Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie, biblioteka nie jest instytucją, która mogłaby ważyć na losach Europy. Ale jej znaczenie w optyce polskiej trudno przecenić. Byłoby zapewne przesadą powtarzać za Zygmuntem Krasińskim - który mówił tak o Mickiewiczu - że “my wszyscy z niej". Jeśli jednak przesłanie Wielkiej Emigracji wciąż tkwi mocno w naszej świadomości, a co najmniej w podświadomości zbiorowej, to trudno przejść do porządku nad faktem, że tam właśnie, w Bibliotece schodzili się Oni wszyscy. Tam “Chopin znów grał, a Mickiewicz improwizował", przysłuchiwał się temu zazdrosny Juliusz Słowacki, a z głębi, ze skromniejszego miejsca, młody Cyprian Kamil Norwid.
Do kogo Biblioteka powinna teraz należeć - w sensie jej związku ze środowiskami polskimi w kraju czy za granicą? Komu służyć? To pytanie wielokrotnie padało podczas uroczystości inauguracyjnych. Toczy się zresztą wokół niego jałowy spór rodaków przed francuskimi sądami.
Przez cały czas istnienia, z wyjątkiem międzywojennego dwudziestolecia, narodowa instytucja z Quai d’Orleans 6 była bastionem patriotycznej (choć zazwyczaj skłóconej) emigracji - trochę oazą wolnej Polski, którą podziwiali i w której odnajdywali się niepokorni przybysze z kraju. A czym ma być teraz, gdy od 15 już lat mamy wolną Polskę w kraju i emigracja polityczna straciła sens? Francuski dziennikarz Jean Offredo odpowiadał apelując do członków zarządzającego Biblioteką Towarzystwa Historyczno-Literackiego, by wyzbyli się mentalności emigrantów. Uważa, że tradycyjne podziały stały się nieaktualne, a Biblioteka jest wspólnym dobrem Polaków żyjących za granicą i “krajowców".
Nie wszyscy podzielają tę opinię. Część emigracyjnych działaczy nie ma zaufania do III Rzeczypospolitej, a pani senator, która na inaugurację przyjechała z Warszawy, mówiła o Bibliotece jako o domenie Polonii. Co by to miało znaczyć? Za PRL słowem Polonia określano środowiska “dobrych" Polaków - tych, którzy nie protestowali przeciw porządkom panującym w kraju. Teraz może ono znaczyć głównie emigrację zarobkową. Ale czy emigracja zarobkowa zechce korzystać ze zbiorów Biblioteki? Nie wiem. Wiem, że powinna o Bibliotece wiedzieć i widzieć w niej pomnik kultury, obiekt do zwiedzania, dowód (także dla Francuzów), że się nie wypadło sroce spod ogona. Jest bowiem Biblioteka narodowym pomnikiem, który zachowuje swój sens w tym właśnie, a nie innym punkcie wspólnej Europy. Jej zbiory przeniesione np. do Warszawy, jak księgozbiór Biblioteki Rapperswilskiej, który spłonął w Powstaniu - interesowałyby już tylko specjalistów i gości okolicznościowych wystaw.
Nowa Rada Naukowa, pod przewodem prof. Bronisława Geremka i prof. Hélčne Carrčre d’Encausse, ma ambitne plany - chce m.in. powrotu do przedwojennej tradycji prowadzenia przy Quai d’Orleans działalności akademickiej, krzewiącej wiedzę o Polsce i jej kulturze. Tu wyłania się problem podziału ról między Biblioteką a innymi polskimi placówkami w Paryżu. Jest ich kilka: Instytut przy rue Jean Goujon, Stacja PAN, Ośrodek Cywilizacji Polskiej przy Sorbonie. Bywało, że jednego wieczora aż trzy z nich zapraszały na imprezy, które warto by zobaczyć i chciałoby się pokazać Francuzom. Być może dzięki trwającemu właśnie polskiemu Sezonowi Kulturalnemu we Francji paryska publiczność nabierze takiego apetytu na nasze atrakcje, że w podobnych razach zabraknie wolnych miejsc i tu, i tu, i tam. Nie zwalnia to jednak naszych instytucji - głównie MSZ i Ministerstwa Kultury z Instytutem im. Adama Mickiewicza - od przygotowania całościowego programu promocji kultury polskiej za granicą i promocji Polski przez kulturę. Niestety, przemyślanej strategii w tej dziedzinie wciąż nie ma.
XVII-wieczna siedziba Biblioteki została pieczołowicie odrestaurowana i znakomicie wyposażona. To wiekopomna zasługa wszystkich, którzy się do tego przyczynili, z braćmi Zaleskimi na czele. Niektórzy znawcy mówią jednak, że nie wszystko rozwiązano najszczęśliwiej. Bardzo funkcjonalna sala konferencyjna na parterze (dawniej czytelnia) utraciła walory zabytkowe. Rażą okna, w których tradycyjne drewno zastąpiono plastikiem, niepotrzebnie pomalowano charakterystyczne dla starego budownictwa belki stropowe. Zbyt chyba mało jest miejsca w nowo urządzonych czytelniach. Szefowie Biblioteki mówią jednak, że wszystko albo prawie wszystko da się poprawić. Wobec tego, czego dokonali dotychczas, nie sposób im nie wierzyć.