Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prawdopodobnie przekazał im wszystko, co posiadał. Dał „każdemu według jego zdolności”. To ważna uwaga. Świadczy o tym, że pan znał dobrze swoich poddanych i nie nakładał na nich zobowiązań przekraczających ich możliwości. Dalej czytamy, że „Po dłuższym czasie pan powrócił i zaczął rozliczać się ze sługami”. Ten remanent dla dwóch sług wypadł nad wyraz pomyślnie, ale dla jednego był katastrofą. I temu nieszczęśnikowi warto uważnie się przyjrzeć, gdyż do niego nam najbliżej, jeśli chodzi o nasze wywiązywanie się z zarządzania majątkiem nie kogo innego, jak tylko Boga.
Dwaj słudzy rozumnie zaryzykowali, solidnie wzięli się do roboty i pomnożyli majątek pana. Trzeci nie zaryzykował. Postanowił przeczekać. Sparaliżował go strach. A przecież pan nie oczekiwał od niego nadzwyczajnego wysiłku. Nie nałożył ciężaru ponad jego siły i nie spodziewał się niewyobrażalnego zysku. Słusznie więc mówi przysłowie: „Strach ma wielkie oczy” – tak wielkie, że zafałszowuje widzenie rzeczywistości: „Bałem się ciebie i dlatego ukryłem talent w ziemi. Oto masz, co twoje”. Strach nie jest więc dobrym doradcą i za dopuszczenie go do głosu poniesiemy odpowiedzialność.
W sprawie strachu lepiej posłuchać Jezusa: „Od czasów Jana Chrzciciela aż do tej pory królestwo niebieskie doznaje gwałtu i gwałtownicy je zdobywają”. Jacy gwałtownicy? Pewnie tacy, o których Ignacy z Loyoli mówi, że są ludźmi wielkodusznymi i hojnymi względem Boga. Bywa przecież tak, że człowiek, zamiast patrzeć na świat jako na Boży majątek, Boży talent, i gospodarować światem, trzęsie się przed nim ze strachu. Boi się, by działając, nie popełnił żadnego, nawet najmniejszego, tak zwanego grzechu. Nieustannie więc mierzy je i waży, zapominając przy tym, że zło przezwycięża się tylko dobrem. To zafiksowanie na punkcie grzechu sprawia, że zamykamy się w sobie. Jakby zakopujemy w ziemi. Dlatego w tej sprawie czymś bezcennym są świadectwa ludzi, którym przyszło żyć w warunkach po stokroć gorszych od naszych.
Jednym z takich ludzi, który mógłby słusznie mieć pretensje do całego świata i Boga, był Walter Ciszek SJ. Kim był, łatwo sprawdzić choćby w internecie. Wspominając pobyt w radzieckim więzieniu, napisał: „to, co podtrzymywało mnie na duchu przez wszystkie lata, to fakt, że religia, modlitwa i wiara w Boga nie zmieniały rzeczywistości, w której żyłem, ale nadawały jej nowe znaczenie”. A dzisiaj? Prymas Wojciech Polak tak mówił w Cieszynie na jubileuszu 500-lecia Reformacji: „Jubileuszowy rok stał się dla nas wszystkich zachętą i sposobnością do szukania wspólnej drogi, którą – jako chrześcijanie – powinniśmy razem podążać, dając przykład i świadectwo w coraz bardziej podzielonym świecie. Trzeba nam budować mosty, a nie wznosić mury”. Różne czasy i ludzie, ale ten sam Duch i ta sama odwaga. ©