Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Obecni byli m.in. żona prezydenta Maria Kaczyńska, premier i minister kultury. Mszy św. przewodniczył Prymas; koncelebrowali m.in. nuncjusz apostolski abp Józef Kowalczyk, metropolita lubelski abp Józef Życiński, biskup warszawsko-praski abp Sławoj Leszek Głódź oraz ponad stu kapłanów z różnych stron Polski. Gregoriańskie śpiewy liturgiczne (po łacinie) wykonał chór z kościoła wizytek.
Homilię, zgodnie z życzeniem zmarłego, wygłosił abp Życiński. Zażyła i długa znajomość łącząca arcybiskupa z poetą, jak i znajomość jego twórczości, pozwoliły ukazać postać ks. Twardowskiego w różnych wymiarach. Spełniono jeszcze jedno jego życzenie: zgromadzeni ze wzruszeniem wysłuchali ostatniego wiersza, który ks. Jan podyktował na łożu śmierci: "Zamiast śmierci / racz z uśmiechem / przyjąć Panie / pod Twe stopy / życie moje / jak różaniec".
Po Mszy przemówił premier, a siostrzenicy zmarłego, Anieli Truszkowskiej, wręczono pośmiertnie nadany przez prezydenta Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Następnie trumnę przewieziono na Pola Wilanowskie, do powstającej świątyni Opatrzności Bożej. Ciało zmarłego przyjęła na wieczny spoczynek krypta zasłużonych, jeszcze w stanie surowym, do której wchodzi się przez podziemny garaż.
O testamencie ks. Jana i wyborze Prymasa nikt nie wspominał. Któż chciałby, żeby ta sprawa zdominowała chwile pożegnania? Może tylko ci, którzy znali zmarłego, pomyśleli o tym, gdy w homilii abp Życiński wspomniał spacery Poety po ukochanych Powązkach. Ale to był moment. Pogrzeb upłynął w atmosferze spokojnej, modlitewnej zadumy.