Małolaty

Problematyczność spowiedzi dzieci jest realna, choć trudno mi się zgodzić z propozycją, by wszystkie miały czekać z komunią do iluś tam lat na dojrzałość czy przynajmniej dorośnięcie.

21.11.2022

Czyta się kilka minut

 / GRAŻYNA MAKARA
/ GRAŻYNA MAKARA

Ludzie są różni i różne są ich drogi do zbawienia. Jak wiadomo, na wczesną spowiedź zezwolił Pius X, bardzo popularny papież, potem ogłoszony świętym. Jego decyzja dotyczyła dzieci, dotychczas do komunii niedopuszczanych, i zarazem dotyczyła sposobu rozumienia sakramentu Eucharystii. 8 sierpnia 1910 r., a więc przed ponad stu laty, wydał dekret „O wieku, w którym należy dopuszczać dzieci do I Komunii Świętej”. Nakazał w nim, by dzieci przyjmowały Pana Jezusa w siódmym roku życia, a nawet wcześniej, o ile „potrafią odróżnić chleb zwykły od Chleba Eucharystycznego”. Uznał, że do tego, by małe dzieci mogły przystąpić do komunii św., nie jest konieczne, żeby znały cały katechizm.


SERWIS SPECJALNY: Czy spowiedź jest dla dzieci? 
W 2012 r. proponowaliśmy, żeby przygotowanie do I Komunii nie obejmowało sakramentalnej spowiedzi. Propozycja wywołała żywą dyskusję – która jednak nie zmieniła kościelnej rzeczywistości. Pojawiające się dziś głosy pokazują, że odkładanie problemów niewiele daje.


To powiedziawszy, przyznajmy, że problematyczność spowiedzi dzieci jest realna, choć trudno mi się zgodzić z propozycją, by wszystkie miały czekać z komunią do iluś tam lat na dojrzałość czy przynajmniej dorośnięcie. Przecież odpowiedzialność przed Bogiem jest czymś zupełnie innym niż odpowiedzialność przed ludzkimi osądami i trybunałami tej ziemi. Mają rację ci, którzy, powołując się na fatalne skutki wczesnej spowiedzi, postulują opóźnienie jej do wieku lat nawet dwunastu, ale także mają rację ci, którzy bronią spowiedzi nawet całkiem małych dzieci. Zauważmy – nie można wszystkich wrzucać do tego samego worka.


Dawid Gospodarek: Co stoi na przeszkodzie, aby chęć przystąpienia do pierwszej spowiedzi deklarowali sami młodzi ludzie? Bez presji społecznej i w momencie, który sami uznają za odpowiedni?


 

Zobaczmy, jaką formę wczesnej komunii i spowiedzi wprowadził dość uroczyście w swojej parafii nietypowy proboszcz, ks. Marcin Węcławski. Mam wrażenie, że ks. Marcin z jednej strony nie chciał zamykać rodzicom (i oczywiście, przede wszystkim dzieciom) drogi do tego sakramentu, z drugiej strony nie chciał, by stało się to powszechnym zwyczajem. Stąd szereg wymagań, wśród nich szczególnie istotne: do pierwszej komunii nie przygotowują księża ani profesjonalni katecheci, lecz rodzice. Ksiądz spotyka się z dzieckiem dwa czy trzy razy. Przygotowanie dzieci przez rodziców powinno być normą. Normą nie jest, bo tak się postrzega rodziców. Zakłada się, że nie wiedzą, jak to robić, i nie mają chęci się dowiedzieć. Nie mnie oceniać, czy to przesąd.

Oczywiście, są dzieci, które mają łatwość zrozumienia tajemnic wiary, i są takie, które jej nie mają. Może mieć na to wpływ dom rodzinny, choć nie musi. „Dziesięcioletnie, prawidłowo rozwijające się dziecko powinno mieć ukształtowaną moralność adekwatną do wieku na tyle, aby zrozumieć sens i znaczenie winy moralnej, tu [w przypadku spowiedzi – ABo] – grzechu. O kształtującym się sumieniu możemy mówić już od wczesnych lat dzieciństwa, w okolicach drugiego roku życia” (ks. Marcin Węcławski).


Ryszard Izdebski, psycholog: Ksiądz formuje dziecko, w pewnym zakresie je wychowuje, ale nikt tego nie kontroluje. 


 

Z pewnością mówienie o „dziesięciu latach” jest uproszczeniem. To, że można mówić o kształtującym się sumieniu „w okolicach drugiego roku życia”, jest z pewnością słuszne w jednym, ale niesłuszne – w innym przypadku. Formułowanie zasad jest potrzebne, jednak zasady ogólnie słuszne w konkretnych sytuacjach już takie nie są, dlatego ich słuszność należy widzieć inaczej. Tak też sformułował je Pius X.

Zostawmy przestrzeń dla wolności. W zamyśle inicjatywa Piusa X nie miała otworzyć dostępu do komunii wszystkim dzieciom bez wyjątku. Chodziło o uwzględnienie osobistych predyspozycji każdego dziecka. I tego się trzymajmy. Doświadczenia takie jak księdza Marcina Węcławskiego są ważnym sprawdzianem. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2022