Nieznośny ciężar zdrady

Doniósł czy nie doniósł? Czechy żyją sprawą pisarza Milana Kundery.

21.10.2008

Czyta się kilka minut

Zaczęło się, gdy prestiżowy tygodnik "Respekt" opisał, jak w 1950 r. student Milan Kundera doniósł na niemal rówieśnika Miroslava Dvořáčka - członka organizacji antykomunistycznej. Tak mówi milicyjny raport, udostępniony przez Instytut Studiów o Reżimach Totalitarnych (czeski odpowiednik IPN). Czytamy w nim: "Dnia dzisiejszego o godzinie 16 przyszedł na tutejszy komisariat studiujący Milan Kundera i doniósł, że...". Wydaje się, że nie ma wątpliwości.

Ale sprawa tylko na początku była prosta. Z każdym dniem, jak w thrillerze, pojawiają się nowe postacie, a akcja obfituje w zwroty. Na początku bohaterów jest dwóch: Dvořáček i Kundera. Pierwszy, aresztowany i skazany, spędził 14 lat w więzieniach i obozach pracy (kopalnia uranu). I tak miał szczęście: mógł zawisnąć na szubienicy, jak wielu innych. Drugi - pisarz o światowej sławie, co rok wymieniany na noblowskiej giełdzie - miał wydać Dvořáčka.

W raporcie są jeszcze dwa nazwiska: Ivy Militki i jej przyjaciela Dlaska. Dla sprawy kluczowe. Dowiadujemy się tego, gdy do gry wchodzi niejaki Zdeňek Pešat. Dziś chory, oddycha za niego respirator. Ale gdy słyszy o sprawie Kundery, szepcze żonie, co wie, a ona przekazuje jego słowa mediom: według Pešata doniósł Dlask. Skąd więc Kundera? To nie jedyne pytanie.

Pewnego wiosennego dnia

14 marca 1950 r. słońce mogło już przygrzewać, w Pradze wiosna przychodzi szybko. Dvořáček przyjechał rano. W nocy przekroczył "zieloną granicę" z Niemcami. Miał zadanie. Od paru miesięcy pracował dla czechosłowackiego wywiadu na emigracji, wspieranego przez USA. Po raz pierwszy przerzucono go w grudniu 1949 r. Ale wtedy nie wypełnił misji, która polegała na nawiązaniu kontaktu z pewnym inżynierem z zakładów Chemapol. Teraz próbuje znowu.

W Pradze 22-latek wysiadł na dworcu smichowskim, kupił prezenty dla przyjaciół w Niemczech (trzy kapelusze i dwie pary rękawiczek, które potem w jego walizce znajdzie bezpieka). W budce telefonicznej szukał numeru inżyniera. Nie znalazł. Postanowił przejechać się tramwajem nr 22. Trasa wiedzie na Małą Stranę, przez Wełtawę. Gdy przejeżdżał most, zobaczył znajomą sprzed wojny: Ivę Militkę. Wtedy Iva chodziła z jego druhem Miroslavem Juppą - tym, z którym uczył się na pilota w akademii wojskowej i z którym po przejęciu władzy przez komunistów w 1948 r. uciekł na Zachód. Razem trafili też do antykomunistycznej organizacji.

Teraz Iva szła mostem i może Dvořáčkowi zdawało się, że nic się nie zmieniło. Zapomniał o zasadach, zakazujących kontaktowania się z dawnymi znajomymi. Wysiadł i ją dogonił. Wiadomo, że rozmawiali i poszli do akademika, gdzie mieszkała. Dvořáček musiał szukać swojego inżyniera, więc zostawił u niej walizkę. Wprosił się też na nocleg. Może nie miał gdzie nocować? Może Iva go namówiła, pragnąc powspominać? A może nie wiedziała, jak odmówić?

