Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W badaniach przeprowadzonych w połowie lat 70. psychologowie Godden i Baddeley przeprowadzili interesujący eksperyment: podzielili badane osoby na dwie grupy – pierwszą wyposażyli w akwalungi, poprosili o zanurzenie się i zapamiętanie pod wodą słów z pewnej listy. Druga grupa również miała zapamiętywać słowa, ale na lądzie. Następnie obydwie grupy proszono o odtwarzanie tych słów – zarówno na lądzie, jak i pod wodą. Okazało się, że ci, którzy uczyli się pod wodą, skuteczniej przypominali sobie słowa podczas nurkowania w basenie. I odwrotnie – osoby uczące się na lądzie skuteczniej odtwarzały materiał w warunkach lądowych.
Efekt zależności pamięci od kontekstu – to jego istnienie potwierdza wynik tego, i wielu innych eksperymentów. Skuteczniej odtwarzamy informacje w warunkach podobnych do tych, które towarzyszyły zapamiętywaniu.
Nasza pamięć zależna jest również od nastroju – łatwiej przywołujemy wspomnienia, gdy czujemy się tak jak wtedy, gdy zapamiętywaliśmy określone wydarzenie. W czasie świąt zapach barszczu z uszkami bądź makowca może być impulsem, by nasz mózg odtworzył wspomnienie ukochanej babci czy sytuacji sprzed kilkudziesięciu lat. Już dane odbierane za pomocą jednego zmysłu – wzroku, słuchu lub dotyku – mogą doprowadzić do wydobycia trwałego śladu pamięciowego, który dotyczy większej całości. Nie odnosi się on do zwyczajnego faktu zapisanego w obwodach naszego mózgowego „twardego dysku”. Tego typu wspomnienia są szczególnie żywe, naoczne, bliskie „Ja”. I zwykle mają charakter pozytywny.
Pamięć autobiograficzna jest jednym z typów pamięci wyróżnianych przez psychologów.
Obejmuje ona zarówno uporządkowane zdarzenia z naszej osobistej przeszłości, jak i łączące się z nimi emocje. Sądzi się, że pamięć tego typu kodowana jest przez nasz umysł przede wszystkim w formie obrazów, na które spoglądamy jakby „okiem umysłu”. Obrazy te składają się na naszą wewnętrzną opowieść, która tworzy to, co filozofowie zwykli określać mianem „tożsamości osobowej”. Granica między faktami a ich interpretacjami rozmywa się, tworząc nasyconą emocjami osobistą autobiografię. Nie tylko święta sprzyjają przypominaniu sobie wydarzeń nacechowanych pozytywnie. Wszystkie zdarzenia z naszego życia, którym towarzyszyły pozytywne emocje – wygrany konkurs, pierwsza randka, świetnie zdany trudny egzamin – tworzą trwalsze ślady pamięciowe, które łatwiej sobie przypomnieć.
W przypadku zdarzeń nasyconych negatywnym kontekstem emocjonalnym pamięć operacyjna, sprawująca w procesie zapamiętywania rolę „centrum dowodzenia”, zostaje przeciążona. Automatycznie uruchamiane są procesy obrony dobrostanu osoby i jej godności, wobec czego sytuacja zapamiętana zostaje fragmentarycznie – trudno ją odtworzyć jako spójną całość, przypominającą obraz umysłowy. Z drugiej strony wiadomo, że pacjenci podczas epizodów depresji mają kłopot z odtwarzaniem pozytywnych zdarzeń z własnego życia, zaś przypominanie sobie zdarzeń negatywnych przychodzi im z łatwością. Nawet wspomnienia o charakterze neutralnym mogą zostać zinterpretowane jako przykre. Utrzymanie przez mózg schematu „Ja” – zarówno osoby zdrowej, jak i depresyjnej – rządzi naszą pamięcią.
Pamięć autobiograficzna nie przypomina magazynu, w którym wszystkie informacje przechowywane są na odpowiednich półkach i opatrzone precyzyjnymi etykietami. Nie jest również tak dokładna jak twardy dysk komputera. Bieżące doświadczenia mogą tworzyć jednak ścieżki, które prowadzą do treści istotnych dla naszego „Ja”. W tym sensie, choć pamięć nie odzwierciedla w pełni rzeczywistości, jest potężnym narzędziem, które nadaje sens naszemu życiu. ©
MATEUSZ HOHOL jest adiunktem w Zakładzie Logiki i Kognitywistyki IFiS PAN. Członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych. Napisał m.in. książkę „Wyjaśnić umysł”.