Łukasz Lamża: Jeszcze inna przyszłość (#2) Sztuczna inteligencja

AI to zagrożenie dla ludzkości czy tylko efektowna maszynka? W swoim nowym cyklu Łukasz Lamża, dziennikarz naukowy „Tygodnika”, patrzy w przyszłość doby antropocenu trzeźwo, bez paniki i bez naiwności, na podstawie liczb, nauki i zdrowego rozsądku.

29.02.2024

Czyta się kilka minut

Łukasz Lamża - Jeszcze inna przyszłość
Łukasz Lamża / fot. Grażyna Makara

„Sztuczna inteligencja już niedługo osiągnie samoświadomość, prześcignie człowieka, a być może stanie się też dla nas zagrożeniem na poziomie zawodowym, intelektualnym czy nawet egzystencjalnym...”. Nie, moment! „Sztuczna inteligencja to przecież tylko algorytmy, głupie maszynki popisujące się efektownymi sztuczkami, ale same w sobie są one tylko narzędziem, ani trochę ciekawszym od młotka. Nie zmienią zasadniczo świata”. A może czeka nas jeszcze inna przyszłość?

Montaż i muzyka: Michał Woźniak


WIELKIE WYZWANIA: ANTROPOCEN

Przyglądamy się największym wyzwaniom epoki człowieka oraz drodze, która zaprowadziła nas od afrykańskich sawann do globalnej wioski. Omawiamy badania naukowe i dyskusje nad interakcjami między człowiekiem i innymi elementami przyrody – zarówno tymi współczesnymi, jak i przeszłymi.


Pełna transkrypcja rozmowy

Poniższy tekst powstał w oparciu o transkrypcję maszynową, może zawierać usterki językowe.


Dzisiaj sztuczna inteligencja. Ciężko o niej nie mówić, ale też ciężko o niej mówić, ponieważ mówią o niej wszyscy i można by godzinami komentować to, co się obecnie w świecie AI dzieje. Ja postanowiłem odnieść się dzisiaj tylko do dwóch rzeczy, które mnie mierżą, które mnie denerwują w obecnej dyskusji na temat sztucznej inteligencji. Przy okazji wyjaśnimy sobie troszeczkę, czym ona jest i czym ona nie jest. Te dwie tezy, z którymi chciałem się dzisiaj zmierzyć, to po pierwsze, że powstanie ogólna sztuczna inteligencja. Artificial General Intelligence, w przeciwieństwie do, zaraz sobie powiemy czego, jakiejś wąskiej, mniejszej, gorszej, słabszej sztucznej inteligencji.

Czyli temat numer jeden: ogólna sztuczna inteligencja. Temat numer dwa: AI zabierze nam pracę. No więc tak, jedziemy.

Zacznijmy od tematu numer jeden, ogólna sztuczna inteligencja, czym ona jest. W praktyce jest tak: jeśli się zajrzy do zupełnie ogólnych źródeł, typu handbooki, podręczniki, Wikipedia, to zwykle przeciwstawia się ogólną sztuczną inteligencję tematycznej albo wąskiej sztucznej inteligencji. Gdzie w praktyce sztuczna inteligencja wąska to jest na przykład program komputerowy grający w szachy albo generujący obrazki, albo tłumaczący, albo optymalizujący nam proces produkcyjny. A sztuczna inteligencja ogólna – miałoby to być coś, no właśnie, więcej. I tutaj jest cała masa rozwiązań.

Mamy wiele rozmaitych definicji, które w ogóle się ze sobą nawzajem nie zgadzają i każdy ma na ten temat inne zdanie. Na przykład znana nam skądinąd firma OpenAI, jeden z obecnych światowych liderów, przynajmniej na poziomie medialnym, w dziedzinie sztucznej inteligencji pisze w swoim statucie, że ich celem jest stworzenie ogólnej sztucznej inteligencji, czyli wysoce autonomicznych systemów, które pracują lepiej niż ludzie w większościach cennych ekonomicznie prac. No dobrze, ale to jest taka definicja funkcjonalna. Czyli co umiałby taki system, żebyśmy go nazwali AGI?

Inni piszą na przykład, że takie coś musiałoby posiadać samoświadomość, albo takie coś musiałoby już myśleć, albo samodzielnie generować sobie cele, albo być jak człowiek. Czyli mamy już definicje niemalże filozoficzne. Inni podają definicje bardzo praktyczne. Ale też w praktyce one się okazują kłopotliwe. Na przykład Steve Wozniak, czyli jeden ze współzałożycieli firmy Apple, zaproponował tak zwany coffee test, czyli test kawy. Ogólna sztuczna inteligencja to taka sztuczna inteligencja, która umie wejść do nieznanego domu i zrobić w nim kawę.

