Reklama

Ładowanie...

Najpierw zemsta, potem uśmiechy

Najpierw zemsta, potem uśmiechy

10.02.2020
Czyta się kilka minut
Prezydent podpisał ustawę dyscyplinującą sędziów, bo chroni ona jego samego. Zakazuje bowiem badania podpisanych przez niego nominacji sędziowskich, które są kulawe. Ich podważenie byłoby dla Andrzeja Dudy efektowną katastrofą.
Prezydent Andrzej Duda, Warszawa, sierpień 2019 r. / Fot. Beata Zawadzka / EAST NEWS
N

Nie było cienia szans na to, by prezydent odmówił podpisania ustawy zwanej kagańcową. Sytuacja była zupełnie nieporównywalna do tej z 2017 r., gdy Duda zawetował ustawy sądowe PiS – to była pierwsza próba wzięcia sądów pod but. Od tego czasu prezydent zdążył wrócić na łono partii i pod rękę z wybraną w podejrzanych okolicznościach Krajową Radą Sądownictwa zaczął powoływać sędziów. Właśnie ten proces nominacji był kwestionowany metodami prawnymi przez sędziów krytycznych wobec działań PiS w wymiarze sprawiedliwości. Zażądali m.in. ujawnienia list poparcia pod kandydaturami członków KRS wybranych następnie przez posłów PiS – symbolem tej walki stał się olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn.

Ustawa dyscyplinująca powstała przeciwko Juszczyszynowi i jemu podobnym – PiS postanowił wprowadzić kary za kwestionowanie powołań sędziów przez obecną KRS pod rękę z Dudą. Z tego też powodu prezydent musiał podpisać tę ustawę. Gdyby się okazało, że z podpisami członków KRS jest coś nie tak, to sędziowskie nominacje Dudy stałyby się nic niewarte. Teraz obóz władzy liczy, że zagrożeni karami sędziowie przestaną się interesować KRS.

Duda ma jednak bezpiecznik, gdyby zakaz był nieskuteczny. Otóż w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” zaczął przekonywać, że nawet jeśli z listami poparcia do KRS jest coś nie tak, nie będzie miało to znaczenia dla statusu powołanych dotąd sędziów. „Nie będzie miało, ponieważ otrzymali oni nominację sędziowską od prezydenta Rzeczypospolitej. Kropka” – oznajmił. To brawurowa wykładnia konstytucji, w której prezydent samym swym podpisem uzdrawia koślawe instytucje czy felerne nominacje. Inna rzecz, że tymi słowami Duda pośrednio przyznał, że z podpisami rzeczywiście jest coś nie tak.

Ale są także inne powody, dla których podpis był oczywistością. Prezydent autentycznie zionie nienawiścią do Sądu Najwyższego i chciał się odegrać za swą porażkę z 2018 r., gdy usiłował pozbawić stanowiska I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzatę Gersdorf. Wspierany przez PiS Duda próbował wówczas skrócić jej sześcioletnią konstytucyjną kadencję zmieniając przepisy emerytalne. Potem musiał się wycofać pod presją Unii Europejskiej, po drodze się kompromitując – na zastępującego Gersdorf prezesa wskazał sędziego Józefa Iwulskiego, który w stanie wojennym skazywał opozycjonistów. Ta porażka uwiera Dudę do dziś, dlatego gdy w ostatnich tygodniach wypowiadał się na temat sądów, sędziów i przepisów dyscyplinujących, puszczały mu nerwy.

Ustawa dyscyplinująca to świetne narzędzie rewanżu, bo poza karami dla niepokornych sędziów zmienia mechanizm wyboru przez prezydenta nowego I prezesa SN w miejsce odchodzącej z końcem kwietnia Gersdorf. Spodziewając się bojkotu wyborów ze strony starych sędziów Sądu Najwyższego, PiS przygotował taką procedurę, by wskazani przez tę partię sędziowie mogli podsunąć prezydentowi własnego kandydata. Oczywiście będzie to kandydat lojalny wobec Dudy i PiS. Choćby prof. Małgorzata Manowska, była zastępczyni Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Czy taka brutalna rozgrywka nie zaszkodzi Dudzie w wyborach prezydenckich? Obóz władzy liczy, że gdy uda mu się wybrać swego I prezesa SN, temperatura konfliktu spadnie. A Duda będzie miał jeszcze kilka tygodni kampanii, by zacząć się uśmiechać i mówić o porozumieniu.               ©

Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.

Autor artykułu

Dziennikarz Onetu, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, wcześniej związany z redakcjami „Rzeczpospolitej”, „Newsweeka” i „Wprost”. Zdobywca Nagrody Dziennikarskiej Grand Press...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]