Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” – dwukrotnie pada ta zasada Jezusowa w Mateuszowym zapisie Ewangelii (zob. Mt 19, 30 i 20, 16). Stanowi ona najpierw zapowiedź, a następnie podsumowanie przypowieści o robotnikach w winnicy. Najwyraźniej przypowieść ta ma ją objaśnić i uzasadnić. W pierwszym odbiorze jednak nie wydaje się, by tak się działo... Pamiętamy: pewien właściciel winnicy wychodzi ze swego domu i szuka pracowników do winobrania. Czyni to pięciokrotnie w ciągu dnia: pierwszy raz o godzinie 6, ostatni raz o 17. O 18 dokonuje wypłaty: wszyscy robotnicy dostają po denarze; i to poczynając od ostatnich.
Pierwsi są oburzeni.
A my nie?
Zamiast zrozumienia, odnajdujemy w sobie raczej bunt.
Więc?
Bunt ustępuje, jeśli z uwagą wczytamy się w pierwsze zdanie przypowieści. Najlepiej uczynić to w tej formie, w jakiej oddaje je Wulgata: „Simile est regnum caelorum homini patri familias, qui exiit...” – „Królestwo niebieskie jest podobne do człowieka, ojca rodziny, który wyszedł...”.
Oto klucz: właściciel winnicy przedstawiony jest nie jako biznesmen, lecz jako ojciec. Grecki tekst ma tutaj słowo oikodespótes – dosłowne „pan domu”; oczywiste jest wszakże, że ów „dom” to nie mury, fundamenty i dach, lecz rodzina (jak „dom Dawida” czy „dom Izraela”).
Dla ojca zasada: „ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” jest nie tylko zrozumiała, lecz wydaje się wręcz oczywista. Ojciec – matka, rzecz jasna, również – najwięcej czasu, energii i uwagi ma dla najmłodszego czy dla najsłabszego (tym bardziej: niepełnosprawnego) dziecka. Więcej: czynią to w taki sposób, że pozostałe (starsze, zdolniejsze, zdrowsze) dzieci nie mają z tą zasadą problemów, lecz przyjmują ją także za swoją. W rodzinie zasada „ostatni będą pierwszymi, a pierwsi – ostatnimi” nie budzi protestu.
Jeśli zaś budzi, domaga się od oponenta korekty wzroku. Usłyszy on bowiem zapewne od ojca/matki: „patrzysz złym okiem”. To określenie „złe oko” pojawia się u Mateusza już drugi raz. Pierwszy raz pada w Kazaniu na Górze (6, 23): „Jeśli twoje oko jest (dosłownie) złe, całe ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!”.
Przeciwieństwem „złego oka” jest więc „oko światłe” – i o takim mówi św. Paweł, życząc nam (Ef 1, 18) „światłych oczu serca”. Patrząc sercem, zaczynam widzieć w innych ludziach swoje siostry i swoich braci, a nie konkurentów do wypłaty. ©