No więc tak, podzielmy to sobie na dwa główne typy definicji. Ewidentnie potrzebny tu jest filozof. Na szczęście, dzień dobry, ja nim jestem i chętnie wam tego filozofa zapewnię. Pierwsze pytanie, czy definiując ogólną sztuczną inteligencję, chcemy się odwoływać do istoty, do tożsamości tej sztucznej inteligencji, czy podchodzimy do tej sprawy funkcjonalnie, czyli ze względu na coś, co możemy zaobserwować z zewnątrz, jaką funkcję to pełni.

Przykładowa definicja odwołująca się do tożsamości: ogólna sztuczna inteligencja to jest taka, która ma samoświadomość. Problem z tego typu definicjami polega na tym, że nie jesteśmy w stanie tego orzec. Wszystkie tego typu definicje cierpią na jeden fundamentalny problem. Nie możemy zajrzeć do „umysłu” sztucznej inteligencji. One są po prostu filozoficzne. I muszę wam powiedzieć od razu, że już od ładnych kilkuset lat mamy dosyć dobre porozumienie w sprawie tego, że nie ma testu na samoświadomość. Nie jesteśmy w stanie patrząc na coś stwierdzić, czy to coś ma samoświadomość. Ba, nie do końca jesteśmy w stanie zdefiniować, czym jest samoświadomość.

W związku z czym te definicje, które się odwołują do tego, że na przykład, że kiedyś sztuczna inteligencja się obudzi albo stanie się jak człowiek, one są beznadziejnie filozoficzne. I ja jako filozof może powinienem bronić tego typu definicji, ale tak naprawdę jestem ich silnym przeciwnikiem, ponieważ one wcale nam w niczym nie pomagają. Dziesięć osób może patrzeć na jeden i ten sam program i pięć z nich będzie mówiło, że on ma już samoświadomość, a pięć będzie mówiło, że nie. Wobec tego nadejście tak rozumianej ogólnej sztucznej inteligencji jest, owszem, ciekawym problemem filozoficznym, być może literackim, ale nie jest problemem praktycznym. Dlatego odkładamy go na bok. To jest zupełnie inny problem. Ja się nie przejmuję tym, ponieważ mogę sobie mieć jakieś zdanie w tej sprawie, ale wiem, że ktoś inny będzie miał na ten temat zupełnie inne zdanie. Nie będzie nigdy takiego momentu, że my wszyscy staniemy nad tą maszyną, nad tym komputerem i powiemy: no to już mamy w tym momencie tak rozumianą ogólną sztuczną inteligencję. Ona już na pewno myśli i czuje i przeżywa. Będzie z tym dużo, dużo trudniej.

Definicje funkcjonalne, czyli co jest w stanie zrobić tego typu sztuczna inteligencja. I tu się pojawia problem. Dużo poważniejszy? Tak samo poważny. Wystarczy się, kochani moi, nad tym po prostu chwilę zastanowić i to się nie trzyma kupy. Zobaczcie, definicja Steve’a Wozniaka z Apple. Test kawy. Ogólna sztuczna inteligencja to taka, która umie wejść do nieznanego domu i zrobić w nim kawę. To jest przede wszystkim fatalnie sformułowane zdanie, dlatego że w nim sztuczna inteligencja wchodzi do domu. Sztuczna inteligencja to jest typ programu komputerowego. Programy komputerowe nie wchodzą do domu. Co może wejść do domu? Ano właśnie, maszyna, robot. I tu się pojawia fundamentalny problem. Jeżeli chcemy powiedzieć, że ogólna sztuczna ogólna inteligencja to jest taka, która umie coś zrobić. Umie zrobić A, B, C, D. 

Taką definicję ma na przykład OpenAI, czyli ogólna sztuczna inteligencja to jest taka, która funkcjonuje lepiej od ludzi w większości ekonomicznie istotnej pracy. Nagle się okazuje, że to nie jest po prostu AI. Nie, to jest AI plus robotyka. Ponieważ, znowu ogólnie rzecz biorąc, w pierwszym przybliżeniu możemy wszystkie zadania, które stawiamy przed ludźmi, podzielić na dwie kategorie. Takie, które się ograniczają wyłącznie do świata informacji, i takie, które ocierają się również o świat materii.

