Miło

Czesław B. ma za złe Adolfowi Loosowi, że Dom nadawał się do życia jednej rodziny, do niczego więcej.

14.02.2022

Czyta się kilka minut

dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /
dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /

Astronom ma niebo, historyk ma czas, geograf ma miejsce, mówi architekt Czesław B.

(Reporter? Słowa ma. Te niezbędne, bez których tekst nie może się obejść. I dzianie się, bo po co słowa byłyby, gdyby się życie nie działo.

No to sporo ma. Może nawet najwięcej).

Czesław B. przygląda się miejscom. Jakie miały być. Czym są. Co z nimi zrobili architekci.

Dom nad Wodospadem

Stoi w Pensylwanii, w Stanach, ma osiemdziesiąt siedem lat. Zbudował go Frank Lloyd Wright. Konstruktorem był Mendel Glückman (który urodził się w Witebsku, zbudował fabrykę traktorów w Stalingradzie, wyjechał do Ameryki i pracował z Wrightem do jego śmierci).

Dom stoi wśród lasów i skał, ma sporo tarasów, a schody sięgają strumienia. Przeszklone ściany sięgają lasu. W strumieniu leżą odwieczne głazy, jeden głaz wystaje z podłogi w salonie.

Właściciel-miliarder miał tu spędzać wakacje, ale w Domu nie dało się mieszkać. Zimno było i mokro. Rozmawiać też się nie dało, wszystko zagłuszał łoskot wody. Jedno można było – zachwycać się. Już pięć milionów osób podziwiało Dom nad Wodospadem.

Jest otwarte, można zwiedzać. Od piątego roku życia – ze świadectwem szczepienia. Od drugiego roku – w maseczce.

Zwiedzanie Domu – dwanaście dolarów. Dom i otoczenie – trzydzieści dwa dolary.

Dom, otoczenie i możliwość robienia zdjęć – osiemdziesiąt pięć dolarów.

Dom Müllerów

Stoi w Pradze, ma dziewięćdziesiąt dwa lata.

Nie miał być piękny, architekt Adolf Loos nie lubił ozdób. Ornament, mówił, to marnotrawstwo. Dopuszczał urodę kamieni – ich formę i kolor. Może dlatego, że był synem kamieniarza.

Dom powinien być użyteczny.

Stoi na stromej skarpie, więc ma dużo schodów.

Gospodyni była niskiego wzrostu, więc jest podest. Wydawała się na nim wyższa niż goście i domownicy.

Gospodarz prowadził bogatą korespondencję, więc jest specjalne biurko. Służyło za skrzynkę pocztową.

W łazience są sznurki do zapalania światła, żeby prąd nie łapał.

Okna w kuchni są pod sufitem. Kucharze nie widzieli ulicy i mogli się na pracy skupić… I tak dalej.

Podczas wojny Dom był domem publicznym.

W czasach komunizmu był centrum marksizmu-leninizmu.

Dawna właścicielka została sprzątaczką, dawny właściciel palił w kotłach i zatruł się czadem. Córka właścicieli zachorowała psychicznie.

Czesław B. ma za złe Adolfowi Loosowi, że Dom nadawał się do życia jednej rodziny, do niczego więcej.

Rzymskie bazyliki nadają się do modlitwy od tysięcy lat.

Angielskie townhouse’y sprawdzają się od trzystu lat w kolejnych pokoleniach.

Dom Müllerów ani na burdel się nie nadawał, ani do marksizmu-leninizmu. Co Czesław B. ma Domowi wyraźnie za złe.

Most. Pont du Gard

Ma blisko dwa tysiące lat, stoi w Prowansji. Zbudowali go Rzymianie. Nadal przydaje się, można się nim przeprawić przez rzekę.

Na trzech poziomach są arkady. Na najwyższym poziomie jest akwedukt, prowadził wodę ze źródeł w Uzès.

Czesław B. pisze o nim z podziwem. Zachwyca go kamienna konstrukcja, precyzyjny spadek akweduktu i mistrzostwo inżynierów.

