Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Włodawa – 29 dni bez deszczu. Mikołajki, Łeba i Kołobrzeg – 25 dni. Białystok i Chojnice od 18 dni bez kropli wody z chmur. Za nami rekordowo suchy czerwiec. W dodatku po maju, który był – jak pokazują najnowsze pomiary – najcieplejszy w Polsce od 55 lat.
„Klimatyczny bilans wodny w czerwcu jest jak do tej pory gorszy niż w najbardziej suchych latach 2006 i 2015” – przyznał kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki.
Straty w uprawach warzyw, owoców i zbóż sięgają już 20 proc., a mogą być jeszcze wyższe. Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach szacuje, że susza zagraża 64,7 proc. powierzchni upraw zbóż jarych, połowie plantacji ozimin i krzewów owocowych i 17,3 proc. powierzchni plantacji drzew owocowych. Łącznie to już 4 z 14 mln hektarów polskich upraw. Najgorzej sytuacja wygląda na Podlasiu. Tam, jak podaje puławski ośrodek, susza dotknęła już 85 proc. powierzchni upraw.
Na razie problem widzą tylko rolnicy, którym rząd obiecał już wypłatę odszkodowań. Pogoda w mieście raduje słońcem, dzieci cieszą się na wakacje bez deszczu, ale tegoroczne lato będzie jednak mieć wysoką cenę w sklepach i na targowiskach. Według dyrektora Instytutu Polskiego Pieczywa, Grzegorza Nowakowskiego, ceny chleba już wkrótce mogą być wyższe nawet o 7-8 proc. niż przed rokiem. Powodów podwyżki jest wprawdzie kilka, ale są wśród nich także wyższe ceny zbóż. Susza to mniejsze zbiory.
Fatalny zbieg pogodowych okoliczności – można by rzec o silnym wyżu, który w ostatnich tygodniach rozsiadł się nad Europą, trzymając od niej z daleka wilgotne niże znad Atlantyku. Nie, proszę państwa. Zacznijmy się przyzwyczajać.
Polska wysycha. Rabunkowa melioracja w czasach PRL (przypomnijmy sobie chociażby Taplary z „Konopielki” Edwarda Redlińskiego) miała zapobiegać powodziom i dać krajowi więcej gruntów ornych. W wielu miejscach przeprowadzono ją jednak w niewłaściwy sposób, z naciskiem na odprowadzanie wody, i w efekcie spowodowała obniżenie poziomów wód gruntowych. Osuszone bagna, choćby jak te w okolicach Wizny, zmieniły się w łąki, które nadają się do wypasu bydła, ale wody nie utrzymają.
Dziś w skali całego kraju nakładają się na to jeszcze zmiany klimatyczne, które sprawiają, że zimy są coraz cieplejsze i mniej śnieżne, a lata – upalne. Akumulacja zimowych opadów przez grunt jest zatem coraz mniejsza, a to, co pada latem, szybciej paruje do atmosfery (więcej mówi o tym hydrolog dr hab. Artur Magnuszewski w Temacie Tygodnika).
61 mld m3 – na tyle szacuje się obecnie zasoby wody pitnej w Polsce. Mniej więcej tyle samo ma jej dziś Egipt. Gwałtownie cofa się linia brzegowa jezior Pojezierza Gnieźnieńskiego. Kilka mniejszych zbiorników i kilkaset niewielkich stawów już wyschło. Jezioro Zdworskie na Pojezierzu Gostynińsko-Włocławskim podtrzymuje przy życiu rurociąg, który zasila je w wodę z pobliskiego kanału dobrzykowskiego.
Dlatego podczas urlopu nad polską rzeką czy jeziorem przyjrzyjcie się im Państwo dokładniej. Jeszcze nie jest za późno. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
Koniec z wypoczynkiem nad dzikimi rzekami? Pod rządami PiS gospodarka wodna w Polsce ma przekroczyć ekologiczny Rubikon. RAPORT MARKA RABIJA >>>