Dvořáček zostawił walizkę i wrócił do centrum. Inżyniera nie znalazł. Nie wiedział, co robić, wrócił więc do Ivy. W pokoju czekała milicja. Jeszcze nie bezpieka. Ale wiedzieli już, że jest dezerterem. Potem zajęła się nim służba bezpieczeństwa. Po torturach i procesie dostał 22 lata (prokurator żądał kary śmierci). Miał czas, by myśleć, kto zdradził? Odpowiedź miał jedną: Iva.

W czworokącie

Także Iva przez minione 58 lat zastanawiała się, kto zdradził. Żyła ze świadomością, że Dvořáček ją podejrzewa. Wiedziała, komu powiedziała o wizycie dawnego przyjaciela: swemu chłopakowi (później mężowi). Jego nazwisko też jest w protokole: Dlask, Miroslav Dlask. Według raportu milicjanta Rosickiego, Kundera dowiedział się o Dvořáčku właśnie od Dlaska.

Co stało się między czwórką młodych ludzi: Ivą, Dvořáčkiem, Kunderą i Dlaskiem?

Gdy Dvořáček wyszedł z akademika, Iva postanowiła powiedzieć o nim Dlaskowi. No bo jak to: będzie u niej spać obcy facet, co narzeczony sobie pomyśli? Musiała wyjaśnić, że przyjaciel, że sprzed wojny, że uciekł na Zachód. Może błysnęły jej oczy i Dlask czuł się zazdrosny? Przyjeżdża przystojny pilot, agent, dziewczynie w głowie miesza i na noc zostaje! Ale może myślał inaczej: w apogeum stalinowskiego terroru było prawdopodobne, że ktoś zainteresuje się obcym w akademiku. Co wtedy z Ivą? Oskarżą ją o ukrywanie dezertera? Czy Dlask postanowił chronić dziewczynę i donieść na - kto wie, myślał, czy nie na prowokatora - zanim zrobi to ktoś inny?

Gdy teraz wybuchła sprawa Kundery, odezwał się Zdeňek Pešat: wtedy członek uczelnianego komitetu partyjnego, twierdzi, że w marcu 1950 r. przyszedł do niego zmartwiony Dlask i wyznał, iż jego dziewczyna ma dziwnego gościa, i że on, Dlask, zgłosił to bezpiece dla jej bezpieczeństwa, i że czuje, iż powinien poinformować także organizację partyjną, stąd rozmowa z Pešatem. Ten sprawę puścił mimo uszu i zapomniał - aż do dziś.

Zatem za donosem stałby Dlask? Skąd więc Kundera? Może Dlask poprosił go o pomoc, by doniósł zamiast niego? Może się bał, że Iva się wścieknie i wolał, by zrobił to kolega, Kundera? Bo to, że sam na milicji podał się za Kunderę, jest raczej niemożliwe. Raport o zatrzymaniu Dvořáčka milicjant Rosický napisał już po aresztowaniu, po godzinie 20. Może zapomniał spisać dane Dlaska (w raporcie jest tylko nazwisko) i w akademiku dorwał pierwszego lepszego studenta, byle mieć rzecz z głowy? Ale wtedy Kundera mógłby wszystko wyjaśnić. Tymczasem pisarz zaprzecza dziś nie tylko, że doniósł, ale że w ogóle znał tę sprawę.

A dlaczego nie przesłuchano Ivy? Znów pytania. Najważniejszy świadek, Dlask, nie żyje.

Coś się jednak wyjaśniło: Dvořáček, mieszkający w Szwecji i dochodzący do siebie po wylewie, dziś wie, że nie Iva go zdradziła. A przecież, jakkolwiek nie brzmi ten wątek koleżeńsko-miłosny: w tej historii stawką było życie.

Życie i twórczość

W Czechach - dyskusja. Dyskutują historycy i dawni dysydenci. Wielu nie ma wątpliwości, że Kundera doniósł. Inni stawiają pytania, jak historyk Tomáš Zahradníček, który mówi prasie: "Dokument jest wiarygodny. Jednak jego publikacja, z punktu widzenia warsztatu naukowego, jest przedwczesna. Okazuje się, że Instytut wie niewiele więcej, jest tylko jeden dokument".

