją przyjmowali. Nie chodzi o znajdowanie sposobów na to, żeby zagrodzić im drogę! Musimy znaleźć sposoby na przyjęcie ich w Kościele. Musimy użyć wyobraźni, zadając sobie pytanie, czy możemy coś zrobić. Być może w niektórych sytuacjach nie jest to możliwe. Ale nie o tym rozmawiamy. Musimy skupić się na tym, jak przyjąć ludzi w Kościele.


Na Synodzie wspomniał Ksiądz Kardynał o parze homoseksualistów, którzy żyją ze sobą przez 35 lat i opiekują się sobą nawet w ostatnich fazach swojego życia. Ksiądz Kardynał zapytał: „Jak można powiedzieć, że to nie ma żadnej wartości?”. Jaką wiedzę wyniósł Ksiądz z obserwacji tego rodzaju związków i czy to ma jakieś odniesienia do dzisiejszej etyki seksualnej?


Kiedy mówimy o etyce seksualnej, to może nie powinniśmy zaczynać od sypiania ze sobą, ale od miłości, wierności i poszukiwania związku na całe życie. Jestem zaskoczony faktem, że większość naszej młodzieży, w tym także homoseksualistów, którzy są praktykującymi katolikami, chce związku, który będzie trwał do końca życia.


Doktryna Kościoła wcale nie jest dla ludzi taka egzotyczna. Musimy zacząć od jej głównych punktów, aby dostrzec ludzkie marzenie: marzenie o tym, że mężczyzna i kobieta powiedzą do siebie: „Ty i ja, na zawsze”. My jako Kościół mówimy: „Tak, to jest absolutnie OK. Wasza wizja jest słuszna!”. Musimy znaleźć sposób na dotarcie z tym do ludzi. Potem zdarza się, że nie wychodzi. Ktoś znajduje tę drugą osobę, ale związek nie jest zbyt udany. Jednak zasada wierności na całe życie jest słuszna i dobra.


Kościół mówi, że związek homoseksualny nie jest na tym samym poziomie, co związek między mężczyzną i kobietą. To jasne. Ale kiedy są sobie wierni, kiedy pomagają biednym, kiedy pracują, nie można im mówić, że wszystko, co robią, jest złe, bo są homoseksualistami. Nie można patrzeć na człowieka tylko z jednego punktu widzenia, nie dostrzegając całej jego sytuacji. To bardzo ważne elementy etyki seksualnej.


To samo dotyczy ludzi, którzy żyją z sobą przed ślubem albo są sobie wierni, ale mają tylko ślub cywilny. Nie można mówić, że związek jest w stu procentach zły, kiedy para dochowuje sobie wierności, kiedy czeka na ostateczną decyzję albo planuje swoje życie i po 10 latach znajduje drogę do ołtarza. Wszędzie tam, gdzie to możliwe, musimy pomagać parom znaleźć spełnienie w sakramencie małżeństwa. Omawialiśmy tę kwestię na Synodzie i wielu biskupów podziela tę opinię. Nie byłem w niej odosobniony.


Bp Johan Bonny z Antwerpii powiedział, że Kościół powinien uznać „różnorodność form” i pobłogosławić niektóre związki homoseksualne oparte na takich wartościach jak miłość, wierność i oddanie. Czy to ważne, aby Kościół dyskutował o tych możliwościach?


Powiedziałem na Synodzie, że Paweł VI wyraził wspaniałą wizję w encyklice „Humanae vitae”. Związek między mężczyzną i kobietą jest bardzo ważny. Pożycie płciowe w związku dwóch osób, które są sobie wierne, opiera się na połączeniu prokreacji, wzajemnego dawania sobie miłości, seksualności i otwartości na życie. Paweł VI uważał, że to połączenie ulegnie zniszczeniu. Miał rację. Spójrzmy na wszystkie zagadnienia związane z medycyną rozrodczą. Nie możemy przekreślić tego wspaniałego modelu seksualności i powiedzieć: „jest różnorodność” albo „każdy ma prawo do...”. Seksualność znajduje swój najwspanialszy wyraz w związku między mężczyzną i kobietą i w otwartości na dawanie życia. Już wcześniej wspomniałem o kwestii towarzyszenia ludziom, aby zobaczyć, co robią w swoim życiu i jaka jest ich sytuacja osobista.


