Łyk statystyk

My, Polacy, mistrzów mamy niewielu, a na dodatek jakimś takim znaczącym zrządzeniem fortuny, ostatnio posiadaliśmy mistrzów w takich sportach, których właściwie nie można uprawiać. Fatum? Dlaczego akurat Małysz czy Korzeniowski? Odpowiedź jest ukryta w zbiorowej polskiej podświadomości: żeby nas, broń Boże, nie kusiło. Oczywiście, oczywiście - mieliśmy Gołotę w dyscyplinie, która jest powszechnie uprawiana we wszystkich zaułkach polskich metropolii, wsi i przysiółków - pamiętajmy jednak, że w tym przypadku Andrew był championem z własnej woli niedoszłym, championem, który tak naprawdę nie chce boksować, championem, któremu po prostu... nie zależy (żeby nie określić dosadniej). Gołotę wyśmiewaliśmy, ale statystycznie rzecz biorąc, chcemy być jak Gołota właśnie.

16.07.2008

Czyta się kilka minut

Nikt przecież nie będzie chodził wokół bloku, poruszając się jak Korzeniowski, nie mówiąc już o naśladowaniu Małysza. Obydwa podejścia musiałyby zakończyć się na ortopedii, więc rodacy oddają się najbardziej konceptualnej formie sportowej pasji, jaką jest bycie mocnym w gębie. W tej dyscyplinie idziemy po złoto, w 300 procentach realizując swój ogromny potencjał. Naukowo potwierdzony został fakt, że zawody (wyścig, mecz, cokolwiek) wygrywa się w głowie. Co jak co, ale głowy nasi ziomkowie mają mocne, przeto nie szczędzą sobie komplementów, po mistrzowsku kultywując podejście pozytywne, wdrażając je generalnie na wszystkich frontach życia, nie tylko w sporcie. Rozwijają w ten sposób dobre samopoczucie, wizualizując klucz do życiowego sukcesu, osobistego spełnienia i statystycznie potwierdzonej błogości.

Jak wykazują wszystkie możliwe badania opinii społecznej wśród rodaków - mamy o sobie wysokie mniemanie, które bezustannie rośnie. We własnych oczach jesteśmy najlepszymi w Europie i na świecie: parafianami, piłkarzami, kochankami i kierowcami. Ostatnio wystawiliśmy sobie celującą ocenę, jeśli chodzi o trendy żywieniowe. Dwie trzecie statystycznych polskich zjadaczy chleba (ze smalcem) nie ma wątpliwości, że jada i pije zdrowo i dobrze. Przypomnijmy tutaj z podziwem, że ilość wody wypijanej dziennie przez statystycznego Polaka to aż 1/3 szklanki. Czyżbyśmy preferowali inne płyny? Izotoniczne? Mamy najwyższy na świecie odsetek ludzi przekonanych, że ich waga jest w normie (niemal 70 proc.). Otyłość zauważył u siebie... co pięćdziesiąty smakosz zasmażki (to plasuje nas na czołowym miejscu, jeśli chodzi o spostrzegawczość). A co z naszymi milusińskimi: chipsy, kola i konsola? Bynajmniej. Jesteśmy w światowej czołówce. Znakomitą kondycję i odpowiednią wagę swoich pociech podziwiają bardziej tylko mieszkańcy Tajlandii. Lepiej już być nie może. Ponad połowa polskich rodziców jest przekonana, że ich dzieciom nie potrzeba więcej ruchu, a jedna czwarta sądzi, że pociechy są nazbyt ruchliwe (wiercą się przed telewizorem?).

Ale co tam dzieci, popatrzmy na dorosłych: Polacy są najbardziej wysportowanym narodem w Europie. Prawie połowa rodaków bardzo wysoko ocenia swoją fizyczną sprawność. I nie dziwota, zważywszy, że jakikolwiek sport uprawia 6 proc. z nas, a ulubioną formą spędzania wolnego czasu jest rozbuchana konsumpcja programów telewizyjnych (to prawdopodobnie tragiczne dziedzictwo zaborów i komunistycznej opresji). Trzy czwarte Polaków trenuje wyłącznie przy pomocy pilota TV, wiele godzin dziennie ćwicząc wybrany nadgarstek. Ale to nie koniec dobrych nowin: rokrocznie jedna trzecia Polaków twardo deklaruje, że chciałaby rzucić palenie, logicznym jest więc, że z roku na rok liczba palących rośnie. I tak dalej, i tak dalej.

Co powinniśmy zrobić, aby żyć lepiej? Oto jest pytanie, zbyt ważne, by nie postawić go statystycznym Lechitom. Rodacy mają niezawodną receptę, którą szczodrze sobie przepisują: "Żyć spokojnie, w mniejszym napięciu". I tutaj wracamy do naszego bokserskiego ex-championa. Andrew nie chciał żyć w ciągłym stresie, kolebiąc się na linach w obawie przed nokautującym ciosem jakiegoś spoconego Murzyna z mordem w oczach, rozpaczliwie rzucając podpuchniętym okiem na biały ręcznik. Gołota wolał wcielać swą bokserską pasję nie w zgiełku wielkich hal, w świetle halogenów, ale prywatnie, niejako na własną rękę, będąc i pod tym względem konsekwentnym uosobieniem statystycznego Polaka. Gołot ci u nas dostatek.

Polacy potrafią nie tylko wytyczać sobie ambitne cele, są także mistrzami ich realizacji - przed telewizorem. Za jakie grzechy mamy się męczyć?

Więc tłumnie dążymy do świętości: naszym celem święty spokój. Z pilotem przy boku. Jan Klata

PS. Kubicę pomijam. Kubica z całą pewnością nie jest Polakiem. Statystyki oraz nagie fakty wskazują na to jednoznacznie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2008