Ludzie od brudnej roboty

Bułgarzy domagają się dymisji swego prezydenta, który - jak się właśnie okazało - przed rokiem 1989 pracował dla komunistycznej bezpieki. Jakby tego było mało, świat władzy wSofii nadal przypomina "półświatek.

07.08.2007

Czyta się kilka minut

Prezydent Pyrwanow w Parlamencie Europejskim, styczeń 2007. /
Prezydent Pyrwanow w Parlamencie Europejskim, styczeń 2007. /

Czyim agentem był "Goce" i jakie wykonywał zadania? To pytanie nie schodzi z łamów prasy i z ust opinii publicznej. Pytanie ważne, bo dotyczy prezydenta Georgiego Pyrwanowa, którego teczkę z kryptonimem "Goce" prasa opublikowała po tym, jak Komisja ds. archiwów ujawniła, iż obecny prezydent Bułgarii - kraju członkowskiego NATO i UE - nie tylko był pracownikiem komunistycznych służb specjalnych, ale otoczył się doradcami z przeszłością esbecką i kagiebowską. Kilku z nich wysłał nawet jako ambasadorów do krajów europejskich. Dlatego do czterech ambasad w Sofii - Norwegii, Grecji, Holandii i Serbii - bułgarska "inicjatywa społeczna" wysyła petycje z tysiącami podpisów, z prośbą o zawieszenie stosunków z bułgarskimi ambasadorami w tych krajach, będącymi w okresie komunizmu na usługach aparatu przemocy, czyli Dyrżawnej Sigurnosti (DS). Podobne protesty spływają do gabinetu Pyrwanowa i do instytucji unijnych.

Listy otwarte do prezydenta publikują też czołowi intelektualiści. Np. w liście, który ukazał się na łamach "Demokraciji" z 27 lipca prof. Ełka Konstantinowa (była minister kultury i wieloletni wykładowca UJ) pisze: "Panie prezydencie, »generalskie« mianowania w Pana ekipie - wiceprezydenta generała Angeła Marina i szefa Pańskiego gabinetu generała Nikoły Kolewa - spowodowały, że instytucja Prezydenta przybrała wojskowy charakter, typowy dla krajów Ameryki Łacińskiej, i nie jest on w zgodzie z pojęciem społeczeństwa obywatelskiego. (...) Dla dobra Bułgarii, z całym szacunkiem dla stanowiska, jakie Pan zajmuje, niech Pan złoży dymisję. (...) Moralne zniszczenie bułgarskiego życia politycznego jest bezprecedensowe i nie ma odpowiednika w żadnym z byłych krajów socjalistycznych".

Tego samego dnia dziennik "Monitor" opublikował fotokopie dokumentów z teczki "Goce", wskazując dokonane w nich fałszerstwa. Podpisy pod wieloma dokumentami były zdaniem specjalistów podrobione, a te oryginalne, zwykle znajdowane w innych teczkach - podpisane numerem służbowym, co oznacza specjalne ich przeznaczenie. Część agenturalnej teczki "Goce" znikła, ale to, co zostało i jest prawdziwe, pokazuje, że Pyrwanow nie tylko był pracownikiem I Wydziału DS (wywiad zagraniczny), ale współpracował (pracował) w specjalnym VI Wydziale bezpieki. VI Wydział, ściśle podporządkowany sowieckiej KGB, zajmował się tzw. akcjami specjalnymi. To on zlecał i wykonywał zabijanie opozycjonistów i bułgarskich działaczy emigracyjnych. Podejrzewano go o udział, wraz z KGB, w zamachu na Jana Pawła II w 1981 r. i zabójstwo w 1978 r. Georgiego Markowa, bułgarskiego pisarza emigracyjnego, pracownika BBC w Londynie.

Zlecenie wykonania misji "specjalnych" oficerowie podpisywali tajnymi numerami, a nie, jak w przypadku innych zadań, nazwiskiem, stopniem i funkcją. Niektóre dokumenty z teczki "Goce" są podpisane numerem, a to znaczy, że obecny prezydent mógł wykonywać bądź organizować "brudną robotę", także poza Bułgarią.

Nie tylko prof. Konstantinowa wzywa prezydenta do dymisji. Bułgarscy inteligenci nie wyobrażają sobie, by krajem nadal rządzili ludzie o takiej przeszłości jak Pyrwanow i wiceprezydent Marin. "Dyrżawna Sigurnost ponosi odpowiedzialność za ogromną liczbę przestępstw przeciw prawom obywatelskim Bułgarów i prawom człowieka. Dlatego uważamy za absolutnie nie na miejscu pozostawanie wspomnianych osób na zajmowanych przez nich stanowiskach" - oświadczają wspólnym głosem "Obywatele przeciwko Dyrżawnej Sigurnosti", centrum pomocy dla osób doświadczonych przez represje, Koalicja Prywatnych Przedsiębiorców i Instytut Zielonej Polityki - którzy rozpoczęli antyprezydencką akcję skierowaną do instytucji Unii i państw Europy.

