Obława w nowym kalifacie

W zachodnioafrykańskim Burkina Faso mnożą się ataki na chrześcijan, a pustynny i ubogi kraj, jeden z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych na świecie, przeradza się w państwo upadłe, zawłaszczane przez dżihadystów.
w cyklu STRONA ŚWIATA

17.05.2019

Czyta się kilka minut

Pogrzeb dwóch francuskich komandosów, którzy zginęli w zeszłym tygodniu w Burkina Faso. Zostali zastrzeleni podczas operacji ratowania zachodnich zakładników, przetrzymywanych przez dżihadystów. 14 maj 2019 r. /  / FOT. Christophe Petit Tesson /  POOL EPA/As
Pogrzeb dwóch francuskich komandosów, którzy zginęli w zeszłym tygodniu w Burkina Faso. Zostali zastrzeleni podczas operacji ratowania zachodnich zakładników, przetrzymywanych przez dżihadystów. 14 maj 2019 r. / / FOT. Christophe Petit Tesson / POOL EPA/As

W poniedziałek uzbrojeni w karabiny maszynowe napastnicy stanęli na drodze procesji w zapomnianej przez Boga i ludzi wiosce Zimtenga, w regionie Kongoussi, na północy kraju, niedaleko granicy z Mali. Partyzanci kazali dzieciom wracać do domów, a dorosłych ostrzegli, że jeśli nie wyrzekną się chrześcijańskiej wiary albo nie wyjadą, gorzko tego pożałują. Żeby dowieść, że nie są to puste pogróżki, zastrzelili czterech mężczyzn, a na koniec połamali i spalili figurę Matki Boskiej, którą katolicy nieśli podczas procesji. Tego samego dnia, w położonym za wschodnią granicą Nigrze, uzbrojeni mężczyźni napadli i postrzelili chrześcijańskiego kapłana.

Dzień wcześniej, w niedzielę, dwudziestoosobowy oddział partyzancki napadł na katolicki kościół w miasteczku Diabo, na południowym wschodzie, niedaleko granicy z Nigrem i Beninem. Otoczyli świątynię, w której kończyło się akurat poranne nabożeństwo. Zaczęli strzelać do uciekających ludzi. Zabili księdza i sześciu wiernych. Zanim uciekli z miasteczka, puścili z dymem kościół, a także aptekę, niewielką knajpkę i parę sklepów, które wcześniej splądrowali. Pod koniec kwietnia uzbrojeni napastnicy zaatakowali protestancką świątynię w miasteczku Silgadji na północy kraju, gdzie również zabili pastora i pięciu wiernych.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Wszystkie teksty są dostępne za darmo. CZYTAJ TUTAJ →


W zeszłym tygodniu w Burkina Faso, dawnej Górnej Wolcie, zginęło także dwóch francuskich komandosów. Zostali zastrzeleni podczas operacji ratowania zachodnich zakładników, przetrzymywanych przez dżihadystów działających już na całym afrykańskim Sahelu i Saharze, od Burkina Faso i Libii na wschodzie, po Sudan na zachodzie Afryki. Francuscy żołnierze zaatakowali porywaczy przekonani, że w niewoli dżihadystów znajduje się dwóch Francuzów, porwanych 1 maja podczas wyprawy na safari w parku narodowym Pendjari, rozciągającym się na pograniczu Burkina Faso i Beninu. Francuzi odbili rodaków, a przy okazji także dwie zakładniczki, o których nie mieli pojęcia – Amerykankę i Koreankę z Południowej Korei. Podczas operacji ratunkowej doszło do strzelaniny, w której poza dwoma francuskimi komandosami zginęło czterech porywaczy. W niewoli dżihadystów w Burkina Faso znajduje się jeszcze Kanadyjka i Włoch, porwani pod koniec zeszłego roku. Kanadyjski geolog, uprowadzony z kopalni złota na północy kraju, został przez porywaczy zamordowany.

Gdzie się podział kraj tolerancji

Ataki na chrześcijańskie świątynie i chrześcijan to nowe zjawisko w blisko 20-milionowym Burkina Faso, w którym muzułmanie stanowią dwie trzecie ludności, a pozostałą jedną trzecią – chrześcijanie, protestanci i katolicy. Burkina Faso uchodziło do niedawna za kraj religijnej tolerancji, którego władze, wzorem dawnej metropolii kolonialnej, Francji, ściśle przestrzegają zasady świeckości państwa, a muzułmanie i chrześcijanie żyją ze sobą w zgodzie, a nawet zawierają małżeństwa.

