Ostatni kapelan

Ciągle ma zdziwione spojrzenie dziecka. Atakże wytartą sutannę iuśmiech dla wszystkich. Wtym roku kończy sto lat. Co robi? "Panu Bogu służę. Od tego nie ma emerytury - mówił w2004r. wwywiadzie dla "TP ks. Wacław Karłowicz, ostatni żyjący kapelan Powstania Warszawskiego.

06.06.2007

Czyta się kilka minut

Fot. BBN /
Fot. BBN /

Zdanie to, tylko trochę żartobliwe, oddaje sens jego życia, a sensem tym była właśnie służba: Bogu, ojczyźnie i ludziom, którzy tego potrzebowali. Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, którym w minionym tygodniu uhonorował go prezydent Lech Kaczyński, jest symbolicznym zwieńczeniem odznaczeń i zaszczytów, na które po wielekroć zasłużył, choć ich nie szukał. To zresztą swego rodzaju rodzinna tradycja: jego pradziadek otrzymał z rąk Tadeusza Kościuszki order Virtuti Militari.

Dziś jest chyba jednym z ostatnich świadków XX wieku, którzy przeżyli wszystkie jego dramaty: miał siedem lat, gdy wybuchła I wojna światowa. Urodził się jako najmłodszy z dziewięciorga rodzeństwa. Księdzem chciał zostać, jak wspominał, od dzieciństwa. Nie mógł wiedzieć, że przyjdzie mu być nie tylko spowiednikiem i duszpasterzem, lecz także konspiratorem, powstańczym dowódcą, a także położnikiem (w czasie Powstania Warszawskiego organizował i prowadził powstańczy szpital przy ul. Długiej).

We wszystkim brał udział. Błogosławił małżeństwa, grzebał zabitych (nawet 40 pogrzebów dziennie), jeśli trzeba było udzielić rozgrzeszenia walczącym - szedł do nich na pierwszą linię, pod ogniem. "Jak księdza widzimy, to zaczynamy wierzyć w Boga" - mówili mu wtedy ci, którzy nie byli zbyt religijni. To on właśnie wyniósł z płonącej katedry i uratował przed zniszczeniem cudowny XVI-wieczny krucyfiks z kaplicy Baryczków. Potem z upadającej Starówki wyszedł kanałami i znalazł się znowu tam, gdzie najbardziej go potrzebowano, na walczącym jeszcze Żoliborzu.

Trzeba zaznaczyć, że ksiądz był i jest krytyczny wobec decyzji o rozpoczęciu walk: uważał, że słabo uzbrojeni powstańcy nie mają szans wobec armii niemieckiej. A jednak był do końca tam, gdzie byli walczący. Wierny wobec przegranej już sprawy. "Byłem przeciw Powstaniu z powodu braku sił, a z drugiej strony emocja tak była wielka, że ten argument materialny nie działał. Proszę to zrozumieć, na tym właśnie polega pewna zagadka, ale i wielkość nasza, siła duchowa" - tłumaczył mi ks. Karłowicz, gdy robiłam z nim wywiad dla Muzeum Powstania Warszawskiego przed dwoma laty.

Kiedy wznosił wtedy do góry zmęczone dłonie, wysoki, białowłosy - była w nim właśnie ta siła duchowa. I jest nadal.

Rozmowa z ks. Karłowiczem znajduje się . Jego obszerne wspomnienia dostępne są także na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego (w Archiwum Historii Mówionej).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2007