"Jest dokument, którego wiarygodność jest niepodważalna, podpisany przez funkcjonariusza, który wtedy był na służbie. Dokument dotyczy sprawy Miroslava Dvořáčka, w której wszystko, co możliwe, zostało już opublikowane. W tej sprawie innych dokumentów nie będziemy więc szukać" - twierdzi rzecznik czeskiego IPN Jiří Reichl. Historycy z Instytutu mówią, że na donos Kundery trafili przypadkiem, gdy badali historię Dvořáčka. I że napisali do Kundery, pytając, czy może pamięta sprawę aresztowania w akademiku wiosną 1950 r. - ale pisarz nie odpowiedział.

Swe długie milczenie Kundera przerwał dopiero po publikacji "Respektu". W rozmowie z Czeską Agencją Informacyjną zaprzeczył, że doniósł na Dvořáčka i że w ogóle znał jego i Ivę. Media spekulują: Kundera, przekonany komunista, został wtedy wykluczony z partii z powodu żartobliwej kartki, którą wysłał do kolegi. Może chciał się zasłużyć? A może uważał, że jak widzi coś nietypowego, to powinien pójść na milicję? "Trzeba pamiętać, jaka wtedy była atmosfera. Takich obywatelskich donosów było mnóstwo, archiwa są ich pełne. W pewien sposób sprawa była normalna. Jak na tamte czasy" - mówi Zahradníček.

Nadzwyczajna staje się z powodu Kundery. Nieutrzymujący kontaktów z krajem, piszący po francusku, jest w Czechach postacią sporną. Wielu nie wybaczyło mu fascynacji komunizmem, której, ich zdaniem, nie odkupiły jego rozliczeniowe książki. Dla młodego pokolenia jest postacią raczej obojętną, zapewne także dlatego, że dopiero w 2007 r. zgodził się, by najbardziej znana książka, "Nieznośna lekkość bytu", ukazała się w Czechach.

Trwa więc dyskusja: o działalności Instytutu, o wiarygodności akt, o interpretacji (czy nie zbyt jednoznaczna, pytają niektórzy). Opozycyjni socjaldemokraci chcą znów wnioskować o likwidację Instytutu (póki rządzi prawica, wniosek nie ma szans).

Pytanie: na ile oddzielać twórczość od życia autora, skoro zdrada jest ważnym tematem twórczości Kundery? Czy w jego książkach można teraz szukać śladów tamtego zdarzenia? "Jeśli chodzi o twórczość, twierdzę, że wszystko, czym żyje pisarz, może się odbić w jego dziele i zwykle tak się dzieje. I potępienia godny czyn (dodajmy, że tylko jeden, ale nie zmniejszający winy za cierpienie poszkodowanych), i być może podświadoma tylko potrzeba zmierzenia się z nim, może dać impuls do powstania wielkiego dzieła. To jest właśnie paradoks twórczości i życia" - twierdzi pisarz Ivan Klima w dzienniku "Lidové noviny".

***

W powieści "Żart" Kundera opisuje Aleksa, żarliwego komunistę, który wyrzekł się ojca:

"- Jako komuniści jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co się tu dzieje [- rzekł Aleks].

Chciało mi się śmiać; powiedziałem mu, że odpowiedzialność jest nie do pomyślenia bez wolności. Odparł, że czuje się wystarczająco wolny na to, by postępować jak komunista. Kiedy to mówił, broda mu się trzęsła; jeszcze dzisiaj, po latach, wywołuję w pamięci tę chwilę i uprzytamniam sobie dużo lepiej niż wówczas, że Aleks miał niewiele ponad dwadzieścia lat, że to był młodzik, chłopaczek, i że plątał się w swoim losie jak drobna figurka w ubraniu olbrzyma".

Czy w 1950 r. Kundera był takim chłopakiem?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2008