Modlitwa Jezusa

W ewangelizacji liczy się nie tylko to, co umiem, ale również to, jak żyję i kim jestem.

01.06.2020

Czyta się kilka minut

Ojcze Święty, nie tylko za nimi [apostołami] proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 20). To jeden z najbardziej wzruszających fragmentów Ewangelii. Na progu Wieczernika Jezus modli się za wszystkie pokolenia uczniów – za tych, którzy w Niego uwierzą dzięki słowu apostołów. To głęboko poruszające. I zobowiązujące.

Jednocześnie owa modlitwa Jezusowa musi w nas wywołać kilka refleksji i pytań. Jej horyzontem pozostaje bowiem nie tylko nasze (osobiste czy eklezjalne) dobro, lecz ewangelizacja świata. Pragnieniem Jezusa jest, „aby świat uwierzył”. Co jest potrzebne, aby świat uwierzył?

Odpowiedzi padają różne: potrzeba nowych metod; nowego języka; trzeba rozejrzeć się za nowymi narzędziami ewangelizacji; koniecznie trzeba podjąć dialog z ludźmi tam, gdzie oni są – tzn. w internecie; trzeba większej znajomości psychologii, a także warsztatów z przywództwa itd.

Jezusowi – w Jego modlitwie za nas – nie chodzi o to, jakich umiejętności potrzebujemy nabyć, i co jeszcze musimy „zrobić”, „by świat uwierzył”. Jezusowi zależy na tym, kim (jacy) mamy być. I to nie tyle każdy z nas osobiście, co raczej my razem.

To pewnie rozumiemy, że w ewangelizacji liczy się nie tylko to, co umiem, ale również to, jak żyję i kim jestem. Jakże łatwo jest przecież tym, kim jestem, przetrącić każdą ogłaszaną przeze mnie Dobrą Nowinę. W swej modlitwie Pan nie mówi jednak o konieczności indywidualnego świadectwa każdego z nas; mówi o fundamentalnej potrzebie naszego wspólnego świadectwa: aby stanowili jedno! Wtedy świat uwierzy.

Piszemy pracowicie programy duszpasterskie. A potem jeszcze pracowiciej je realizujemy. Przeprowadzamy wielkie inicjatywy i kongresy ewangelizacyjne. Organizujemy coraz to nowsze i lepsze wydarzenia. I ciągle mamy poczucie „kurczenia się”. Gdzie leży przyczyna? Czy czasami nie w tym, że nawet ewangelizację uczyniliśmy polem swoistych wyścigów i głupiego współzawodnictwa? Ciągle rywalizujemy: między Kościołami. Między wspólnotami. Między charyzmatami. Między formacjami. Między ruchami. Między parafiami. Między sobą. Każdy z nas gotów jest do wielkiej (i jeszcze większej!) pracy i zaangażowania. Byle osobno, przed innymi. Byle inaczej niż inni. Nawet w Nim nie jesteśmy jedno! Więc świat nie wierzy. Mimo całego naszego umęczenia. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23-24/2020