Morderstwo w Woolwich

W sprawie zamordowania brytyjskiego żołnierza w londyńskiej dzielnicy Woolwich uderzająca jest tylko niezwykle brutalna metoda – dwaj napastnicy, muzułmańscy ekstremiści, zaatakowali go w biały dzień tasakiem i nożami, próbując odciąć mu głowę.

27.05.2013

Czyta się kilka minut

Przerażonym przechodniom podali powód: miał to być odwet za brytyjskie zaangażowanie w Afganistanie i za zabitych muzułmanów. To też było nietypowe: nie sam powód, ale fakt, że tak spokojnie wyjaśnili go świadkom, zachęcając ich przy tym (sic!) do robienia zdjęć. Nawet nie próbowali uciec z miejsca zbrodni.

Znak czasu, można powiedzieć: udany zamach to taki, który natychmiast znajdzie się w mediach. Gdyby ci sami mężczyźni zabili w Londynie tego samego żołnierza, ale uciekli bez wyjaśniania motywów, byłaby to pewnie mała notka na ostatnich stronach gazet. A tak sprawa znalazła się w czołówkach. To można było przewidzieć – i chyba to właśnie było celem napastników.

Podobnie przewidywalna była reszta: premier David Cameron atak potępił, skrócił wizytę we Francji i zwołał sztab kryzysowy. Eksperci od terroryzmu wypowiedzieli się na temat ewentualnych powiązań morderców z międzynarodowym terroryzmem lub też ich braku. Analizowano pochodzenie napastników i osoby, które miały na nich wpływ. Przywódcy muzułmańscy w Wielkiej Brytanii odcięli się od zbrodni, podkreślając, że nie ma ona nic wspólnego z islamem. Skrajnie prawicowa Angielska Liga Obrony miała zdanie wręcz przeciwne: demonstrowała w twarzowych czarnych kominiarkach. W kilku miejscach odnotowano próby ataku na meczety. Można powiedzieć, że wszystko przebiegło według ćwiczonego już, niestety nie po raz pierwszy, scenariusza.

Trudniejsze jest sprawienie, by scenariusz ten można było odłożyć na najbardziej zakurzoną półkę. Do tego potrzebna byłaby jednoznaczna odpowiedź, czemu do takich tragedii dochodzi. Czy to ów wielki konflikt islamu z Zachodem? Czy przejaw kłopotów Wielkiej Brytanii z intensywną imigracją przy braku adekwatnej integracji? Reakcja na politykę zagraniczną Londynu w Iraku i Afganistanie? Efekt działalności „kaznodziei nienawiści”? Czy po prostu odjazd dwóch młodych chłopaków, którym zlepki z programów informacyjnych (pokazywano tam już przecież odcięcie głowy zachodnich zakładników przez terrorystów) zlały się w jedno z chęcią zaistnienia czy sprawienia, by ich życie zyskało cel. Bo teraz nie są jednymi z wielu ciemnoskórych chłopaków z Londynu, teraz są męczennikami lub terrorystami, a to już coś. Przerabiał to na większą skalę Breivik w Norwegii.

Problem w tym, że jasnej odpowiedzi, która rozwiązałaby problem ataków motywowanych religijnie czy rasowo, nie ma. Opisując zbrodnię z Woolwich, dziennikarze „Guardiana” rozmawiali także z niejakim Samem Godwinem – jednym z wielu tutejszych imigrantów. Jego rodzina pochodzi z Nigerii (tak jak napastników), on urodził się już w Woolwich. Nie ma teraz lekkiego życia w szkole. Na pytanie, co będzie dalej, odparł smutno: „Kolejne ataki. Więcej tych od EDL i więcej od radykalnych muzułmanów”. Niestety, chłopak może mieć rację. Ale jest też nadzieja: nauczycielka Ingrid Loyau-Kennett, która na miejscu ataku starała się porozmawiać z napastnikami, powiedziała jednemu z nich: „Jesteście tylko wy i macie przeciwko sobie wielu ludzi. Przegracie”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013