Jeżeli pracujemy wyłącznie na informacji, to możemy mówić o zastosowaniu czystej sztucznej inteligencji. Na przykład tłumacz jest taką osobą, która pracuje głównie na informacji. Dostaje informacje w jednej postaci i wypluwa z siebie w innej postaci. Mówiąc jeszcze prościej: mamy jeden plik komputerowy i zadaniem tłumacza jest wygenerować inny plik komputerowy. Tutaj nawias: praca tłumacza – wiem, bo jestem tłumaczem – to nie jest tylko to. Jest tam też zaskakująco dużo kontaktu z ludźmi, zaskakująco dużo decyzji, które nie są tylko decyzjami tłumaczeniowymi. Ale zamykamy nawias. Przypuśćmy, że mówimy o programie tłumaczeniowym. Tak, rzeczywiście, on może zostać zrealizowany wyłącznie przez program komputerowy, czyli coś, co dostaje dane i wypluwa dane.

Ale zrobienie kawy albo to, co stawia sobie za cel OpenAI, czyli większość ekonomicznie wartościowej pracy, to są zadania nie dla samej AI, tylko dla AI plus robotyki. I to jest dużo poważniejszy problem, niż mogłoby się wydawać. Dlatego, że możemy stworzyć algorytm, który nam pięknie opisze, wypluje z siebie tekst, jak zrobić kawę. Ale jeżeli chcemy, żeby naprawdę zrobił kawę, to musimy zacząć się bawić w to, jakie ma palce, z jakiego materiału wykonane, jak się rusza, jaką ma kamerkę, jak wygląda moduł rozpoznawania obrazu i tak dalej. I to jest tak naprawdę to najpoważniejsze kryterium, które decyduje o tym, czy ta maszyna jest w stanie to zadanie wykonać.

To nie są tylko dyskusje akademickie. Kilka lat temu był taki piękny konkurs robotyczny, który polegał na tym, że robot ma zrobić śniadanie. Powiedzmy sobie, że jest to ekonomicznie wartościowa praca – zrobienie śniadania. Konkurs on był bodajże w Chinach, a zwyciężyli inżynierowie z zespołu niemieckiego. Na pięć prób trzy razy rzeczywiście udało się to śniadanie zrobić, ale w jednym przypadku był problem z podniesieniem łyżeczki z podłogi, a w drugim przypadku palec utknął w zmywarce i ten robot stał z palcem między kratami zmywarki i piszczał i trzeba mu było pomóc jak trzyletniemu dziecku. Więc tam może siedzieć naprawdę zaawansowana sztuczna inteligencja, ale jeżeli palec utknie w zmywarce, no to test nie został zdany.

W maju-czerwcu 2023 roku odbyła się bardzo fajna konferencja ICRA w Londynie i konkurs PUB.R: Preparation and Dish Up of an English Breakfast with Robots. Czyli przygotowanie i położenie na talerzu śniadania angielskiego przy pomocy robota. W finale wzięły udział trzy zespoły z Cambridge, z Tsinghua i z Politechniki w Lozannie. Polecam wam, poszukajcie sobie, zobaczcie, jak to wygląda. I to nam da troszeczkę lepsze pojęcie na temat tego, na jakim etapie jesteśmy obecnie i co stanowi autentyczny problem, jeżeli chcemy uzyskać tak zdefiniowaną sztuczną inteligencję. W skrócie, jeszcze raz, jeżeli ktoś mówi, że sztuczna ogólna inteligencja to jest coś, co jest w stanie wykonać taką czy inną pracę, to tak naprawdę mówi nie tylko o sztucznej inteligencji, ale też o robotyce. Czy my naprawdę jesteśmy przekonani, że wystarczy napisać świetny program komputerowy i będzie on umiał pracować w chodniku kopalnianym, wydobywać rudy metali, opiekować się piętnastką dzieci w przedszkolu, zabawić tysiąc osób na scenie koncertu, tak że będą piszczeć z zachwytu. Tak? Naprawdę? Naprawdę program komputerowy będzie to robił? No nie, nie będzie tego robił program komputerowy, tylko będzie to robił robot.

I co najważniejsze, nie dowiemy się, czy ten program komputerowy rzeczywiście umie to robić. Musimy to dopiero wykonać w fizycznym świecie. Czyli sam program komputerowy, który nas przekona, że on umiałby zatańczyć na scenie, że umiałby borować, że umiałby się opiekować dziećmi i dokona jakoś tych cudów w przestrzeni wirtualnej, w grze komputerowej, w symulowanym świecie – no umówmy się, tak naprawdę nie. Nikt nie powinien się zgodzić na to, że demonstracja tego na sucho jest wystarczająca i istnieją zresztą standardowe testy w robotyce, które są testami faktycznymi. Czy on naprawdę to umie zrobić?

