Między nami dobrze jest, do ataku, zabić, zjeść! Wschód i zachód Niemiec są wciąż mocno podzielone

Dyskusja o tym z biegiem lat jest coraz bardziej emocjonalna. Przypomina dyskurs polsko-niemiecki. Czyżby droga do pojednania między naszymi społeczeństwami wiodła przez wschodnie Niemcy?

30.09.2023

Czyta się kilka minut

Między nami dobrze jest, do ataku, zabić, zjeść!
Trabant – dla wielu symbol NRD –  z wyborczymi hasłami Sebastiana Wippela, kandydata AfD na burmistrza Görlitz, 2019 r. / FILIP SINGER / EPA / PAP

Ostatnia wielka odsłona gorących dyskusji na temat tego, czy mimo formalnego połączenia się – nastąpiło to 33 lata temu, 3 października 1990 r. – Niemcy nadal są podzielone, przetoczyła się za Odrą w 2020 r., z okazji 30. rocznicy zjednoczenia. Rzecz znamienna: w zależności od poglądów rozmówcy, słyszało się wtedy albo o rocznicy „zjednoczenia”, albo też „przyłączenia” (tj. byłych komunistycznych Niemiec Wschodnich do demokratycznej Republiki Federalnej), albo wręcz o „aneksji” byłej NRD (tu padało słowo Anschluss, historycznie odnoszące się do aneksji Austrii do III Rzeszy w 1938 r.).

Dziś panele dyskusyjne, medialne doniesienia, a nawet prywatne rozmowy rozgrzewa spór wokół kilku książek, które ukazały się ostatnio na temat NRD i powstałych w jej miejscu po 1990 r. wschodnich landów (pisał o tym także Piotr Bernardyn w „TP” nr 25/2023).

Nie żeby wcześniej takich publikacji i głosów brakowało. Owszem, na ten temat ukazywały się niezliczone wydawnictwa naukowe, książki publicystyczne i dziennikarskie debaty. Jednak wspólną cechą charakterystyczną tych obecnych są ich emocjonalność i bezceremonialność – zresztą niechętnie widziane na salonach, podobnie jak ich poetyka, często pełna gniewu i frustracji. Dużo również w tych dyskusjach jest niezrozumienia i daremnego lub bezpodstawnego (zależy, od której strony patrzeć) oczekiwania wdzięczności.

Brzmi znajomo? Ależ tak! Czasem można odnieść wrażenie, jakbyśmy obserwowali tutaj nie dyskurs o stosunkach niemiecko-niemieckich, lecz o polsko-niemieckich. Co rusz napotkać można analogie i skojarzenia.

Nie będzie Niemiec Niemcowi bratem

Brak jedności i wspólnotowości, niezrozumienie, niedocenienie, niewłączenie, niepojednanie, a na końcu także niewiedza wypełniają litanię pretensji Niemców wschodnich pod adresem ich rodaków z zachodniej części kraju. Parafrazując Dorotę Masłowską, Niemcy żyją w braku pojednania.

Ta wyliczanka zarzutów jest jednak głównie odpowiedzią na atak. Niemcy zachodni permanentnie oskarżają bowiem Niemców wschodnich o „dzielenie społeczeństwa”, o radykalizację, o bycie komunistami lub faszystami (albo tym i tym naraz), a w końcu także o wspieranie rosnącej w siłę Alternatywy dla Niemiec, coraz niebezpieczniejszej i coraz bardziej nacjonalistycznej (w sondażach poparcia AfD jest dziś na pierwszym miejscu w czterech z pięciu landów wschodnich, które kiedyś składały się na NRD: w Saksonii, Turyngii, Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorzu Przednim; wszędzie tam ma 32-33 proc.).

Fascynujące jest przy tym, jak bardzo ta kolekcja oskarżeń pod adresem wschodnich Niemców pokrywa się z zarzutami, które niemiecki „mainstream”, zdominowany przez Niemców z zachodnich landów, kieruje pod adresem wielu społeczeństw Europy Środkowej i Wschodniej, w tym polskiego.

I równie interesujące jest, jak bardzo pretensje pod adresem własnego państwa oraz współobywateli, artykułowane przez mieszkańców niemieckich landów wschodnich, przypominają te, które kierowane są przez Polaków pod adresem Niemiec.

Jak Zachód ocenia Wschód (i nas)

Czyżby więc jedynym sposobem, aby doszło do pojednania i porozumienia polsko-niemieckiego, miało być porozumienie się wschodnich i zachodnich Niemców? Czy tylko znalezienie autentycznego pojednania między Odrą a Renem ma szanse zaowocować porozumieniem między Polakami a Niemcami?

Do takich właśnie wniosków można dojść, śledząc niemiecko-niemieckie debaty. Uzmysławiamy sobie wówczas, że główne zarzuty artykułowane w tym dyskursie ogniskują się wokół tego, jak Zachód postrzega Wschód – i jak w związku z tym go traktuje.

Niemcy ze wschodnich landów słusznie konstatują, że bez przezwyciężenia wszechobecnych uprzedzeń i błędnej polityki porozumienie na partnerskich zasadach będzie niemożliwe.

Po pierwsze, w Republice Federalnej diagnozuje się dominację narracji, także tej historycznej, w której Zachód przedstawiany jest jako norma i normalność oraz postrzegany pozytywnie, Wschód zaś jako wynaturzenie, aberracja, ewentualnie jako coś, co znajduje się na niższym poziomie rozwoju i do Zachodu ma się dostosować, czy też nadgonić swoje zapóźnienie.

Po drugie, „tych ze Wschodu” traktuje się jako „niepełnych” bądź „przysposobionych” Niemców (w przypadku obywateli państw Europy Środkowej i Wschodniej mieliby to być niepełni czy wybrakowani Europejczycy). Nawet o Angeli Merkel pisano kiedyś jako o „przyuczonej Niemce” (niem. angelernte), którą biografia rodem z NRD miała „obciążać”. Konstatowano, że pomimo to (sic!) jakoś sobie poradziła.

Po trzecie wreszcie, nadal żywe są konsekwencje dość powszechnej w latach 90. XX w. maniery postrzegania i przedstawiania „wschodniaków” (niem. Ossis) jako generalnie nienadających się (niem. unfähig), niedostatecznie wykształconych, z „zepsutymi (przez system) głowami” lub „bezrozumnych”, niezdolnych do udźwignięcia poważnych zadań i sprawowania ważnych stanowisk.

Niedoreprezentowani

To ostatnie skutkuje brakiem adekwatnej reprezentacji, a w konsekwencji brakiem poczucia sprawczości. Z najnowszego „Monitora elit” – projektu wschodnioniemieckich uniwersytetów – wynika jasno, że wschodni Niemcy są niedoreprezentowani w elitach.

I tak, według danych za rok 2022 jedynie 12,2 proc. najwyższych stanowisk kierowniczych w ważnych instytucjach państwowych i obywatelskich zajmowali Niemcy wschodni – przy ich udziale w populacji wynoszącym 20 procent. W mediach stanowią oni tylko 8,1 proc. ścisłego kierownictwa, w kulturze 8 proc., w biznesie i stowarzyszeniach pracodawców jedynie 4,3 procent. Również w elitach naukowych odsetek Niemców wschodnich, wynoszący 8,2 proc., nie jest nawet w połowie tak wysoki jak ich udział w populacji. W sądownictwie jest on wręcz znikomy i wynosi 2,1 procent.

Do tego dochodzi problem strukturalny, jakim są nadal niższe płace we wschodnich krajach związkowych – zarabia się tutaj średnio o ok. 22 proc. mniej za tę samą pracę niż w zachodnich landach.

Postulaty wschodnich Niemców są jasne. Wszystko, co powyżej opisane, musi się radykalnie zmienić. „Wschodniacy” nie chcą być już traktowani jak dzieci specjalnej troski i nie godzą się na oferowanie im „opieki” w paternalistycznej formie, którą odczytują jako ubezwłasnowolniającą. Nie chcą np. specjalnych dodatków do ogólnoniemieckich gazet adresowanych jedynie do mieszkańców wschodnich landów. Nie chcą też urzędu pełnomocnika rządu federalnego ds. Wschodu. Chcą za to reprezentacji i równych płac. Bez tego nie ma demokracji, na tym żeruje Alternatywa dla Niemiec.

Pojednać się ze Wschodem

Przezwyciężenie stereotypów i przyznanie równych praw wschodnim Niemcom, a nawet sama debata na ten temat w Niemczech mogą mieć zbawienne skutki także dla stosunków polsko-niemieckich.

Wyobraźmy sobie, że Niemcom wschodnim udałoby się przeorać świadomość i zmienić politykę zdominowanych przez „zachodniaków” mediów i instytucji państwowych. Czy ich zarzuty i postulaty zmian nie są w dużej części naszymi, tyle że nasze rozciągają się na Europę, w tym na Niemcy? „Zmieńmy debatę na Zachodzie o Wschodzie, bo ta obecna jest cyniczna, ahistoryczna, arogancka”. „Wywalczmy obecność i reprezentację opowieści w mediach, bo obecne budują narrację o Wschodzie z perspektywy Zachodu”. „Zaprzestańmy nauczania historii wyłącznie z zachodniej perspektywy”. Jeśli Niemcom wschodnim udałaby się taka reedukacja ich rodaków z Zachodu, wtedy Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej prawdopodobnie wiele by na tym skorzystały.

Jednocześnie polska polityka mogłaby rozważyć zmianę podejścia do niemieckiego Wschodu i jego mieszkańców. Z badań (m.in. Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych), przeprowadzanych w Niemczech na temat stosunków polsko-niemieckich wynika, że mieszkańcy Wschodu lepiej znają Polskę, mają tu więcej kontaktów i interesują się nią w większym stopniu niż Niemcy z Zachodu.

Polska Ossipolitik

To niewykorzystany potencjał w naszych relacjach. Warto więc zdywersyfikować działania polskiej dyplomacji, ale też biznesu i intensywniej spotykać się oraz współpracować z przedstawicielami niemieckich landów wschodnich wszelkich szczebli urzędniczych, instytucji oraz organizacji rządowych, pozarządowych czy kulturalnych. Mimo że dzielą nas także tematy trudne, np. stosunek do Rosji.

Taka zintensyfikowana współpraca z landami wschodnimi raczej nie spodoba się w Berlinie. Ale niemieccy politycy w końcu także prowadzą niejednolitą politykę wobec różnych grup i instytucji w Polsce, a nawet wobec różnych części naszego kraju. Potraktujmy to jako dobrą praktykę i zamiast podejmować mało skuteczne próby zmiany polityki sąsiada, zmodyfikujmy swoją. ©

 

Autorka kieruje od 2005 r. zespołem Niemiec i Europy Północnej w Ośrodku Studiów Wschodnich imienia Marka Karpia w Warszawie.

 

Tytuł tekstu jest cytatem z piosenki ­„Między nami dobrze jest” punkowego ­zespołu Siekiera.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Między nami dobrze jest, do ataku, zabić, zjeść!