Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O przygodach Koziołka Matołka czytamy więc z zaciekawieniem i rozbawieniem, ale nie jest on takim bohaterem, z którym czytelnik może się identyfikować emocjonalnie. Takim bohaterem był dla dzieci, na przykład, Nemeczek z "Chłopców z Placu Broni" - jedyny szeregowiec w szkolnej armii złożonej poza tym z generałów i marszałków. Jest to chłopczyk, który naprawdę potrafi się poświęcać dla przyjaciół. Przyznaję, że takim bohaterem emocjonalnie poruszającym nie był dla mnie Kmicic ("Potop" czytałem w dzieciństwie, to był mój pierwszy Sienkiewicz, obok "W pustyni i w puszczy"). To była znakomita powieść przygodowa, ale nie powieść moralnie poruszająca (nie miałem wrażenia, że chcę być Kmicicem). Do tej ostatniej kategorii zaliczyłbym raczej bohaterów Żeromskiego, najwcześniej chyba spotkanych w "Syzyfowych pracach" (przyznaję jednak, że zacząłem czytać powieści Żeromskiego już jako staruszek dwunastoletni, w pierwszym roku wojny).
Pamiętam też opowiadania - chyba Anczyca - o powstaniu styczniowym, które mnie przejmowały. Mogę w ogólności powiedzieć, że poruszały mnie raczej opowieści i wiersze o ludziach biednych i bezradnych (pewnie mógłbym jeszcze wyrecytować z dzieciństwa pamiętany poemat Konopnickiej "Jaś nie doczekał"), nie zaś o nieustraszonych wojakach. Żeromski był moim pisarzem, a Sienkiewicz nie był (mówię tu o sobie, nie o ich talentach).
Mógłbym jeszcze wymienić "Króla Maciusia" Korczaka, "Wspomnienia niebieskiego mundurka", niektóre opowiadania Prusa. Czytałem w dzieciństwie dużo, ale prawdziwych bohaterów mało miałem.