Ładowanie...
Mistrz bujnej prostoty
Mistrz bujnej prostoty
W latach młodości Aalto (1898-1976) niepisane prawo „bujnej prostoty” objawiało się już nie tylko w spontanicznej, kształtowanej przez pokolenia architekturze fińskich osad wpisanych naturalnie w brzegi jezior. Symboliczne znaczenie miał fiński pawilon na paryskiej wystawie światowej w 1900 r. - wzniesiony tuż przed zdobyciem przez Finów niepodległości. W Helsinkach stał potężny, do dziś imponujący dworzec kolejowy (1906-14, dzieło Eliela Saarinena). Nad jeziorem Vitrask powstawała wspólna siedziba trzech architektów: Hermana Geselliusa, Armasa Lindgrenna i Saarinena.
Zatrzymać światło
Młody Aalto nie był więc w Finlandii jedynym poszukującym nowoczesności. Ale jego pierwszy indywidualny projekt - sanatorium przeciwgruźlicze w Paimio (1928-33) - i tak okazał się modernistyczną rewolucją humanizmu. W budynku, którego bryła przypomina kształtem żyrafę albo rzeźbę Arpa, wszystko podporządkowane jest potrzebom człowieka. W czystej, zredukowanej do tego, co najpotrzebniejsze formie, ukryte są całe układy umożliwiające jej funkcjonowanie, np. skomplikowane systemy nawiewów ciepłego powietrza i wentylacji albo ciągi przepływu wody. Niezauważalne, lecz sprawne jak w młodym, zdrowym organizmie.
Po raz pierwszy pojawiają się też w tym budynku miękkie, łagodne obłości, które później - odważniejsze i wyrazistsze - będą u wielkiego Fina stale powracać. Choćby w słynnym domu akademickim Baker House w Cambridge o charakterystycznej, falującej linii fasady, zdającej się wprawiać w ruch równe rzędy poziomych okien. We wnętrzu teatru w Essen - muzycznym jak zespolone w jednorodną całość fale fińskich jezior i pofałdowania brzegów. Albo we włoskim kościele w Rioli, w którym ostre kąty roztapiają się w łagodnych łukach, by otworzyć budynek na obłoki. Ale już w najwcześniejszym samodzielnym dziele Aalto obłości bryły mają wymiar ludzkiej niemal cielesności - spokojnej, skupionej, rozsądnej, ale bynajmniej nie ascetycznej.
Modernistyczny biologizm sanatorium nieoczekiwanie znajduje prostą metaforę w pnących się ku górze rytmach półokrągłych tarasów. W tym najbardziej nasłonecznionym miejscu mieli wypoczywać chorzy. Nieustanne poszukiwanie naturalnego światła - najbardziej jednoznacznego w tych szerokościach geograficznych - stanie się zaś sensem całej twórczości Aalto.
Nic w tym zaskakującego. Jak inni Finowie przez całe życie doświadczał przecież nieznanej gdzie indziej metafizyki północnego słońca, prześwietlającego każdy skrawek przestrzeni; znał zjawisko białych nocy oraz smutek następujących po nich coraz wcześniejszych zmierzchów i coraz późniejszych poranków. Światło jest w Finlandii największym darem natury, a jednocześnie największym brakiem. Dlatego trzeba je łapać i zatrzymywać jak najdłużej.
Nad jeziorem
Właśnie poprzez niezbędne do życia światło natura wkracza do cywilizacji. Widać to wyraźnie w realizacjach, które pozostawił Aalto w swoim ukochanym Jyvaskyla. Do tego położonego w środkowej Finlandii miasta, schodzącego tarasami ku jezioru Pajianne, przyszły architekt przeprowadził się z rodzicami jako siedmiolatek. Miał tu - twórczo - wracać przez całe życie.
Pierwszy powrót nastąpił w latach 50. Jego efektem był zespół zabudowań tutejszego Uniwersytetu Pedagogicznego - reprezentacyjny, a jednocześnie kameralny, respektujący niską zabudowę starego miasta. Rozmach tej architektury jest dyskretnie schowany w holach, bibliotekach, salach wykładowych - na zewnątrz niczym nie wyróżniających się z otoczenia. Ujawnia się on dopiero poprzez najróżniejsze okna, świetliki, wąskie szczeliny lub szerokie przeszklenia - wszystko, co może być drogą dla światła.