Papież Franciszek zaapelował o zwiększenie roli kobiet w Kościele. Czy według Księdza jest to możliwe? Czy pomogłoby to Kościołowi lepiej realizować jego misję?


Deklerykalizacja władzy jest ważna w Kurii Rzymskiej i w zarządzaniu diecezjami. Musimy się przyjrzeć prawu kanonicznemu i dokonać refleksji teologicznej, aby ocenić, do jakich ról niezbędni są kapłani, a potem do wszystkich innych ról dopuścić świeckich – zwłaszcza kobiety. Jeśli chodzi o zarządzanie Watykanem, nie jest konieczne, aby wszystkimi kongregacjami, radami i departamentami kierowali duchowni. Szkoda, że nie ma kobiet wśród świeckich w Radzie Gospodarczej. Specjalistów wybrano, zanim zostałem koordynatorem, ale będę szukał kobiet na te stanowiska.


Po raz pierwszy w dziejach Watykanu w naszej radzie zasiadają świeccy z takimi samymi obowiązkami i kompetencjami jak kardynałowie. Wydaje się, że to nic wielkiego, ale do wielkich rzeczy można dojść małymi krokami, prawda?


Mówię i powtarzam również w mojej diecezji: starajcie się zatrudniać świeckich, zwłaszcza kobiety, na odpowiedzialnych stanowiskach w zarządzaniu diecezją. W niemieckim Kościele mamy plan, żeby więcej ważnych stanowisk w administracjach diecezjalnych pełniły kobiety. Za trzy lata przyjrzymy się, co zostało zrobione.
W tej kwestii musimy podjąć wielki wysiłek nie po to, żeby być nowoczesnym, żeby naśladować świat, ale żeby sobie uzmysłowić, że wykluczenie kobiet jest nie do pogodzenia z duchem Ewangelii. Czasem jakieś zjawisko ze świata zewnętrznego daje nam wskazówkę – vox temporis vox Dei (głos czasów głosem Boga). Zjawiska ze świata zewnętrznego dają nam znaki czasów.


Jan XXIII i Sobór Watykański II powiedzieli, że musimy interpretować znaki czasu w świetle Ewangelii. Jednym ze znaków czasów są prawa kobiet, emancypacja kobiet. Zauważyliśmy to już ponad 50 lat temu i cały czas realizujemy tę misję.


Postęp nie jest zbyt widoczny.


Bywa, że się pogorszyło!


Jaka przeszkoda musi zostać pokonana?


Mentalność! Mentalność! Mentalność! I decyzje osób u władzy. Sprawa jest jasna – decydować muszą biskupi. Zmiany muszą się zacząć od biskupów i papieża. Uczestniczyłem w wielu seminariach i kursach dla szefów firm i jedna rzecz była niezmienna: schody myje się od góry, nie od dołu. Zacząć muszą przywódcy, szefowie. Mentalność musi się zmienić. Kościół nie jest firmą, ale stosowane w nim metody nie różnią się aż tak bardzo od tych w przedsiębiorstwach. Musimy więcej pracować w zespołach, w formie projektów. Pytanie brzmi: kto ma kompetencje potrzebne do realizacji danej idei, a nie: kto jest duchownym. Bóg daje nam wszystkich tych ludzi, a my mówimy: „Nie, on nie jest duchownym, on się nie nadaje do tego zadania”. To jest nie do zaakceptowania. Nie, nie, nie. ©

Przeł. TOMASZ BIEROŃ

KARD. REINHARD MARX (ur. 1953) kieruje jedną z najważniejszych diecezji niemieckich – jest arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, przewodniczy Konferencji Episkopatu Niemiec. Jest autorem bestsellerowej książki poświęconej społecznej nauce Kościoła, zatytułowanej „Kapitał”. Na Synodzie poświęconym rodzinie był nieformalnym przywódcą grupy dążącej do reform. Należy do dziewięcioosobowej Rady Kardynałów, doradzającej w najważniejszych sprawach papieżowi. 12 i 13 lutego w Watykanie odbędzie się nadzwyczajny konsystorz, na którym Rada przedstawi projekt reformy Kurii Rzymskiej.

Powyższa rozmowa ukazała się 22 stycznia w wydawanym przez amerykańskich jezuitów magazynie „America”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2015