W 1998 r. była powódź. Zniszczyła domy i drogi. Pont du Gard pozostał nietknięty.

Zobaczyłam most, bo nie było festiwalu w Awinionie. Zastrajkowali pracownicy i zabronili grania. Nawet próby były zakazane. Pilnowali nas i nie było „Dybuka” – opowieści An-skiego o nieszczęsnym kochanku ani mojej, o człowieku, w którym mieszkało dziecko, zamordowany brat.

Za to widziałam Prowansję.

No i ten most, który mnie wzruszył, nie wiem dlaczego. Może dlatego, że między łukami arkad płynęły obłoki – spokojne i doskonale obojętne na wszystko. Tutaj jestem, w Pont du Gard, zawołałam, bo musiałam się podzielić radością z całym światem. Z grupy turystów, która mijała nas, ktoś odkrzyknął: – Ja też jestem! Ja też! Wołała dziewczyna w białej płóciennej czapeczce. Pomachałyśmy do siebie, obie nagle szczęśliwe, nie wiadomo dlaczego.

Pół wieku.

Białe żagle rozpostarte nad morzem, gotowe do rejsu.

Nie mają wiele wspólnego z wnętrzem budowli.

I co z tego, że operę przerobiono na salę koncertową, a salę na operę. Co z tego. Było pięknie i jest. I o to chodziło.

Sześćdziesiąt lat. Kształt lecącego kondora. Pomnik architektury.

Czy miło jest żyć w pomniku? (zastanawia się Czesław B.).

Byłoby dobrze, gdyby budowano dla ludzi, nie dla mecenasów i twórców (refleksja Cz. B.).

Powstają dzieła głoszące chwałę architektów, pozbawione treści i obojętne dla ludzkich potrzeb (jak wyżej).

Osiedle Za Żelazną Bramą

Warszawa, pięćdziesiąt lat.

Dziewiętnaście bloków po trzysta-czterysta mieszkań. Małe pokoje, ślepe kuchnie. Dobrze, że łazienki są – był pomysł, żeby ubikacje były wspólne, na korytarzu.

Nad blokami unoszą się idee Le Corbusiera, więc też pomnik.

Czy miło jest żyć w pomniku?

Miło, jeśli są książki, pianino, a na pianinie zdjęcie kompozytora. Który oczy miał to smutne, to figlarne, opowiadała mieszkanka bloku Halina J. Ale smutne najczęściej.

Lubiła mówić o nim.

Pewnego dnia mówiła i mówiła, zbladła nagle i osunęła się na łóżko. Zrobili jej EKG i odesłali do szpitala.

Pamiętasz, o czym rozmawiałyśmy? – spytała po powrocie. Pamiętałam. O próbach powołania do życia ich syna – kompozytora i Haliny J. Już mieli imię – Gaspard, jak w utworze Ravela, ale próby spełzły na niczym.

Opowiadałam za dokładnie, domyśliła się Halina J. Nie podobało mu się i dał mi to do zrozumienia.

Nie żył od wielu lat, ale bezbłędnie trafiał do bloku, jednego z dziewiętnastu.

Mijam czasami te bloki – szafy mamucie, jak się mówi o nich z pogardą, i wiem: dawno temu w jednej z szaf mieszkała kobieta. Która kochała kompozytora. Który chłopców kochał, nie ją.

Niestety. Pamięć o niespełnionych kochankach nie należy do historii architektury. ©

Czesław Bielecki „ArchiKod”, Warszawa 2021

O Domu Müllerów pisał w „Nie ma” Mariusz Szczygieł. O Halinie – Anicie Janowskiej i Andrzeju Czajkowskim pisałam w „Hamlecie”, w „Fantomie bólu”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i reporterka związana z „Życiem Warszawy”, „Polityką” i „Gazetą Wyborczą”, a od grudnia 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Laureatka wielu nagród, odznaczona Orderem Ecce Homo za „popularyzację uniwersalnych wartości moralnych”,więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2022