Pojawiły się pierwsze oznaki izolacji głowy państwa. Niemieccy socjaldemokraci zamrozili stosunki z Bułgarską Partią Socjalistyczną, przywódcy krajów zachodnich szukają wymówek przed zaplanowanymi spotkaniami z Pyrwanowem, ambasadorzy Austrii, Włoch, Hiszpanii czy Portugalii na bankiety z udziałem prezydenta wysyłają swoich sekretarzy. Norwegia, Holandia, Grecja i Serbia, gdzie ambasadorami są ludzie z otoczenia prezydenta (dawni esbecy), na razie nie zajęły stanowiska.

Ze źródeł bliskich pałacowi prezydenckiemu można się dowiedzieć, że Pyrwanow zlecił wszystkim bułgarskim ambasadorom, by absolutnie każdą informację, jaka ukaże się w krajach ich urzędowania na temat afery "Goce", wysyłali jak najszybciej bezpośrednio do pałacu. "Prezydent boi się, że straci fotel już na początku swojej drugiej kadencji" - pisze "Monitor", powołując się na źródła zbliżone do Pyrwanowa. Większość mediów zwarła szyki przeciw prezydentowi i w tekstach dotyczących go dodają po jego nazwisku: "według Komisji ds. archiwów, »agent Goce«". Zaufanie społeczne do Pyrwanowa drastycznie spadło po tym, jak Komisja ujawniła, że prezydent ostro naciskał, aby nie grzebać w jego papierach.

A to sprawia, że wraca pamięć o strachu. Nieraz już się okazywało, że praca w dawnych archiwach bułgarskiej bezpieki bywa śmiertelnie niebezpieczna. Podobnie jak doradzanie bułgarskiemu prezydentowi czy sponsorowanie jego kampanii wyborczych. Od połowy lipca doradca prezydenta i sponsor jego kampanii Manoł Welew znajduje się w stanie krytycznym w szpitalu po tym, jak został postrzelony w środku dnia w centrum Sofii (kula przeszyła mu czaszkę). Dwa lata temu podobny przypadek - także w biały dzień w centrum Sofii - spotkał innego prezydenckiego doradcę i sponsora Emiła Kjulewa; ten zginął. Rok temu zginął bliski prezydentowi mafioso Iwan Todorow, pseudonim "Doktor".

Zdaniem gazety "Dnewnik" ostatnia ofiara z prezydenckiego otoczenia, Manoł Welew, był współwłaścicielem i zasiadał w radach nadzorczych ponad 20 dużych bułgarskich firm (sprywatyzowanych spółek państwowych) i wraz z żoną - obecnie w randze ministra ds. sportu, a wcześniej mistrzynią olimpijską w strzelectwie Wesełą Leczewą - kontrolował handel nieruchomościami, hazard, bułgarskie Lotto, stadiony i obiekty sportowe oraz chyba... samego prezydenta, skoro na ostatnią kampanię wyborczą Pyrwanowa przeznaczył 250 mln euro.

Nic dziwnego, że opinia publiczna huczy od domysłów. W ostatnich miesiącach w tutejszym środowisku sportowym doszło do kilku głośnych zabójstw, m.in. szefa klubu piłkarskiego Lokomotiw Płowdiw Aleksandra Tasewa. A miesiąc temu w niewyjaśnionych okolicznościach zginęli we Francji dwaj wpływowi działacze sportowi. W żadnym przypadku nie znaleziono winnego.

Oblicza się, że w ciągu ostatnich siedmiu lat w Bułgarii dokonano ponad 150 zabójstw na zlecenie - biznesmenów, doradców elity władzy i przedstawicieli świata przestępczego - a nie wydano ani jednego wyroku skazującego, za co Bułgaria była i jest krytykowana przez Unię Europejską, monitorującą fatalną kondycję bułgarskiego wymiaru sprawiedliwości.

W ten sposób trwający w Bułgarii od upadku komunizmu do dziś kryminalno-esbecki leitmotiv życia politycznego zaczyna przypominać brazylijską operę mydlaną. Zabójca, według oficjalnych danych, zwykle jest amatorem; zleceniodawca i jego ofiara zwykle pochodzą z tych samych kręgów, ale się nie znają; policja nie może albo nie chce wykryć sprawcy; prokuratura umarza postępowanie z braku dowodów. Efekt: zleceniodawca na zawsze pozostaje nieznany. A polityk nigdy nie przyznaje się do znajomości tak z głównymi aktorami, jak z reżyserami i scenarzystami tego filmu.

Takie "zabawy" instytucji władzy ze społeczeństwem powodują, że nawet przy tysięcznym odcinku odnosi się wrażenie, że ciągle powtarza się to samo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2007