Nie żyje „neutronowy Jack”

Przyznając mu w 1999 r. tytuł „menedżera stulecia” magazyn „Fortune”, jeden z czołowych hagiografów Wall ­Street, pisał, że jego styl zarządzania polegał na „atakowaniu szans”, nie ich wykorzystywaniu.

09.03.2020

Czyta się kilka minut

 / BROOKS KRAFT / GETTY IMAGES
/ BROOKS KRAFT / GETTY IMAGES

Za rządów zmarłego 1 marca Jacka Welcha kierowany przez niego koncern General Electric zwiększył wartość giełdową z 14 do 410 mld dolarów, stając się najcenniejszą spółką globu. Pracę straciło 122 tys. osób.

Dla wyznawców niewidzialnej ręki rynku Welch był człowiekiem instytucją, twórcą nowoczesnej szkoły zarządzania skoncentrowanej na nieustannym mierzeniu rentowności dosłownie na każdym etapie pracy. Obejmując w 1981 r. stanowisko prezesa GE postawił sobie cel, by koncern stał się numerem jeden w każdej branży, w której jest obecny. W realizacji tego planu pomagał Welchowi system rocznej oceny, w którym 10 proc. menedżerów z najgorszymi wynikami (cele ustalał oczywiście zarząd) traciło automatycznie pracę (to samo dotyczyło wszystkich pracowników ze stażem poniżej 10 lat). Efekty? Welch objął w 1981 r. stanowisko prezesa firmy, która miała 27 mld dolarów przychodu. Odchodząc z GE w 1999 r., zostawiał ją już z przychodami sięgającymi 130 mld dolarów rocznie. Twarda ręka do pracowników przyniosła mu także przydomek „neutronowego Jacka”, którego Welch nie znosił, bo porównywał jego zarządcze talenty do działania bomby neutronowej, która zabija ludzi, nie czyniąc szkód budynkom.

„Jeżeli zaczynałeś karierę w biznesie w latach 90., Jack ­Welch miał na pewno wielki wpływ na twoje podejście do robienia interesów” – mówił „USA Today” tuż po śmierci legendarnego prezesa Timothy Hubbard, amerykański badacz zarządzania. Oprócz bezwzględnego uwielbienia dla arkuszy kalkulacyjnych akolici Welcha wynosili z jego szkoły także przekonanie o prymacie interesu akcjonariuszy firmy nad interesami jej pracowników i klientów. Otrzeźwienie przyniósł dopiero kryzys po upadku Lehman Brothers. Dla generacji Occupy Wall Street Jack Welch stał się twarzą wszystkich wynaturzeń neoliberalizmu, który w cyklu rocznym dąży do wzrostu przychodów i zysków bez oglądania się na społeczne czy ekologiczne konsekwencje pojmowanego w ten sposób rozwoju. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2020