Czyli zwróćcie uwagę, jakie mamy dwie możliwości. Albo tę ogólną sztuczną inteligencję zdefiniujemy jako problem filozoficzny, odwołujący się do tożsamości tego czegoś, i to nas wprowadza w nierozwiązywalne problemy filozoficzne i się nigdy nie dowiemy, czy ta sztuczna inteligencja powstała. Albo ją definiujemy przez konkretne problemy do rozwiązania. I wtedy, jeżeli chodzi o problemy na styku informacja–informacja, rzeczywiście tutaj coś się może pojawić. Natomiast ogólna sztuczna inteligencja teoretycznie powinna być sobie w stanie poradzić – i to jest we wszystkich definicjach – z tak zwanymi wszystkimi zadaniami, jakie jest w stanie wykonać człowiek. W związku z czym zamienia nam się to tak naprawdę w liczne szczegółowe problemy inżynieryjne. A te problemy inżynieryjne dotyczą na przykład chwytania łyżeczek, które spadły na ziemię, wykrywania afektów w ludzkich wypowiedziach, przebywania w przestrzeni, w której jest zapylenie, i tak dalej, i tak dalej. I nie da się od tych detali abstrahować. Po prostu się nie da. Dlatego, że nie dowiemy się, czy to nasze urządzenie jest w stanie te prace wykonać, dopóki naprawdę nie będzie jej w stanie wykonać.

I to nas prowadzi do problemu drugiego: AI zabierze nam pracę. No, w zasadzie już powiedziałem większość rzeczy, które jak się domyślacie, będą mnie irytować w tej tezie. A ta teza rzeczywiście pada. Długo by wymieniać gaduły, które w ciągu ostatnich kilku lat wygłosiły tę tezę. Niech wystarczy nam tylko supergwiazda współczesnego świata intelektualnego, czyli Yuval Harari, który w książce „21 lekcji na XXI wiek” dokładnie taką tezę stawia. Cytuję: „Wszystkie zawody zostaną odmienione przez AI w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat”. Wszystkie zawody. Czy naprawdę wszystkie? I tu wystarczy posłuchać ludzi, którzy się nad tym zastanawiali troszkę dłużej niż piętnaście sekund.

Zdarzyło mi się kiedyś dla „Tygodnika Powszechnego” przyjrzeć się bliżej Harariemu i tam wyraziłem opinię, że ten facet po prostu nie przemyślał większości swoich tez, tylko pisał na tempo. W tym przypadku ewidentnie tak jest. Bardzo łatwo napisać „wszystkie zawody zostaną odmienione przez AI”, ale czy naprawdę wszystkie? W 2017 roku ukazuje się artykuł naukowy, jeden z wielu, autorzy Frey i Osborne, na temat prawdopodobieństwa, że w danych zawodach uczenie maszynowe i robotyka znacząco wpłyną na zatrudnienie. Przeanalizowano 702 zawody. No i nawiasem mówiąc, autorzy tego badania, ponieważ są myślącymi naukowcami, od razu zaznaczyli, że tu chodzi o uczenie maszynowe czy też sztuczną inteligencję i robotykę. Bo jedno bez drugiego nie ma sensu, kiedy mówimy o faktycznych zawodach wykonywanych przez ludzi. Taki oto detal. 702 zawody przeanalizowano ze względu na prawdopodobieństwo, że ludzie zostaną zastąpieni w znaczącym stopniu przez maszyny, nazwijmy to w ten sposób.

Dla 300 zawodów, dokładnie dla 298, czyli niemal połowy wszystkich zawodów, stwierdzono, że to prawdopodobieństwo jest mniejsze niż 50 procent. Nazwijmy te zawody względnie bezpiecznymi. Dla 170 zawodów mniej niż 10 procent. Tak naprawdę dla większości tych zawodów ono jest niewielkie. Najbardziej zagrożeni, jak można sobie wyobrazić, są tłumacze, ludzie ogólnie pracujący z informacją. I bardzo wysoko na tej liście są na przykład takie zawody jak programista. Natomiast autorzy zaznaczają też, że wpłynięcie znaczące na zatrudnienie nie oznacza zastąpienia, tylko raczej to, że ci ludzie będą po prostu musieli z programami komputerowymi pracować. Czyli zmieni się sposób ich pracy, ale niekoniecznie tę pracę stracą.

Natomiast powtórzmy: dla dużej grupy zawodów, 170, to prawdopodobieństwo jest bliskie zeru. Jakie są to zawody? Ciekawe, czybyście zgadli, co znajduje się na szczycie listy bezpiecznych. Trzy zawody wymienię: fizjoterapeuci, choreografowie, nauczyciele w szkołach podstawowych. No, chyba nic zaskakującego. Ciekawie jest przyjrzeć się bliżej, co o tym decyduje i dlaczego te zawody.

