Namaszczeni

Po czterdziestodniowym pobycie na pustyni, swego rodzaju wielkich rekolekcjach, Jezus „przyszedł też do Nazaretu, gdzie się wychował.

21.01.2019

Czyta się kilka minut

Zgodnie ze swym zwyczajem wszedł w dzień szabatu do synagogi i wstał, aby czytać. Podano Mu zwój proroka Izajasza. Gdy go rozwinął, znalazł miejsce, gdzie było napisane: »Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Posłał mnie, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie, abym zniewolonych uczynił wolnymi, abym ogłosił rok łaski od Pana«. Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadł. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Zaczął więc mówić do nich: »Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście«”.

My postępujemy podobnie. W niedzielę, a i w tygodniu, też idziemy do naszych synagog, czyli kościołów, czytamy Biblię i rozważamy, żeby usłyszeć, co mówi Duch Boży. A mówi nie tylko przez biblijne teksty. Chodzimy do kościoła, gdyż również jesteśmy namaszczeni Duchem Świętym, a to znaczy, że idąc za przykładem Jezusa widzimy, w jaki sposób proroctwa spełniają się w naszych czasach.

Tej umiejętności nie nabywa się automatycznie. Owszem, sakrament, czyli Jezus, działa niezależnie od kondycji sprawującego sakramenty, ale czy to działanie będzie skuteczne, zależy w dużym stopniu od naszej współpracy z Jezusem. A na to trzeba wysiłku i czasu. Ten proces trafnie ujął Ignacy z Loyoli: „Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”. Nie znaczy to, że Bóg jest bezsilny wobec naszej woli. Znamy przecież przypadki, kiedy Bóg zwala człowieka z nóg czy też zrzuca z konia, jak Piotra Apostoła na dziedzińcu arcykapłańskiego pałacu czy Pawła z Tarsu pod murami Damaszku. Zwykle jednak chrzest to dopiero początek. Nowymi ludźmi stajemy się w trakcie procesu, który nazywamy życiem.

Podczas chrztu otrzymaliśmy od Boga i rodziców miejsce w Kościele, w społeczności wierzących i przy stole Pańskim, ale co z tego wyniknie, zależy od nas. Dobrą okazją na taki sprawdzian są wydarzenia czy stwierdzenia, które zaskakują, wydają się niemożliwe, gorszące, piekielnie złe. Na przykład takie stwierdzenie: nie trzeba święceń, żeby udzielać sakramentów. Jak to, przecież sakramentów udzielać może tylko duchowny. Nie zawsze i niekoniecznie duchowny. Chrztu, sakramentu pierwszego i podstawowego, w nagłych przypadkach może udzielić każdy człowiek, również ateista, byleby chciał robić to, co Kościół w takim przypadku robi. Następnie sakrament małżeństwa, którego w Kościele rzymskokatolickim nie udzielają przecież duchowni, ale narzeczeni. Rozpoczynają sprawowanie sakramentu w kościele, ale dopełniają już w domu, a to znaczy, że świeccy to też duchowni. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2019