Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nieufność tak rozumiana jest przeciwieństwem wady znacznie mniej groźnej, chociaż także wady, a mianowicie łatwowierności. Nieufny nigdy nie zrozumie łatwowiernego, chociaż łatwowierność się narzuca zwłaszcza w stosunkach z innymi ludźmi, zwłaszcza bliskimi ludźmi. Przecież odruchowo im ufamy, i dopiero gdy zawiodą nasze zaufanie, oszukają nas lub okażą się kim innym niż tymi, jakimi ich postrzegaliśmy, jest nam przykro. Jednak znacznie lepiej i rozsądniej jest najpierw ufać, a dopiero potem ewentualnie nie ufać. Zresztą inteligencja i zdrowy rozsądek podsuwają nam kryteria zaufania, które stosunkowo rzadko nas zawodzą. A jeżeli nawet zawód się zdarzy, to i tak jesteśmy w lepszej sytuacji niż ten, kto od początku nie ufał, gdyż to my zostaliśmy wyprowadzeni w pole, chociaż chcieliśmy dobrze. Ten, kto z zasady nie ufa, nie ma szansy, bo nawet jeżeli rozczaruje się korzystnie, to i tak jest przekonany, że ma do czynienia z wyjątkiem od reguły, i nie wyciągnie z tego żadnej nauki.
Nieufność bywa wynikiem czy też objawem permanentnego strachu przed tym, że albo mnie ktoś (lub coś) zawiedzie, albo przed tym, że ja ujawnię przed kimś jakąś swoją kiepską cechę, brak doskonałości. Dlatego człowiek nieufny nie ma przyjaciół, chyba że są to ludzie, do których tak bardzo przywykł i których nie lojalności, lecz posłuszeństwa jest tak pewien, iż może im zaufać. W istocie jest to zaufanie typu wojskowego. Ufa, gdyż jest wyżej, panuje, rządzi, ma władzę nad tymi, którym ufa. Nie jest to zatem zaufanie, lecz ślepa lojalność i posłuszeństwo, i nie ma w tym przypadku ani śladu stosunków partnerskich, jakie do wzajemnego zaufania są niezbędne.
Nieufny, ten, który nie ufa ani hydraulikowi, ani bratu, ani światu, powołuje się na liczne i trafne argumenty dotyczące natury ludzkiej. Istotnie, natura ludzka ujawnia raczej swoje ciemne strony i niewiele dobrego możemy o niej powiedzieć. Jednak filozofowie dawno zdali sobie z tego sprawę, zdali też sobie z tego sprawę twórcy wielkich religii i powołując do życia wspólnoty najróżniejszego rodzaju postarali się przemóc nieufność. Społeczeństwo jest oparte na zaufaniu i erozja zaufania (o czym kilka lat temu pisał Francis Fukuyama) jest dla społeczeństwa chorobą śmiertelną. Także wspólnota religijna jest oparta na zaufaniu i tylko to uzasadnia nasze kłopoty i podejrzliwość, jakie ujawniły się w ostatnim okresie. Społeczeństwo, a zwłaszcza społeczeństwo obywatelskie to jedno z najlepszych lekarstw na nieufność.
Cóż jednak poradzić, kiedy ktoś po prostu jest nieufny i żadne racjonalne argumenty nie przemawiają do niego, mimo że skądinąd jest człowiekiem rozsądnym. Wtedy trzeba bardzo uważać, bo stan takiej niemal wrodzonej nieufności jest bardzo bliski paranoi lub depresji. Wtedy zatem nie należy szydzić z nieufnego, lecz z największym spokojem i powoli, bez irytacji go przekonywać, że się myli, że w sumie lepiej jest, gdy czasem nasze zaufanie zostanie nadużyte, niż kiedy w ogóle nie mamy zaufania do nikogo ani niczego. Ufność jest bowiem cnotą, nieufność wadą, która czasem przybiera postaci łagodne, ale czasem ostre - i wtedy mamy do czynienia z despotami i okrutnikami, czasem tylko w życiu prywatnym, ale bywa, że i w publicznym.