Fizjoterapia, rzecz wymagająca przede wszystkim dotyku, delikatnego, czułego dotyku, wyczuwania pewnych rzeczy pod palcami, ale też kontaktu z drugim człowiekiem. Choreografia – pod pewnym względem bardzo podobna praca. Praca z ciałem. To powie każdy choreograf, że trzeba najpierw mieć ciało i umieć tańczyć, żeby powiedzieć drugiemu człowiekowi, jak ma pracować ze swoim ciałem i umieć tańczyć. Fizjoterapeuci zresztą też pracują ze swoim własnym ciałem. Nic zaskakującego. Nauczyciele w szkołach podstawowych – też prosta sprawa, tak? Tutaj mamy tyle zadań, że jest po prostu niewyobrażalne, że przejmie je maszyna. Chyba nie trzeba tego komentować. Przekaz, wyświetlenie pewnej informacji na ekranie są absolutnie wykonalne. Natomiast pocieszenie dziecka, przytulenie go, starcie rozlanej wody i jeszcze ogarnięcie krzyczących dzieci, no naprawdę… Bądźmy realistami, tak?

Zwróćcie uwagę, my tutaj próbujemy się zastanowić, co naprawdę się wydarzy w ciągu 20, 30, 40, może nawet 50 lat. A nie to, co jest wyobrażalne literacko. To jest bardzo ważne. Musimy wziąć pod uwagę rzeczywistość.

Chciałbym też poruszyć, powiedzmy sobie, dwa aspekty socjologiczne tej mojej niezgody i mojego problemu. Pierwsze pytanie, które chciałbym zadać, jeszcze nam rozgrzebie troszeczkę poziom realizmu tej tezy, że wszystkie zawody albo że AI będzie wszędzie. Uprzejmie zauważam, że nie wszędzie na świecie dotarły jeszcze w ogóle komputery. Są miejsca na świecie, gdzie nie ma komputerów. I czy my naprawdę uważamy, że tam w najbliższym czasie dotrze AI? Powiem więcej, nie wszędzie jeszcze mechanizacja dotarła. Mamy na świecie aktualnie około 8 miliardów ludzi. Jeżeli rzucamy tego typu tezę, że AI wpłynie na wszystko, na wszystkich, na całą ludzkość, na całym świecie – a tego typu tezy bez żadnych dodatkowych kwalifikacji są wygłaszane w przestrzeni publicznej –no to musimy ją potraktować i samych siebie poważnie. Czy naprawdę wszędzie?

Zresztą nie trzeba sięgać do Gabonu i do wyspy Sentinel, na której żyją ludzie, którzy nie mają w ogóle kontaktu ze współczesną cywilizacją. Nie musimy do dżungli amazońskiej jechać, żeby się zastanowić nad tym, czy ich życie naprawdę sztuczna inteligencja w najbliższym czasie zmieni. Ja mieszkam w Będzinie: To takie miasteczko między Sosnowcem i Dąbrową Górniczą. Całkiem przyjemne. Świetnie mi się tu mieszka. Ale nie wyobrażam sobie, żeby to, co się dzieje tutaj, w promieniu kilometra od mojego domu, naprawdę było podatne na efekt przejęcia przez sztuczną inteligencję. Czy ten człowiek, który wozi moje dzieci busikiem do szkoły, naprawdę zostanie przez robota w najbliższym czasie zastąpiony? My tutaj mamy problem taki, że ten busik przez jakiś czas był zepsuty, bo się drzwi nie domykały i trzeba było kolanem je dopchnąć. I niedawno dopiero udało się go wymienić na inny busik. No więc nie narzekam oczywiście operatora tych sieci busikowych, ale jeżeli nie ma pieniędzy na to, żeby naprawić drzwi, to może niekoniecznie będzie też czas, pieniądze w najbliższym czasie, żeby zamienić kierowcę na robotycznego kierowcę albo autobus na autonomiczny autobus.

My tutaj mamy takie problemy, że dziki biegają po mojej ulicy i czasami rozwloką śmieci na całą ulicę i wtedy trzeba wysiąść z busika... To jest rzeczywisty przykład z ostatnich miesięcy. Kierowca musiał wysiąść z busika i rozgarnąć worki na śmieci, które w nocy dziki rozwlekły po całej ulicy i trzeba było je rozgarnąć i wtedy dopiero można było busikiem przejechać. Powątpiewam, czy autonomiczny busik byłby w stanie sobie z tego typu zadaniem poradzić. W mojej szkole jest problem z tym, żeby laptopy działały wszystkie i jest wieczna dyskusja, co tutaj się właściwie dzieje, że mamy dwudziestkę dzieci i tylko osiem laptopów, a właściwie siedem z nich działa, bo na jednym z nich Office się nie jest w stanie uruchomić z jakiegoś powodu od pół roku.

