Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co łączy Al-Kaidę, Bliski Wschód, Irak, rezolucję ONZ oraz konferencję w Warszawie? Wbrew pozorom, wiele.
Dwa tygodnie temu krwawe zamachy w Arabii Saudyjskiej i Maroku dowiodły, że Al-Kaida, organizacja, którą miały złamać operacje w Afganistanie i Iraku, ma się dobrze i daleko do obwieszczenia jej zgonu. Kiedy kilkadziesiąt godzin później wybuchy wstrząsnęły Jerozolimą i Tel Awiwem, przez chwilę wydawało się, że triumf terroru jest niepodważalny, a społeczność międzynarodowa - bezradna.
Odpowiedź terrorystom należy głównie do Stanów Zjednoczonych. Amerykanie muszą poważniej „zatroszczyć się” o Irak, gdzie brak doświadczenia i nieudolność powinni szybko zastąpić kompetencją, zdecydowaniem i - wreszcie - porządkiem (to nie przypadek, że gen. Jaya Garnera tak szybko zmieniono na nowego cywilnego administratora, Paula Bremera). Zniecierpliwienie Irakijczyków budzi też przekładanie konferencji, na której ma zostać wyłoniony rząd tymczasowy, nie mówiąc o sprawach tak podstawowych jak zapewnienie wody i elektryczności.
Punkt drugi to przekonanie przywódców Izraela i Palestyny, którzy zaakceptowali „mapę drogową” - projekt utworzenia niepodległej Palestyny do 2005 r., do zgodnego przestrzegania jej postanowień. Nie będzie pokoju na Bliskim Wschodzie, jeśli Ariel Szaron nie zrezygnuje z akcji odwetowych i osiedli na Terytoriach Okupowanych, a Mahmud Abbas, nowy premier palestyński, nie „uciszy” rodaków z Hamasu. Na razie obie strony są temu niechętne.
Od postawy USA na Bliskim Wschodzie i w Zatoce Perskiej zależy dużo, ale nie wszystko; islamski fundamentalizm zagraża nie tylko znienawidzonemu Zachodowi, ale i - jak pokazały zamachy w Rijadzie - własnej „kolebce”. Krokiem w dobrym kierunku było przyjęcie przez ONZ rezolucji, która oznacza początek zasypywania podziałów między Europą a Ameryką: Rada Bezpieczeństwa jednogłośnie uznała, że do chwili wyłonienia władz irackich państwami okupującymi Irak są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania (czyli zwycięzcy wojny z Husajnem) i autoryzowała misję międzynarodowych sił stabilizacyjnych (w tym Polski). Decyzja ONZ zapadła, gdy w warszawskiej Cytadeli trwała międzynarodowa konferencja na temat składu sił w polskiej strefie. Konferencja zakończona sukcesem.
Tylko taka polityka międzynarodowa - świadoma, subtelna, ale odważna i prowadzona solidarnie - może doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie i tym samym zmniejszenia zagrożenia dla świata. Warunkiem jest powstanie akceptującej Izrael Palestyny i prosperującego, demokratycznego Iraku.