Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i wdowy, kiedy się skarży. Kto służy Bogu, z upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków. Modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok” – czytamy w Księdze Mądrości Syracha. Piękne słowa, ale przeczy im codzienne doświadczenie. W ciągu sześciu lat drugiej wojny światowej zginęło ponad sześćdziesiąt milionów ludzi. Rachunek strat w Ukrainie i w skali świata – papież Franciszek mówi o trzeciej wojnie światowej – wciąż jest otwarty i łudzi się ten, kto mniema, że tym razem będzie to już „bój ostatni”. A przecież ściany zarówno kościołów, synagog, meczetów, pagód i pozostałych świątyń rozsadzały, i nadal rozsadzają, choć z mniejszą siłą, błagania „sprawiedliwych” o ratunek. Na próżno, mogił wciąż przybywa, a również ci, którzy ocalenie zawdzięczają Bożej opiece, to swoje szczęście przełykają z goryczą. Zważywszy na cenę, jaką inni zapłacili za nasze istnienie, trzeba zapytać, czy odprawiając dziękczynne nabożeństwa i wychwalając skuteczność modlitw i obrzędów, nie wbijamy się przypadkiem w pychę i nie wystawiamy Bogu kiepskiej opinii. Wygląda bowiem na to, że Bóg i bogowie interesują się przede wszystkim sobą, a dbają tylko o tych, którzy umieją zaskarbić sobie ich życzliwość. Czasami życzliwość szczególną, gdyż dotyczącą ich być lub nie być. A jeśli być, to w „ziemi mlekiem i miodem opływającej”. Będąc ocalonym, łatwo dojść do przekonania, iż nie jest się „jak inni ludzie” i popaść w nabożną pychę. O tym właśnie jest przypowieść o faryzeuszu i celniku modlącym się w świątyni.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Skoro Bóg dopuszcza zło i w gruncie rzeczy jest bezradny wobec ludzkich poczynań, a pod gruzami zburzonych domów i świątyń giną zarówno dobroczyńcy, jak i złoczyńcy, to po co nam jeszcze Bóg? Nie gorszmy się jednak, bo być może to bezbożne pytanie jest kluczem do zrozumienia dzisiejszego człowieka, rozczarowanego swoją i cudzą nikczemnością oraz milczeniem Boga, a także zrażonego nieskutecznością modlitw. Znowu stajemy przed pytaniem: „Gdzie mieszkasz”, Panie dzisiaj? O Boga więc chodzi, o Jego obecność „we współczesnym świecie”, a nie tylko w Biblii, w sakramentach, w tabernakulum. Jak więc pogodzić dzisiejszy świat potworny i piękny z Bogiem? I jak samemu godzić się na życie w takim świecie?
Rodzimy się i umieramy, bywamy szczęśliwi i nieszczęśliwi, jak sprawić, żeby obroty sfer ludzkiego życia odsłaniały obroty sfer życia Bożego, niewidzialnego w widzialnym? ©