Naprawdę spodziewamy się, że w tym miejscu te wszystkie nowinki technologiczne dotrą? Czy sprzedawczyni w moim warzywniaku i czy lekarka w mojej przychodni będą w najbliższym czasie przejęte przez sztuczną inteligencję? Więc myślmy konkretami, a to jest Będzin. My mimo wszystko żyjemy w jednym z krajów rozwijających się. Polska pod względem różnych parametrów, finansowych, ogólnych parametrów rozwojowych, jest gdzieś w pierwszej pięćdziesiątce na prawie dwieście krajów świata. Pod względem niektórych parametrów mówiących o stopniu zaawansowania rozwojowego i technologicznego nawet w pierwszej trzydziestce. A co w Sudanie Południowym, co w Bangladeszu, co w Nigerii? A tam mieszka większość ludzi i za 30, 50, 70 lat to już naprawdę będzie większość ludzi. W Afryce będą miasta, które będą ludniejsze od całej Polski. Zresztą już się do tego poziomu powoli zbliżamy. Krótko mówiąc, to jest ludzkość.

Więc jeżeli mówimy, że coś odmieni ludzkość, to potraktujmy tę tezę poważnie i spróbujmy się zastanowić, jaki tak naprawdę ułamek procenta ludzi i miejsc zostanie zmienionych przez tę technologię, o której aktualnie mówimy.

To się wiąże z drugim problemem, który jest właściwie problemem socjologicznym czy wręcz psychologicznym. Ci ludzie, którzy o tym piszą, źle reprezentują ludzkość. Gdy czytam tych dziennikarzy, dziennikarzy naukowych i technologicznych, tych pisarzy, którzy piszą o rozwoju robotyki, technologii i wszystkim innym, widzę bardzo nietypową grupę ludzi. Ludzi, którzy są zafascynowani technologią, którzy interesują się najświeższymi plotkami z Doliny Krzemowej, start-upami, nowymi trendami rynkowymi. Tych ludzi poznaję też często. To są ci ludzie, którzy zawsze mają najnowszy zegarek elektroniczny. Ludzie, którzy gadają do swoich telefonów. Ludzie, którzy są zanurzeni w tym świecie, ekscytują się wszystkimi nowinkami technologicznymi. I teoretycznie ci ludzie powinni umieć się wznieść ponad to, ale moim zdaniem w praktyce nie umieją. Ten głos, który słyszymy na temat przyszłości sztucznej inteligencji, to jest głos pewnych ludzi. I za każdym razem, kiedy słyszymy jakąś opinię na temat przyszłości sztucznej inteligencji, robotyki i tak dalej, warto się zastanowić, kto konkretnie to jest. I czy ten człowiek po pierwsze ma perspektywę rzeczywiście globalną. I po drugie, czy nawet jeżeli tę perspektywę ma, to czy ona nie jest przypadkiem technofilna.

Krótko mówiąc, moim zdaniem spokojnie. Kochani, spokojnie. Jeżeli mówimy, że coś zmieni wszystko, cały świat, to potraktujmy tę tezę poważnie. Życie ludzkie jest dużo trwalsze, niż mogłoby się nam wydawać, wszystkim się wydaje, że żyją w ostatnich czasach. Tu się nakładają autentyczne zjawiska psychologiczne tego typu:  a za mojego
dzieciństwa to było lepiej; ja jestem ostatnim człowiekiem; my jako dzieci, jako ostatni mieliśmy prawdziwe dzieciństwo, dzisiaj dzieci już dzieciństwa nie mają; kiedyś to były czasy, dzisiaj nie ma czasów. To są autentyczne złudzenia poznawcze. I kiedy słuchamy o ludzkich przewidywaniach na przyszłość i o komentarzach na temat tego, jak wygląda teraźniejszość, nie zapominajmy o tym, że całkowicie poważni ludzie mogą być ofiarami złudzeń poznawczych.