Nie w pełni jeszcze dojrzałe przedsięwzięcie było dopiero zapowiedzią tego, co zdarzyło się tu wiele lat później. Aalto dołączył bowiem do tych, którzy w XX w. zapragnęli być budowniczymi miast. Od innych, podporządkowanych najczęściej najrozmaitszym ideologiom postępu, różniła go jednak pokora - dająca pełnię wolności, bo wynikająca z logiki myślenia naturą.
Projekt zabudowy Jyvaskyla kontynuowany był pod kierunkiem drugiej żony Aalto, Elissy, przez wiele lat po jego śmierci. Dziś miasto żyje w układzie przestrzennym stworzonym przez swojego niegdysiejszego mieszkańca, a codzienność wyznaczają zaprojektowane przez niego gmachy centrum administracyjnego, a wśród nich Prezydium Policji (1970) (1965-72) oraz teatr miejski (1965-82). Trudno byłoby więc znaleźć lepsze miejsce dla muzeum fińskiej architektury niż to miasto nad jeziorem. Aalto powołał je do życia w 1971 roku.
Organiczność miasta
Ale najważniejsze budowle architekta powstały daleko od Jyvaskyla. Daleko na Północy, w Rovaniemi, mieście świętego Mikołaja Aalto zbudował w latach 70. bibliotekę, ratusz i budynek „Lappia” („Laponia”), w którym znalazły pomieszczenie teatr i rozgłośnia radiowa.
O campusie politechniki w Otaniemi (1960-75), satelitarnej dzielnicy Helsinek, myślał już Aalto inaczej niż o projekcie Uniwersytetu Pedagogicznego. Oto wpisany w przestrzeń lasu, samowystarczalny zespół niskich budynków zbudowanych z użyciem cegły (stąd ten okres jego działalności nazywany jest „czerwonym”), a także miedzi. Wśród nich wyróżnia się audytorium, które swą przypominającą wachlarz ścianą stwarza wrażenie starogreckiego amfiteatru. I tym razem doskonały detal nie jest pustym ornamentem, ale koniecznym dopełnieniem. Sprytne skrytki w pracowniach inżynierów przygotowano tak, by można w nich było schować niezbędne, ale nieporęczne rulony papieru.
Aalto zamierzał zresztą unowocześnić całe centrum stolicy. Śladem tego zamierzenia jest jego najsłynniejsze dzieło - wielofunkcyjna Finlandia Talo (Finlandia Hall, 1965-75), górująca nad ruchliwą ulicą Mannerhe-ima wizytówka miasta. Karraryjskie, południowe marmury stworzyły budynek jakby z lodu, zza Koła Podbiegunowego. Piony i poziomy płycin, rytmy | okien, pnące się ku | górze załamania ściany zdają się „ piętrzyć, nakładać na siebie, ścierać - zachowując przy tym dynamiczną nieruchomość śnieżnego pejzażu.
Ta budowla to znak rozpoznawczy „okresu białego” w twórczości Aalto. Całego kompleksu, na który miał się jeszcze złożyć przynajmniej gmach opery i ciągi piesze prowadzące na stadion olimpijski, nigdy nie ukończono. Okazało się bowiem, że trzeba ochronić pobliski park Hesperian i jezioro Toolo. Ta rezygnacja z potencjalnie szkodliwej ingerencji to zresztą kwintesencja myślenia Aalto.
Twórczy standard
Organiczność tej otwartej zarówno na technikę, jak i na przyrodę architektury ma swoją mikroskalę. Bo Aalto potrafił przenieść myślenie o wielkiej przestrzeni na przedmiot codziennego użytku. Już w 1935 r., wraz ze swoją pierwszą żoną Aino otworzył firmę ARTEK zajmującą się projektowaniem mebli i wystroju wnętrz.Forma wazonu Savoy, z jej nieregularnymi brzegami, przypominającymi trochę mikroskopowy obraz jakiejś ruchliwej komórki, jest dziś znana niemal każdemu. Osiągnęła taką popularność, że dawno już zatraciła charakter awangardowego unikatu. A kupując komuś w prezencie wazon, nie pamiętamy, że jest miniaturą budynku. Pomysłem tego samego człowieka, który budował miasta.
A fotel ze sklejki - równie prosty, co ergonomiczny? W latach 20. miał stanowić wyposażenie sanatorium w Paimio. Dziś, kupiony w IKEI za niewielkie pieniądze, znajduje się w niemal każdym polskim domu.
