Otwarte rany

Serbowie znów są postrzegani jako naród barbarzyński. Tymczasem Kosowo to dla nich nie tylko kwestia ambicji. To także rana, przypominająca o ich krzywdach oraz niesprawiedliwej polityce mocarstw. Zresztą nie tylko w Kosowie.

11.03.2008

Czyta się kilka minut

Exodus Serbów z Kosowa zaczął się już podczas panowania Turków, gdy przyjmujący islam Albańczycy zyskiwali przywileje. Pierwsze fale uchodźców opuściły ten region pod koniec XVII i w XVIII w.: wygnano wtedy 50 tys. rodzin po stłumieniu serbskich powstań przeciw Turcji. Odtąd sytuacja Serbów stale się pogarszała. Mimo że w 1887 r. uzyskali (jako pierwszy naród południowosłowiański) niepodległość, nie objęła ona Kosowa, które zostało pod panowaniem Turcji. Wtedy dokonała się decydująca zmiana struktury etnicznej: z Kosowa wypędzono kolejne dziesiątki tysięcy rodzin serbskich. Ich miejsce zajęli Albańczycy.

Dzieje współczesne to dla Serbów powtórka z historii. Najwięcej krzywd doznali podczas II wojny światowej, gdy Niemcy i Włosi tworzyli "Wielką Albanię", która miała objąć też Kosowo. Masowym zjawiskiem było palenie domów i cerkwi, a także mordy, których dokonywała ludność albańska wsparta przez albańską dywizję SS Skandenberg. Liczbę zamordowanych Serbów szacuje się na 10 tys., a wypędzonych na 80-100 tys. Pod koniec wojny Kosowo było dla Serbii stracone: Albańczycy stanowili 68 proc., a Serbowie 26 proc. jego mieszkańców.

Okres Jugosławii też nie był dla Serbów zbyt szczęśliwy. Choć byli narodem dominującym liczebnie, ich pozycja w systemie politycznym Jugosławii była daleka od uprzywilejowanej. Poza Republiką Serbską (bez autonomicznych prowincji, Kosowa i Wojwodiny) znalazło się 40 proc. Serbów. W innych republikach - Chorwacji, Słowenii i Bośni - nie mieli połowy tych uprawnień, jakimi cieszyli się kosowscy Albańczycy w latach 70. i 80.

Kosowo w tym czasie sponsorowane było przez Serbię, która pokrywała do 70 proc. budżetu prowincji. Jednocześnie rosły nastroje separatystyczne wśród Albańczyków, co przejawiało się we wrogości sąsiadów, dewastacjach cmentarzy, kościołów i własności serbskiej. Już w czasach Jugosławii Kosowo opuściło kilkadziesiąt tysięcy Serbów.

Pozbawienie Kosowa autonomii pod koniec lat 80. było nie przyczyną albańskich tendencji separatystycznych, lecz ich skutkiem. Brutalną działalność swych wojsk w Kosowie, która doprowadziła do interwencji NATO, Serbowie uważają dziś nie za bezmyślne represje, lecz akcje odwetowe za działalność Armii Wyzwolenia Kosowa (UÇK). Zaczęła ona działalność we wczesnych latach 90.; część jej liderów brała udział w "czyszczeniu" z Serbów Krainy (na terenie Chorwacji).

Chorwacja - to kolejne miejsce, gdzie Serbowie występowali nie tylko w roli oprawców, ale i ofiar. Podczas wojny Chorwaci wygnali stąd 400 tys. Serbów. Agim Çegu, jeden z ówczesnych albańskich przywódców wojskowych, uczestniczących u boku Chorwatów w czystkach w Krainie, został później premierem zarządzanego przez wspólnotę międzynarodową Kosowa.

Serbowie cierpieli także w Bośni. W obliczu oblężenia Sarajewa czy mordu w Srebrenicy łatwo zapomnieć o serbskich cywilach, mordowanych przez Bośniaków. Choć trudno o wiarygodne dane (liczby ofiar stanowiły jeden z elementów "wojny medialnej" i także dziś każdy podaje inne), to według Agencji Statystycznej Bośni i Hercegowiny w latach 1992-95 na terenie Bośni zginęło 270 tys. osób, z czego 34 proc. stanowili Serbowie.

Podczas nalotów NATO na Serbię w 1999 r. zginęło ok. 500 cywilów. NATO-owska interwencja w obronie kosowskich Albańczyków przyniosła dwuznaczne skutki. Po tym, jak represje serbskie zostały powstrzymane, Albańczycy (już pod kuratelą wojsk NATO) wygnali z Kosowa 200 tys. Serbów. Znów płonęły ich domy i kościoły.

Po ustanowieniu tymczasowej administracji międzynarodowej sytuacja się uspokoiła - ale nie dla kosowskich Serbów. Większość z nich, przebywająca dziś u rodzin i w ośrodkach dla uchodźców na terenie Serbii, nigdy nie wróci do prowincji. Choć ONZ wraz z zaangażowanymi w stabilizację Kosowa innymi organizacjami zachęcała kosowskich Albańczyków do wprowadzenia "wysokich standardów" w traktowaniu mniejszości, praktyka była inna. Od 1999 r. z Kosowa wyjechało więcej Serbów, niż zdołało do niego wrócić. Ich domy były zajmowane przez albańskich sąsiadów.

Definitywnym szokiem był marzec 2004 r., gdy podczas kilkudniowych zamieszek Albańczycy spalili ponad 600 serbskich domów i kilkadziesiąt kościołów. Wszystko to, podobnie jak cicha, acz uparta dyskryminacja Serbów w Kosowie przez następne lata, działo się pod okiem państw, które dziś uznały niepodległość Kosowa.

Kosowo zostanie dla Serbów symbolem - i otwartą raną, która goić się będzie długo po ich ewentualnym wstąpieniu do Unii Europejskiej. Jeśli to ostatnie kiedykolwiek nastąpi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2008