Jeżeli chcemy się przekonać, czy coś wpłynie na życie ludzkie, zróbmy eksperyment myślowy. Wylosujmy 100 ludzi z całego świata. Przypuśćmy, że rozkładamy sobie na wielkim placu 8 miliardów ludzi i losujemy 100 reprezentantów ludzkości. Prześledźmy ich życie przez najbliższe 48 godzin, przez najbliższy tydzień. Co ci ludzie robią? Jak dostają? Co następnie robią? Czym się zajmują? Jak wygląda ich praca? Jak wyglądają relacje międzyludzkie? Co jest dla nich ważne w życiu? Co jest dla nich istotne? I potem się kładą spać i mija kolejny dzień z ich życia i kolejny. I zastanówmy się, jak konkretnie sztuczna inteligencja miałaby wpłynąć na 48 godzin z życia 100 uczciwie wybranych reprezentantów ludzkości. Czy to jest naprawdę duży wpływ? Bo podejrzewam, że nie. Wydaje mi się, że życie ludzkie i rzeczywistość ludzka są dużo trwalsze, niż mogłoby się wydawać ludziom, dla których podstawowym źródłem informacji o przyszłości są nowinki z Doliny Krzemowej.

No dobrze, na koniec, ale co to oznacza? Czy nie wpłynie? Oczywiście, że wpłynie. Sztuczna inteligencja jest szalenie interesującym narzędziem. Z mojego dotychczasowego podkastu mogłoby wynikać, że należę do tych sceptyków, którzy mówią: a to jakaś tam bzdurka, moda, to przeminie. Nie, nie, nie. To są naprawdę ciekawe rzeczy. I gdybyśmy siedli teraz nad tym, o jakich konkretnie mówimy technologiach, to można by się zastanawiać nad tym, co one są nam w stanie dać. To jest mój kolejny problem. Zbyt dużo używamy po prostu pojęcia „sztuczna inteligencja”. Mówmy konkretnie, jaki program?

Na przykład duże modele językowe oparte na głębokich sieciach neuronowych, czyli LLM-y tak zwane. Najbardziej znany z nich obecnie chatGPT. To bardzo ciekawa rzecz. Powstają już zastosowania tej technologii specjalnie tworzone dla naukowców na przykład. Sam z tego korzystam zresztą. To już zmieniło moje życie i moją pracę. Pomaga mi to w pracy. Ja już sobie gadam z tymi algorytmami. One mi pomagają czytać artykuły naukowe. One oczywiście ściemniają, dlatego że to są mimo wszystko tylko generatory tekstu. Ale jeżeli z nich odpowiednio korzystać, to potrafią być potężnym narzędziem w rękach kogoś, kto pracuje z informacją.

Inna rzecz, która wpłynie już nie tylko na naukowców czy dziennikarzy, na nas wszystkich już niedługo: nasze smartfony będą prawdopodobnie wszystkie wyposażone w tego typu duże modele językowe, co w praktyce oznacza, że będziemy od wiedzy i informacji jeszcze bardziej oddaleni. To jest taki paradoksalny efekt. Wydawałoby się, że to nas przybliży do wiedzy i informacji, ale tak naprawdę te modele językowe, te LLM-y, one będą tylko kolejną warstwą interpretacyjną, która będzie nas oddzielała od źródła. I to warstwą nie przeźroczystą, dlatego że te modele językowe już dawno przestały być po prostu generatorami tekstu. To są aktualnie moderowane generatory tekstu, czyli one są przesycone różnego rodzaju dodatkowymi modułami i algorytmami, które ich odpowiedzi moderują, kształtują, decydują o tym, jaki mają mieć afekt, jaki mają mieć wydźwięk. Są pewne tematy, które są cenzurowane. Krótko mówiąc, to, co dostajemy i dostaniemy w najbliższych czasach, to są bardzo potężne narzędzia, ale niekoniecznie skonstruowane z myślą o nas. Być może raczej z myślą o ludziach, którzy to wygenerowali, albo o ludziach, którzy decydują o tym, jaki ma być ten trafiający do nas komunikat. Potężna rzecz, potężna zmiana naszego życia, dlatego że my wszyscy dzisiaj już jesteśmy do tych smartfonów przyklejeni.

Gigantyczny wpływ na przemysł kreatywny. Ja nie uważam, żeby graficy komputerowi mieli zostać w najbliższym czasie zwolnieni. Myślę, że oni będą w stanie generować po prostu więcej. Jeszcze nie tak dawno grafik tworzący modele trójwymiarowe do „Wiedźmina” nowego musiał rzeźbić te strzechy. Musiał te drzewa rzeźbić. Ktoś gdzieś kiedyś siedział i te liście musiał rzeźbić. Tak to powstawało. Nakładać na nie teksturę, potem nakładać na to szkielet, tzw. rigging robić, czyli umieszczać w środku takiego drzewa szkielet, dzięki któremu mogło się ono ruszać i tak dalej, i tak dalej.