Alvar Aalto przyczynił się bowiem nie tylko do rozwoju całego skandynawskiego budownictwa - dziś już osobnej szkoły, ale i do nowego myślenia o wzornictwie przemysłowym, które choć kojarzy się nam ze Szwecją, jedno ze swych najważniejszych źródeł ma także w Finlandii. Bo architekt, dla którego najważniejsza była chęć stworzenia przestrzeni przyjaznej człowiekowi,nie widział nic złego w szerokim upowszechnianiu indywidualnych wzorów. Standaryzacja oznaczała dlań nie tyle masową uniformizację, ile podniesienie średniego standardu.
Dziedziczyć nowoczesność
Być może dlatego w Skandynawii, gdzie architektura jest służbą społeczną, Aalto znalazł tylu twórczych kontynuatorów swojej myśli. Nawet jeśli występują przeciwko niej, muszą się z nią liczyć. Matti Sanaksenaho wspominał w wywiadzie dla „L' archi-tecture d'aujourd'hui”: „Nie jest dobrze uczyć się za dużo od mistrza. Tak czy inaczej, architektura szkoły była dziełem Aalto. Studenci przemieszczali się wewnątrz jego projektu i odbierali go bezpośrednio. Według mnie to najlepszy sposób, by postrzegać i zrozumieć”.
Twórczość tego młodego architekta, zawieszona między rzeźbą a architekturą, sztuką czystą a inżynierią, zdaje się stanowić antytezę myślenia starego mistrza. Ale kiedy patrzy się na model zaprojektowanej przez Sanaksenaho w 1996 r. świątyni ekumenicznej w Turku, trudno oprzeć się wrażeniu, że coś ich jednak łączy. Oto niewielka budowla - drewniana rzeźba, nawiązująca kształtem do ryby albo odwróconej łodzi rybackiej. Symboliczna, wyraźnie oddzielona, ale zarazem tak prosta i mocno wpisana w przyrodę, że stanowiąca jej integralną część.
Myślenie według Aalto rozprzestrzenia się po świecie. Widać to w mieście, które w latach 90. najbardziej chłonęło architekturę - w Berlinie. Państwa skandynawskie uznały, że chcą, by ich ambasady, zlokalizowane na obrzeżu Tiergarten, stworzyły czytelną całość. Każdy budynek zaprojektowany został przez innego „narodowego” architekta. Konkurs fiński wygrali... studenci - Rauno Lehtixien, Pekka Maki i Toni Peltola. Kształt ambasady przypomina ludowy instrument muzyczny, drewniane pudło rezonansowe ze strunami, zwane kantele. Prostą, szklaną bryłę podzielono modrzewiowymi żaluzjami, które - otwierane bądź zamykane - daj ą wrażenie ruchu. Przy końcu wysokiego, wewnętrznego dziedzińca rośnie podświetlona jarzębina - drzewko najbardziej znaczące w mitologii Finlandii. I doprawdy trudno zauważyć, że tę łagodną prostotę uzyskano za pomocą skomplikowanych technologii.
Wszystkie placówki dyplomatyczne zamknięte zostały płynnym, bardzo „aaltowskim” ogrodzeniem - oddzielającym cały zespół od ulicy, a jednocześnie przejrzystym, otwartym. To funkcjonalna, zielono-srebrzysta metafora gór, lodowców, jezior i pól, stanowiących o skandynawskim krajobrazie.
Ten sposób odczuwania przestrzeni - przepracowany na nowo - powraca do Finlandii z najdalszych miejsc, nawet z Nowego Jorku. Zaprojektowane przez Stevena Holla Muzeum Sztuki Współczesnej w Helsinkach otrzymało w 1993 r. Medal Alvara Aalto. Dziś Kiasma (to nawiązanie do greckiego chi, oznaczającego złożone dłonie lub związek wnętrza z zewnętrzem) dopełnia przestrzeń, w której znajdują się już budynki Parlamentu (Siren, 1930) i Muzeum Narodowego (Gesellius, Lingren, Saarinen, 1910) oraz Aaltowska Finlandia Hall.
W 1998 r., kilkanaście miesięcy po otwarciu Kiasmy, Ewa Porębska pisała na łamach „Architektury” o betonowej realizacji Holla: „Nie czerpał on z fińskiej architektury wprost - raczej stworzył jej własną interpretację. Tajemnicze światło we wnętrzach, niezwykłe, jakby kamienne krajobrazy. Gra jasności i ciemności; czerni, szarości i bieli; krzywizn i linii prostych -wszystko ukryte w zimnej, na pozór prostej formie; jakby wykute w płynącej w kierunku Zatoki Toolo architektonicznej bryle lodu”.
Bo Finlandia to przecież kraj, w którym przez naturę dziedziczy się nowoczesność.
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]