Minister ma kłopoty

Andrzej Czuma stał się szybko balastem dla rządu Tuska. Są trzy sfery, w których się to przejawia: pierwsza to wypowiedzi ministra, druga - niedopełnienie różnych formalności, trzecia - długi z czasów jego pobytu w USA.

17.02.2009

Czyta się kilka minut

Minister nie powinien był dezawuować zarzutów pod adresem prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, ponieważ robiło to wrażenie nacisku na prokuraturę. Nie powinien był zarzucać rządowi Pakistanu związków z terrorystami, ponieważ to utrudnia nasze relacje z tym rządem i pogarsza naszą, i tak niełatwą, sytuację na tym obszarze. Czuma nie powinien był też mówić, że polskie władze znają personalia porywaczy Piotra Stańczaka, bo tego rodzaju informacja ma wartość, dopóki pozostaje tajna.

Skoro syn późniejszego ministra został jego społecznym asystentem jako posła, powinno to zostać zgłoszone w sejmowym rejestrze na początku kadencji, a stało się tak dopiero ostatnio. Zresztą nie wygląda to najlepiej, jeśli syn pełni taką funkcję przy ojcu-pośle, a wygląda zdecydowanie źle, gdy doradza ojcu także wówczas, gdy ten zostaje ministrem. Tym bardziej jeśli pokazuje się jako zwolennik oryginalnych koncepcji polityczno-personalnych.

Gdy Andrzej Czuma zostawał ministrem, powinien był w oświadczeniu majątkowym ujawnić fakt zasiadania w radzie nadzorczej spółki, której właścicielem jest jego syn. Skoro, jak twierdzi, ustąpił z tej funkcji, powinno to zostać uwidocznione w Krajowym Rejestrze Sądowym, a nie zostało. Być może to tylko zaniedbanie Czumy-juniora, ale znowu bije w Czumę-seniora.

Minister zapewnia, że spłacił wszystkie amerykańskie długi. Być może, z pewnością jednak o jego finansowo-sądowych perypetiach premier powinien był się dowiedzieć, gdy proponował mu objęcie resortu, a nie z prasy.

Gdy się patrzy na dawniejsze i obecne kłopoty Andrzeja Czumy, wydaje się, że jest on jednym z nas: jednym z milionów Polaków, którym nie zawsze w życiu się układało i którzy nie zawsze umieją to wytłumaczyć. Podobnie gdy patrzy się na jego nieumiejętność poruszania się w polityce: jest równie prostolinijny jak człowiek z ulicy, ogarnia świat głównie w barwach czarnej i białej. Tylko pytanie: czy życiowe garby i prostolinijność to wystarczające kwalifikacje na urząd ministra sprawiedliwości?

Minister Czuma ma jeden sukces: przełom w sprawie uprowadzenia i śmierci Krzysztofa Olewnika oraz matactw w dotyczącym ich śledztwie. Czy to wystarcza?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2009