To się automatyzuje i bardziej przewidujący i mądrzejsi graficy już pracują w ten sposób, że mają wygenerować wioskę średniowieczną i nie będą teraz każdej strzechy słomianej generować, tylko będzie to za nich robił algorytm. Tylko oczywiście człowiek jest tam potrzebny. Człowiek musi to wymyślić. Człowiek musi tę stylistykę wymyślić, musi jej pilnować. Zawsze są korekty do wykonania, dlatego że produkty wypluwane przez te algorytmy nigdy nie są dokładnie takie, jak byśmy sobie życzyli. Trzeba to ujednolicić i tak dalej, i tak dalej. Ale przez 10 godzin taka osoba będzie w stanie wygenerować więcej. Więc ja już się nie mogę doczekać. Ja się nie mogę osobiście doczekać jako konsument. Nie mogę się doczekać tego, w jaki sposób wpłynie to zwłaszcza na małych producentów, na małych deweloperów, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby opłacić 2000 godzin grafika komputerowego, ale mogą sobie pozwolić na przykład na 200 godzin. Przez te 200 godzin będzie można niedługo wykonać już tyle pracy, ile kiedyś można było wykonać tylko w 2000 godzin. Piękny zastrzyk dla ludzkiej kreatywności.

Jak to dokładnie wpłynie na zatrudnienie? Wiecie, ciężko powiedzieć. Znowu trzeba by siąść do konkretów. To jest to, czego tego typu dyskusjom często brakuje. Weźmy grafików komputerowych. Przemysł gier komputerowych rozwija się nieprawdopodobnie. Jest już większy od przemysłu filmowego. I rośnie, cały czas rośnie. Rośnie jak mało który przemysł tak naprawdę. W związku z czym nierozsądnie byłoby przewidywać, że w najbliższym czasie graficy komputerowi zajmujący się modelami 3D stracą pracę. Zapotrzebowanie na tych ludzi jest gigantyczne. Ci ludzie zarabiają bardzo dobre pieniądze i jest dla nich praca. Dla programistów też jest praca. Więc jeżeli się pojawia tego typu teza, że sztuczna inteligencja zabierze tym ludziom pracę, to można by zacząć się zastanawiać: no dobrze, ale czy to zatrudnienie naprawdę spadnie w tym konkretnym zawodzie, a może spowolni się wzrost? A może się pojawią nowe specjalności? Może praca z tymi algorytmami generatywnymi po prostu będzie nową specjalnością? I tyle.

Krótko mówiąc, jak widać, jest tutaj mnóstwo, problemów. Ale to, co mnie najbardziej w tym wszystkim męczy, to są te ogólniki. Niczym nieuzasadnione ogólniki typu samo hasło. Ogólna sztuczna inteligencja, które jak już słyszę, to naprawdę odbezpieczam rewolwer. Za nim się nie kryje nic konkretnego, za nim się kryją bardzo mętne intuicje i wystarczy je dotknąć paluszkiem, wystarczy podrapać paznokciem w to pazłotko i nagle się okazuje, że za taką tezą, że sztuczna ogólna inteligencja w najbliższym czasie zabierze wszystkim ludziom pracę, nagle się kryje pytanie, no dobrze, ale czy ten robot będzie umiał w warunkach zapylenia rzeczywiście pracować? Jak to wpłynie na jego sensory? I nie ma jednego bez drugiego.

Później mamy tę tezę, że zabierze wszystkim pracę albo że wpłynie na wszystkie zawody. Ale czy naprawdę wpłynie na lekarzy rodzinnych w mieście Będzinie w ciągu najbliższych 20 lat albo na fizjoterapeutów na terenie całego województwa śląskiego? Naprawdę? Czy rzeczywiście, realistycznie rzecz biorąc, w Gambii albo w Tanzanii, albo w Peru, czy naprawdę życie ludzkie, prawdziwe życie ludzkie milionów czy wręcz miliardów ludzi zostanie w znaczący sposób odmienione w najbliższym czasie przez sztuczną inteligencję?

No właśnie, to są te konkretne, fajne, ciekawe pytania. Ponarzekałem sobie, ale taka jest chyba troszkę idea tego podkastu. Przynajmniej ja ją tak rozumiem. Dzięki, że byliście ze mną. Dziękuję wszystkim patronom podkastu „Tygodnika Powszechnego” i do usłyszenia przy najbliższej okazji.


 

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof przyrody i dziennikarz naukowy, specjalizuje się w kosmologii, astrofizyce oraz zagadnieniach filozoficznych związanych z tymi naukami. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych,… więcej