Niezwykłe przygody zagraniczniaków w Polsce

W pierwszych latach powojennych z Zachodu przyjeżdżali do Polski wyłącznie szpiedzy. Jak śpiewał Kobuszewski: „Węszy, patrzy, śledzi, krąży, zjeść i wypić on nie zdąży! Co podsłucha, to kabluje, czai się, fotografuje!”.

02.07.2023

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

Trzeba było odwilży, żeby zaczęły do nas przyjeżdżać osoby niewinne i sympatyczne jak Richard, czyli Rysio, kuzyn Jankowskich w „Wojnie domowej”, czy Włoszka z filmu „Dwa żebra Adama”. Bariera językowa tylko czasem ratowała Polaków od wpadnięcia w dzielącą ich od Europy kulturową przepaść. Na przyjazd „platfusa z Anglii” rodzinka Jankowskich ćwiczy wymowę How do you do. „I żelazna zasada – instruuje Alina Janowska – nie wolno odpowiadać detalicznie, tylko tak samo: how do you do?”. „To głupie” – zauważa trzeźwo Kwiatkowska, a Brusikiewicz ostrzega jeszcze: „I oni, proszę państwa, szalenie dużo się kąpią”. W „Dwóch żebrach...” do wizyty Paoli Campobelli przygotowuje się całe miasteczko, wykupując zarówno spaghetti, jak i rozmówki polsko-włoskie. Te ostatnie okazują się zbędne przynajmniej dla handlarki włoszczyzną, która podawszy Paoli zamówione due cavolfiori i un chilo di pomodori stwierdza z uznaniem: „Mówi zupełnie dobrze po polsku, zdolny naród ci Włosi!”.

Rzeczywistość była mniej różowa. Była szara do samego końca lat 80. W opowiadaniu Józefa Hena, które posłużyło za kanwę scenariusza „Dwóch żeber...”, miejscowa kelnerka była pod takim wrażeniem przyjazdu Włoszki, że „oblizała palce z zupy, którą przed chwilą mi podała”. A Tessa Capponi, która za mężem przeprowadziła się z Florencji do Warszawy w czasie stanu wojennego, wspominała w rozmowie z Maciejem Stasińskim pierwszą wizytę w polskim super­samie: „Konserwy w occie, makaron szary jak błoto. Zabłocone pojemniki z kefirem w zabłoconych skrzynkach. Spytałam: »A gdzie będziemy robić zakupy?«. »Tutaj«. »Ale tu nic nie ma. Poza tym jest brudno. Niczego nie dotknę«”.

W 1973 r. „Przemiany” opublikowały fragmenty dziennika Andrzeja Litwina, kierownika kursu etnograficznego w Kielcach dla polonijnych działaczy kulturalno-oświatowych ze Stanów Zjednoczonych. Kurs był ciekawy, ponieważ działacze polonijni nie mówili po polsku, a Polacy nie znali angielskiego. „Przyjęliśmy zasadę: jak najmniej mówić – jak najwięcej pokazywać. Niech zobaczą, jaka jest ta nasza Polska. Do autokaru i na »dymarki« do Nowej Słupi. Niestety – czerwienię się ze wstydu. Brudno, stoiska puste, podpite wyrostki grają w kręgle, wytop żelaza metodą sprzed 2000 lat coś się nie udał. (...) Oto sposób jedzenia drugiego dania (np. kotlet schabowy, ziemniaki, jarzyny). Trzymając nóż w prawej, widelec w lewej ręce, odkrawają dwa, trzy kawałeczki mięsa. Następnie kładą nóż na brzeg talerza przed sobą, przekładają widelec do prawej ręki i wkładają do ust kolejno: mięso, potem mały kawałek ziemniaka, wreszcie jarzynę. Po chwili przekładają widelec do lewej ręki itd. (...) Dzisiaj rano pani Julia Graham z Nowego Jorku po raz trzeci powiedziała do mnie: »dziękuję«. Gdy zapytałem delikatnie – za co – okazało się, że była pewna, iż mówi do mnie »dzień dobry«”.

Bogaci zagraniczniacy przyjeżdżali leczyć się z żyłki myśliwskiej podczas tzw. polowań dewizowych. Nazwa wzięła się stąd, że kiedy oni brali na cel polskiego dzika, polska dzicz brała na cel ich dewizy. Kobuszewski śpiewał w STS-ie i o tym: „Przybywaj cudzoziemcze na odstrzał jeleni, / jeszcze ci kiedyś w gardle stanie polski bekon, / a czysta wódka wnętrze w ogień ci zamieni, / my z dolarami twymi będziemy daleko”. Inni znów przyjeżdżali polować na polskie dziewczęta, tych tropił zawzięcie 07, dokuczając przy okazji podwładnemu: „Chciałby się pan nazywać Tino? Porucznik Tino Zubek...”.

O jednym z amatorów naszych gąsek, polującym, co najgorsze, bezdewizowo Portugalczyku Vincento Osculatim, śpiewała, pocieszana przez Starszych Panów („Zupełny łajdak. Cudzoziemiec szmata!”) Barbara Rylska: „Wykorzystał Portugalczyk mnie ze szczętem! / – Kto? – Vincento Osculati! / A kiedy wschód zaczął ciut złocić kwiaty, / powiedział mnie twardo, że, »Ne zaplati«!”. Analiza językowa wypowiedzi Osculatiego wskazuje, że mógł to być podszywający się pod Portugalczyka Czechosłowak. Podszywanie się pod przybysza z „innego obszaru płatniczego” było sprawdzonym sposobem osiągania wszelkich dóbr nieosiągalnych dla miejscowych. „Ja chcieć kupić polski fiat handel finf und cwancyś” – mówi w „Zmiennikach” Bronisław Pawlik udający „ważnego cudzoziemca”. I świetnie mu idzie, dopóki nie przyznaje, że chce go kupić za złotówki.

Alpha Konaré zanim został prezydentem Mali, studiował w Warszawie. W 2004 r. wspominał: „Wylądowaliśmy – moja żona i ja – pewnego wrześniowego dnia 1971 r. w Polsce. Tuż po przyjeździe doświadczyliśmy małego rozczarowania: pierwszą osobą, która zaczepiła nas na lotnisku, był nielegalny handlarz walutą. (...) Dolecieliśmy późnym popołudniem, więc wzięliśmy taksówkę. Podałem taksówkarzowi banknot 100 zł. Wziął go ode mnie, ale przeczytałem na liczniku 18 zł. Powiedziałem więc »Nie« i wskazałem na banknot 100 zł oraz na licznik, aby podkreślić różnicę. Ale ponieważ nie chciał zrozumieć, krzyknąłem »Milicja, milicja!«. W tym momencie przestraszył się, wydał mi resztę i uciekł”.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2023