Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biblijna choroba caraat, oddawana zazwyczaj przez tłumaczy jako trąd, od wieków stanowiła wyzwanie interpretacyjne. Dermatologiczne zawiłości – choćby taka: „a oto nabrzmiałość biała na skórze, a zamieniła ona włos na biały, albo wybujanie dzikiego mięsa w nabrzmiałości” (Kpł 13, 9; Cylkow) – ekscytowały zdecydowaną mniejszość czytelników. Niezwykle pomocna okazała się gra słów autorstwa rabina Szymona syna Lakisza, po dziś dzień służąca za podstawę znakomitej większości komentarzy.
Czytamy mianowicie w Talmudzie, że „oto nauka o trędowatym” (14, 2; cierpiący na caraat to mecora) należy rozumieć jako „oto nauka o moci szem ra” – czyli dosłownie o człowieku „wynoszącym na zewnątrz złe imię”, o oszczercy, zniesławiającym bliźnich, albo w wersji złagodzonej: oczerniającym, mówiącym źle o innych, plotkującym. Dalej komentarze podążają w ustalonym kierunku: takie działanie dzieli ludzi, nic więc dziwnego, że „oddzielony przebywać będzie; poza obozem będzie mieszkanie jego” (13, 46). Jeszcze wypada nawiązać do Prorokini Miriam, która „rozprawiała wraz z Ahronem o Mojżeszu, z powodu żony Kuszytanki, którą pojął” (Lb 12, 1), po czym „pokryła się trądem, jakby śniegiem” (wers 10). Na tym zwykle komentarz się kończy, a szkoda – ciekawe są słowa Aarona, który przeprasza młodszego brata za siebie i za siostrę oraz dodaje: „Niechajże nie będzie ona jak ów płód martwy, któremu przy wyjściu z łona matki już odgniła połowa ciała!” (w. 12). Mojżesz w pięciu hebrajskich słowach (El na refa na la) modli się za Miriam: „O Boże, uzdrówże ją!” (w. 13).
Spójrzmy na stan Prorokini już nie przez pryzmat etyki wypowiadania się o innych, lecz oczyma posiadającego elementarną wiedzę medyczną współczesnego człowieka. Miriam przebywała tydzień poza obozem na kwarantannie – zapewne według wytycznych z Księgi Kapłańskiej: „A jeżeliby plama biała była na skórze ciała jego, ale nie głębsza z wejrzenia niż skóra, a włos na niej nie zbielał; tedy zamknie kapłan zakażonego na siedem dni” (Kpł 13, 4). Należy więc mniemać, że nie miała jednoznacznych objawów caraat, jednak trzeba ją było odizolować, bo potencjalnie stwarzała zagrożenie dla innych. Teraz wydaje nam się to oczywiste, ale przypomnijmy sobie teorię, że epidemię wywołuje morowe powietrze – wszak dopiero pod koniec XIX w. przyjęto, że czynnikiem chorobotwórczym są mikroorganizmy. Tymczasem w Pięcioksięgu najwyraźniej jest świadomość rozprzestrzeniania się chorób poprzez zarażenie! Osobom dotkniętym caraat oraz chorobami wenerycznymi – a przez to uznawanym za nieczyste – nakazuje się izolację, a po odzyskaniu zdrowia wypranie szat i obmycie. Czy nie należałoby uznać „nieczystości rytualnej” również za kategorię medyczną? ©