Nie zostawiaj go samego!

Jak mnie to wkurza! Nie dosyć, że nie mogę sobie poradzić z własnymi słabościami, to prorok Ezechiel wmawia mi, że jeśli nie napomnę grzeszącego brata, to odpowiedzialność za jego zło spadnie na mnie! Kim ja jestem, bym odpowiadał za cudze grzechy? Dostaję gęsiej skórki, gdy czytam, że moje milczenie wobec czyjejś nieprawości czyni mnie winowajcą! To niesprawiedliwe! Pamiętam sytuacje, gdy próbowałem wpłynąć na tego czy tamtą i dostałem po głowie, bo mówiłem rzeczy, których ktoś nie chciał usłyszeć. Już nie mam na to siły!.

04.09.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 363959|prawo|1---Zapewne mógłbyś się podpisać pod tym monologiem i mieć spokój. Jednak gdy chwilę pomyślisz, dojdziesz do wniosku, że Słowo Boże mówiące o napominaniu grzeszących jest skierowane do Ciebie i nie przekracza Twoich możliwości.

Najpierw uwierz, a nie bądź niedowiarkiem. Przypomnij sobie, kto Cię wzywa do przyjęcia postawy, przed którą wolałbyś uciec. Jeśli Bóg kogoś stawia na Twojej drodze, to daje Ci również siły i łaskę do spotkania. Masz być znakiem Jego troski o człowieka, samarytaninem ducha, a nie przypominać kapłana lub lewity na drodze do Jerycha.

Przestań uogólniać, opowiadając o zepsuciu moralnym naszych czasów. Jeśli tak będziesz czynił, dojdziesz do wniosku, że nie wygrasz ze złem tego świata. Spróbuj jednak liczbę mnogą zamienić na pojedynczą. Nie patrz na ludzkość, tylko na tego, kogo kochasz. Na Twoją siostrę, brata, żonę, męża. Nie jesteś zbawicielem świata, ale bliźnim tego, który został dotknięty przez grzech albo zaplątał się w bezsensowną sytuację. Grzesznik ma prawo usłyszeć od Ciebie napomnienie.

Spróbuj przekroczyć lęk. Gdybyś miał pewność, że Twoja misja zakończy się powodzeniem, że grzesznik się nawróci, nie wahałbyś się podjąć rozmowy. Nie czekaj zatem na gwarancję sukcesu, ale wykorzystaj szansę ratowania człowieka. Gdyby Twój brat był chory na ciele, czy nie starałbyś się mu pomóc? Dlaczego więc boisz się podjąć inicjatywę, gdy chora jest jego dusza? Powiesz zapewne, że trzeba uszanować jego prywatność. Czy chcesz “nikomu nic nie być dłużny poza miłością", czy też cnotą jest dla Ciebie tolerancja, która oznacza zostawianie poranionego człowieka samemu sobie?

Starannie przygotuj się do rozmowy. Trzymaj się zasady, by napominać tak, jakbyś sam chciał być napominany. Nie przyciskaj do muru, nie udowadniaj. Zwycięstwo nie będzie polegało na przyznaniu Tobie racji, ale na porzuceniu przez grzesznika złych ścieżek.

A jeśli Cię nie posłucha? Weź jednego albo dwóch, do których masz zaufanie, którym również zależy na dobru błądzącego. Może wspólnymi siłami uda się Wam go przekonać, “zalewając Jego rany oliwą i winem".

A jeśli pozostanie głuchy na głos całej rodziny, paczki przyjaciół czy wspólnoty Kościoła? “Niech Ci będzie jak grzesznik", to znaczy módl się za niego razem

z innymi osobami: “Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie". Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale to nie powód, by zostawić człowieka samego. Grzesznik ma prawo do Waszej modlitwy.

---ramka 363958|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2005