Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rzecz w tym, że nawet kiedy prokuratura ustaliła, iż w wypowiedziach o. Rydzyka "brak jest ustawowych znamion czynu zabronionego", problem nie znikł i nie ma racji abp Sławoj Leszek Głódź, kiedy twierdzi, że "nie istnieje na dzień dzisiejszy problem Radia Maryja. Ten problem jako taki został już rozwiązany rok temu 2 maja". Słynne taśmy są zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. I jest to problem Kościoła, który dla wielu ludzi ma twarz Radia Maryja. Każdy może mieć swoje poglądy i może się nimi kierować tak długo, jak długo nie wpadnie w kolizję z prawem. Ale obawy i sprzeciw budzi to, że przedstawiający się jako jedyny w Polsce prawdziwie katolicki głos, pochodzi z mediów, które ludzi myślących inaczej niż o. Rydzyk postrzegają w perspektywie, która "nie ma nic wspólnego z nauką Jezusa Chrystusa", by zacytować słowa abp. Józefa Życińskiego.
Kiedy ukazała się wiadomość, że 25 sierpnia Rada Stała Episkopatu podejmie decyzje w sprawie Radia, byłem skłonny temu uwierzyć. Tak działają poważne instytucje i na to wskazywały wypowiedzi niektórych arcybiskupów. Tymczasem z ust przewodniczącego Konferencji słyszymy, że dopiero trzeba "ustalić zasadnicze problemy, na których się bazuje", bo "jeśli się coś bez dowodów twierdzi, bez dowodów można odrzucić". Więc jest problem, czy trzeba ustalić problemy? No i po co ten punkt w porządku obrad Konferencji?
Nie, tych procedur nie da się zrozumieć.