Może to lepiej

Kiedy przeczytałam przed tygodniem, że proboszcz warszawskiego kościoła Wszystkich Świętych zaprosił polityków szykujących się do pro- i antyrządowych manifestacji, aby na ich zakończenie przyszli do niego na pokutne nabożeństwo, doznałam uczuć mieszanych. Zrobić rachunek sumienia po politycznej akcji? Jak najbardziej słuszne. Wyjść chociaż na moment z oparów konfrontacji, by wszystko zobaczyć w innej perspektywie? To mądre, a nawet zbawienne. Choćby tylko niektórzy tak zrobili. Cały problem w tym tylko, by sama refleksja i pokuta nie stały się następnym aktem politycznej gry. Ciekawscy pójdą za politykami, skierują kamery, wyliczą, kto był, a kogo zabrakło, wzruszą zdjęciem zamodlonego przywódcy. Czy można obronić się przed taką dwuznacznością?

23.10.2006

Czyta się kilka minut

Od niedawna słychać głosy pasterzy ostrzegające przed nadużywaniem Ofiary Mszy Świętej do celów doraźnych i przyziemnych. I choć echo na razie niewielkie, jest to jedno z najważniejszych na dzisiaj ostrzeżeń. Wydaje mi się, że, uspokojeni porównywaniem naszej polskiej powszechnej pobożności z pustoszejącymi świątyniami niejednego kraju zachodnioeuropejskiego, nie dość dostrzegamy, że nadużywana, eksploatowana tak użytkowo religijność grozi także spustoszeniem, choć w odmienny sposób. "Msza za ojczyznę" odprawiona ostatnio w jednym z miast (i naturalnie zaraz opisana w gazetach) jako nie kamuflowany nawet akt protestu politycznego przeciw przełożonym i zakonnemu posłuszeństwu, jest faktem nie tylko budzącym zażenowanie i smutek: niesie w sobie element zgorszenia, bo Ofiarę Chrystusa traktuje użytkowo, według kryteriów tak ziemskich i omylnych jak polityka.

A przecież to tylko jeden lokalny przykład. Przecież już od dawna wielkie celebry bywają aż nadto często "za" i "przeciw", ich uczestnicy eksponowani wizualnie dla zupełnie czytelnych zamiarów propagandy, a kazania czy homilie stają się tekstami z wieców, choć mówione są od ołtarza. To nie będzie łatwe: uratować Eucharystię z rąk polityków, zwłaszcza od kiedy wielu z nich sferę religii programowo włączyło do kanonu swoich działań i dążeń. Czy można w ogóle pomarzyć o tym, aby kamery zatrzymywały się na progu kościołów, politycy gubili się niezauważenie wśród rzeszy wiernych, a żaden kapłan nie odnajdywał w sobie powołania do walki o władzę świecką, choćby w jego mniemaniu najmilszą Panu Bogu?

W "Tygodniku" 43/2006 piszemy o nowej perspektywie liturgicznej: o prawdopodobnym powrocie przedsoborowej Mszy łacińskiej w dawnym rycie do wszystkich kościołów, które tak zdecydują. W tamtej Mszy, prócz wielu różnic z obecną, nie było wezwania "przekażcie sobie znak pokoju". Dziś znak ten raduje i przybliża ludzi do siebie - bodaj na moment, bodaj w kościele. Ale w owych eksponowanych wizualnie liturgiach okazyjnych staje się, niestety, także znakiem budzącym zażenowanie: wystarczy, że zobaczymy dwóch przeciwników ściskających sobie dłonie, a potem, choćby tego samego dnia, atakujących się znowu. Może lepiej, gdyby nie mieli tej liturgicznej okazji? Może lepiej, jeśli jej więcej nie dostaną?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2006