Po majowych atakach na kościoły i chrześcijan prezydent kraju, panujący od 2015 roku Roch Marc Christian Kaboré przyznał, że rodzimi dżihadyści, a także ich towarzysze broni z Sahary i Sahelu próbują wywołać w Burkina Faso wojnę religijną. Do niedawna urządzali na drogach zasadzki na patrole, atakowali komisariaty policji i pomniejsze koszary wojskowe, kopalnie, ratusze, szkoły, urzędników państwowych i nauczycieli. Sprawili, że w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat z powiatów na wschodzie i północy kraju, przy granicach z niespokojnymi Nigrem i Mali, 100 tysięcy ludzi porzuciło swoje domy i stało się uchodźcami we własnym kraju, a 150 tysięcy dzieci zostało pozbawionych możliwości nauki. Głosząc przejętą od nigeryjskich partyzantów z Boko Haram naukę, że „wszystko, co zachodnie, jest złe – boko haram”, dżihadyści z Burkina Faso doprowadzili do zamknięcia kilku tysięcy szkół.

Na terenach, gdzie narzucili swoje panowanie, zakładają szkoły z wykładowym arabskim. Zaprowadzają prawo szariatu, zakazują alkoholu, muzyki i wszelkiej rozrywki, wyznaczają swoich sędziów, policjantów, werbują mieszkańców lokalnych wiosek do swojego partyzanckiego wojska, przeganiają precz zachodnich geologów, inżynierów i górników z tamtejszych kopalni. Znawcy miejscowej polityki uważają, że po raz pierwszy w 70-letniej historii niepodległego Burkina Faso władze tego państwa straciły kontrolę nad ziemiami na wschodzie (przy granicy z Nigrem i Beninem) oraz północy (sąsiedztwo Mali) kraju.

Bezkrólewie i upadek

Burkina Faso, kraj biedny, ale spokojny, zaczął osuwać się w przepaść w 2014 roku, gdy uliczna rewolucja zmusiła do ustąpienia panującego od prawie 30 lat wojskowego dyktatora Blaise’a Compaorégo – który, podobnie zresztą jak prezydent Mali Amadou Toumani Touré, zawierał sekretne pakty o współpracy i nieagresji z działającymi w zachodniej Afryce przemytniczymi kartelami, a także dżihadystami pojawiającymi się tu podczas ucieczki z Algierii, po przegranej wojnie domowej z przełomu wieków. Compaoré (a także Malijczyk Touré) zgadzali się udawać, że nie widzą partyzanckich kryjówek ani przemytniczych karawan, a w zamian partyzanccy emirowie zobowiązywali się nie dokonywać żadnych zbrojnych akcji w krajach udzielających im gościny.

Równowagę politycznych i gospodarczych interesów zakłóciła Arabska Wiosna i wojna domowa w Libii, która w 2011 roku pozbawiła władzy Muammara Kaddafiego, najważniejszego protektora Compaorégo. Tuaregowie z armii Kaddafiego zrabowali przepastne arsenały niedawnego wodza i uzbrojeni po zęby wywołali powstanie w Mali, doprowadzili do upadku tamtejszego prezydenta i w północnej części kraju ogłosili powstanie Azawadu – niepodległego państwa tuareskiego. Wkrótce samozwańcze państwo zostało zawłaszczone przez dżihadystów. Dotychczasowi towarzysze broni Tuaregów zdradzili ich i pobili, odebrali Azawad i przerobili go na kalifat.

Zaniepokoiło to nie na żarty stolice Zachodu i w 2013 roku z ekspedycją karną wylądowali w Mali francuscy spadochroniarze i Legia Cudzoziemska. Do walki z dżihadystami Francuzi zmusili też zaprzyjaźnionych z nimi afrykańskich prezydentów. Postawiony w sytuacji bez wyjścia Compaoré zerwał pakt z dżihadystami, a rok później, pozbawiony pieniędzy Kaddafiego, został obalony. Z rewolucyjnego chaosu w Burkina Faso skorzystali dżihadyści, którzy ścigani w Mali przez Francuzów, wymykali się obławie za miedzę.

Bezkrólewie w Burkina Faso dało początek upadkowi tamtejszego państwa. Zajęci walkami o władzę w stolicy tamtejsi politycy nie mieli głowy, żeby zajmować się najuboższymi powiatami przy północnej, malijskiej granicy i wschodniej, z Nigrem. W rezultacie anarchii rzeczywistą władzę przejmowali tam lokalni watażkowie, dowodzący etnicznymi milicjami, a także komendanci dżihadystów, którzy zjednywali sobie miejscową ludność, przejmując obowiązki nieobecnego państwa. Burkina Faso, która dotąd trzymała się z dala od dżihadystów, z każdym rokiem coraz bardziej była przez nich zawłaszczana i przerabiana na nowy kalifat.

