Mieszkańcy Kijowa: Chcemy wiedzieć, jak obronić rodzinę

Narastające zagrożenie rosyjską agresją powoduje, że coraz więcej Ukraińców decyduje się szykować do obrony kraju.

22.02.2022

Czyta się kilka minut

FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /
FOT. PAWEŁ PIENIĄŻEK /

Porzucona fabryka na obrzeżach Kijowa znalazła nowe zastosowanie. Co soboty szkolą się tam rezerwiści obrony terytorialnej. Grupa bardziej doświadczonych ćwiczy ochronę obiektu, rozstawiając się po zapuszczonych budynkach. Natomiast rekruci, którzy dopiero przyszli na pierwsze szkolenia, uczą się głównie podstaw: trzymania broni, poruszania się, padania na ziemię, rozkazów, manewrów w grupie.

Jedną z początkujących grup prowadzi 46-letni Denys Semyroh-Orłyk, młodszy sierżant rezerwy, w życiu cywilnym architekt. Nie został zmobilizowany w trakcie fal poboru do armii, ale przez lata pomagał wojskowym na froncie wysyłając przeróżne rzeczy, które akurat były potrzebne. W 2014 r. było to w zasadzie wszystko – od wody i ziemniaków po umundurowanie i siatki maskujące.


Atak na Ukrainę: Za geopolityczne decyzje Putina rachunek płacą ludzie. Jak ci z miasteczka, które może przejść do historii jako „ukraińskie Gliwice”. Co ich czeka? Co nas czeka? Wyjaśnia Wojciech Pięciak


 

Osiem lat później wojska obrony terytorialnej są lepiej wyposażone niż armia na początku wojny we wschodniej Ukrainie. Semyroh-Orłyk wstąpił do obrony terytorialnej niemal od razu po jej utworzeniu trzy lata temu. Jak twierdzi, zrobił to, bo chce, by jego dzieci miały godne życie, a nie były niewolnikami w kraju zajętym przez Rosję.

– Jeszcze niedawno mieliśmy jedną grupę rekrutów, teraz są już trzy – mówi Semyroh-Orłyk. – Wszystkim od razu mówimy, że nie interesują nas ludzie, którzy przyszli spędzić wesoło sobotę, bo szkoda nam na nich czasu.

Wpływ na to ma narastająca od kilku miesięcy liczba rosyjskich wojsk przy granicy (może być ich nawet 190 tys.) i zagrożenie atakiem na kolejne części Ukrainy, w tym stolicę. Zgodnie z danymi Fundacji Inicjatywy Demokratycznych im. Ilka Kuczeriwa z lutego, 22,5 proc. Ukraińców jest gotowych stawiać zbrojny opór, a 25,2 proc. wspierać opór w inny sposób. W 2014 r. wybuchła wojna między separatystycznymi bojówkami i Rosją z jednej strony, a ukraińskimi wojskami z drugiej. W rezultacie zginęło przynajmniej 13 tys. ludzi. Z czasem napięcie jednak spadło i groźba rozprzestrzenia się konfliktu przestała majaczyć na horyzoncie.


Artem Czech z Kijowa: Jeszcze niedawno sądziłem, że nie damy rady stawić temu czoła. Dziś u moich znajomych widzę determinację. Także dzięki pomocy naszych sojuszników.


 

Tego dnia szkoli się około stu uczestników. Jedni w mundurach, drudzy w ubraniach cywilnych. Niektórzy mają broń, inni drewniane atrapy. Niektórzy są w trakcie podpisywania kontraktów, inni już oficjalnie należą do wojsk obrony terytorialnej. Wśród nich można spotkać robotników, prawników, naukowców czy emerytów. Są także kobiety, choć w znacznej mniejszości. Semyroh-Orłyk szkoli grupę 17 osób. Wśród nich jest 36-letni Jarosław (nie podaje nazwiska), wykładowca na wydziale informatyki w prestiżowej Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

– Dwa lata po wybuchu wojny poczułem się bezpieczny. Rok później urodziło się nam dziecko – mówi Jarosław.

Na szkoleniach jest po raz drugi. Ma sobie wojskowe ubranie, nakolanniki i kamizelkę kuloodporną. Chodzi z atrapą, ale niedawno nabył broń. Już po wybuchu wojny chciał wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy, ale nie został przyjęty ze względu na wadę słuchu. W tym roku, gdy wielu mieszkańców Kijowa zaczęło odczuwać zagrożenie, postanowił wstąpić w szeregi obrony terytorialnej.

Choć obrona terytorialna powstała w 2018 r., to dopiero ostatnio rośnie liczba jej członków. Na początku lutego minister obrony Ołeksij Reznikow powiedział, że do końca miesiąca ma zakończyć się pierwszy etap tworzenia obrony terytorialnej. W jego ramach ma być zebrane 10 tys. żołnierzy, którzy będą tworzyć dowódczy i sztabowy kościec tej formacji. Drugim krokiem będzie powołanie 130 tys. rezerwistów – jak Jarosław – którzy będą mieli podpisane kontrakty. W Kijowie znajduje się jedna z brygad, docelowa ma liczyć do 5,5 tys. żołnierzy. Obecna ich liczba nie jest znana.

Jak wyjaśnia Semyroh-Orłyk, obrona terytorialna będzie pilnować porządku w razie wprowadzenia stanu wojennego – ochraniać strategiczne obiekty, eskortować kolumny wojskowe, przeciwdziałać dywersjom.

– Nie chcę, by mój dom wpadł w ręce wroga. Chcę wiedzieć, jak obronić swoją rodzinę. Dlatego uczę się taktyki, jak prawidłowo działać, jak obchodzić się z bronią – mówi Jarosław.


Paweł Pieniążek z Kijowa: Pierwszy dzień końca świata


 

Nie chce, by na Ukrainie doszło do sytuacji takiej jak w Gruzji w 2008 r., gdy także ostrzegano, że Rosja napadnie, a mimo tego kraj nie był przygotowany do odparcia ataku. Jarosław uważa, że w obliczu zagrożenia obrona kraju staje się priorytetem i wszelki inne funkcje muszą zejść na drugi plan.

– Gdy wróg przyjdzie do twojej chaty, moje wykładanie nie będzie nikomu niepotrzebne – twierdzi.

Codziennie nowe relacje i zdjęcia Pawła Pieniążka z Ukrainy - czytaj w naszym tygodnikpowszechny.pl/atak-na-ukraine

Artykuł został zaktualizowany o najnowsze dane Fundacji Inicjatywy Demokratycznych im. Ilka Kuczeriwa

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej