Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Właściwie mężczyzna czterdziestoczteroletni, co brzmi jeszcze lepiej. Łukasz Najder, polonista i doświadczony redaktor ważnych książek, sześć lat temu pojawił się na tych łamach jako bohater reportażu Kaliny Błażejowskiej. Tytuł i lead brzmiały mocno: „Szeherezada ze Zgierza”, „Poznajcie najlepszego prozaika na Facebooku”. Bo też Najder dał się poznać szerszemu gronu na Facebooku właśnie – jako autor „rozpisanej na dziesiątki miniatur ody do miasta Zgierza” (Błażejowska) oraz morderczo złośliwy komentator rzeczywistości. Wybór miniatur, zatytułowany „Transmisje”, ukazał się wtedy na platformie internetowej BookRage. Fejsowe wpisy Najdera czytać można nadal. No a teraz książka w papierze. Dojrzała i mądra.
Czternaście tekstów; pierwsze wersje niektórych publikowały „Pismo” oraz internetowy „dwutygodnik”. Nie dajcie się zwieść zdystansowanemu humorowi tytułu i okładkowej noty, bo już w pierwszym kawałku, zatytułowanym „Wszystko jeszcze mogło się udać”, dostaniecie po głowie. Świetny i ascetycznie zwięzły opis rodzinnej psychomachii naprawdę porusza. Podobnie jak kolejne autobiograficzne prozy: „Mysz” – wbijające w fotel studium kryzysu i depresji, „Najzimniejszy dzień roku” – rzecz o śmierci, czy „Turnus” – opowieść o upadłym peerelowskim letnisku. „Do Głowna wracam prawie co rok – na godzinę, dwie. Wracam jednak nie po to, by wspominać i łkać, idealizować i kląć, że ktoś zezłomował i odstawił na szrot niemały fragment mojej przeszłości. Zjawiam się tutaj, by doglądać katastrofy. Szacować postęp upadku”. Autoironiczne wspomnienie-przestroga „Jak zostałem i nie zostałem prawicowcem” przynosi portret artysty jako młodego korwinisty („Patrzysz na siebie jak na film Olafa Lubaszenki pełen żenujących scen”).
Punktem wyjścia dla Najdera bywają lektury (sprawozdanie z mozolnych wakacyjnych zmagań z „Moją walką” Knausgårda) i filmy („Ten człowieczek już więcej nie może” – o bohaterach „Upadku”, „Taksówkarza” i im podobnych, a także o Adasiu Miauczyńskim). Jest tu wiwisekcja Kuby Wojewódzkiego, jest głos w dyskusji o czytelnictwie i analiza fenomenu Ikei. Sam odnalazłem się w tekście o prokrastynacji (czyli odwlekactwie). A powstały w 2017 roku esej „Pracuję w domu. Relacja z pewnej wojny” nabrał dziś nowego wydźwięku. Sprawdźcie! ©℗

Łukasz Najder, MOJA OSOBA. ESEJE I PRZYGODY, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2020, ss. 222, seria dwutygodnik.com
CZYTAJ TAKŻE
SZEHEREZADA ZE ZGIERZA: Poznajcie Łukasza Najdera, najlepszego prozaika na Facebooku >>>