Część miejscowych dżihadystów sprzymierzonych jest z Al-Kaidą, inni – z rywalizującym z nią Państwem Islamskim. W przeciwieństwie jednak do Syrii, Afganistanu, Somalii czy Nigerii, w Burkina Faso filie obu terrorystycznych międzynarodówek nie walczą – jak na razie – między sobą, ale współpracują. W 2016 roku w stołecznym Ouagadougou doszło do pierwszego wielkiego zamachu bombowego, gdy terroryści zaatakowali hotel Splendid oraz dwie pobliskie, uczęszczane przez cudzoziemców restauracje. Zginęło 30 osób, z czego prawie 20 obcokrajowców. Rok później w kolejnym zamachu, tym razem na restaurację Aziz Istanbul, zginęło 18 osób. W marcu zeszłego roku terroryści zaatakowali ambasadę Francji i kwaterę główną rządowego wojska. 16 osób zginęło.

W starciu z dżihadystami armia Burkina Faso nie ma najmniejszych szans. Za rządów Compaorégo jedyną formacją zasługującą na miano jednostki bojowej była półtoratysięczna gwardia prezydencka. Po obaleniu dyktatora została rozwiązana, a wielu jej żołnierzy przystało do współpracujących z dżihadystami przemytniczych karteli. Najlepsze z pozostałych oddziałów zarabiają na życie, wynajmując się na służbę w wojskach pokojowych ONZ w Mali. Żołnierze służący w kraju nawet nie próbują podejmować walki z rebeliantami. Wolą wysługiwać się przekupywanymi przez rząd etnicznymi milicjami, a jeśli już ruszają do boju, to w karnych ekspedycjach przeciwko wioskom podejrzanym o sprzyjanie partyzantom. Ofiarą brutalnych pacyfikacji padają zwykle wioski Fulanów, pasterzy-muzułmanów, zamieszkujących także Nigerię, Kamerun, Niger, Mali, Benin czy Gwineę. Pogromy Fulanów sprawiają, że zwracają się oni przeciwko władzom z Ouagadougou, ale także przeciwko sąsiadom wywodzącym się z ludów sprzymierzonych z rządem.   

Ekspansja na bezkresie

Słabość państw Sahelu i bezmiar ich terytoriów powodują, że działający tam dżihadyści z łatwością wymykają się obławom armii rządowych i uciekają przez miedzę do sąsiadów (w tym tygodniu w zasadzce dżihadystów w pobliżu miasteczka Tongo Tongo w Nigerze, przy granicy z Mali, zginęło prawie 30 żołnierzy; półtora roku temu, w tym samym miejscu, w podobnej zasadzce dżihadyści zabili 4 Amerykanów). Podejmowane przez Zachód próby namówienia afrykańskich sąsiadów do współpracy i zgody nie przynoszą żadnych rezultatów. Fiaskiem zakończył się eksperyment stworzenia przez Nigerię, Niger, Czad, Kamerun i Benin wspólnej armii do walki z dżihadystami z Boko Haram nad jeziorem Czad. Francuzom nie udaje się przekonać do współdziałania władz Burkina Faso, Mali, Nigru, Czadu i Mauretanii do walki z dżihadystami na Sahelu. 4,5 tysiąca rozmieszczonych tam francuskich żołnierzy oraz 1000 Amerykanów pełni raczej rolę oddziałów pilnego reagowania niż uczestników regularnego polowania z obławą.

Ekspansję dżihadystów z Boko Haram nad jeziorem Czad ułatwiło zajęcie przez nich lasów na pograniczu Nigerii i Kamerunu, zwłaszcza parku narodowego Waza, który przerobili na partyzanckie obozowisko. Dżihadyści z Burkina Faso próbują powtórzyć ten taktyczny manewr i przejąć kontrolę nad parkami narodowymi na granicy z Mali oraz z Beninem. Znawca zachodnioafrykańskich dżihadystów, amerykański uczony Jacob Zenn z waszyngtońskiego uniwersytetu Georgetown oraz tamtejszej fundacji Jamestown przestrzega, że opanowanie Burkina Faso oraz przygranicznych lasów umożliwi partyzantom przenikanie do kolejnych krajów, tym razem położonych nad Zatoką Gwinejską – na Wybrzeże Kości Słoniowej, do Ghany, Togo, Beninu. Ekspansję dżihadystów może przyspieszyć fakt, że północne regiony tych państw, wzdłuż granicy z Burkina Faso, zamieszkują muzułmanie, którzy często – jak na Wybrzeżu Kości Słoniowej – narzekają na dyskryminację ze strony stołecznych elit.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej