Litwa czeka na niemieckich żołnierzy. Oraz buduje kolejne Lidle

Gdy w języku niektórych polskich polityków słowo „niemiecki” używane jest dziś jak obelga, Litwini szykują się do przyjęcia stałego już niemieckiego kontyngentu wojskowego. Ma ich bronić przed zakusami Putina.
z Wilna

22.11.2023

Czyta się kilka minut

Żołnierze armii niemieckiej podczas ćwiczeń NATO Griffin Storm w obozie Adrian Rohn w Podgrodziu na Litwie. 25 czerwca 2023 r. / Andrey Rudakov
Żołnierze Bundeswehry podczas wspólnych z armią litewską ćwiczeń „Griffin Storm”, które poprzedziły szczyt NATO w Wilnie. Baza wojskowa Pabradė, 25 czerwca 2023 r. / Andrey Rudakov

To nie jest zwykłe blokowisko, ono kiedyś dostało nagrodę leninowską za zgrabną architekturę – tłumaczy mi Felix Ackermann, niemiecki historyk i dziennikarz o polskich korzeniach, który znaczną część życia spędził w Wilnie. 

Ackermann w 2018 r. wydał po niemiecku krytyczną książkę „Moje litewskie prawo jazdy”, a na Wilnie i na polemikach z Litwinami – także gdy chodzi o ich zaangażowanie w czasy sowieckie – zjadł zęby. Wspominamy właśnie ulicę Erfurcką, istniejącą na wileńskich Leszczyniakach (lit. Lazdynai) od czasów Leonida Breżniewa. 

W 1972 r. Erfurt i Wilno zostały miastami partnerskimi, nic nadzwyczajnego, po prostu sowiecki standard (drugie co do wielkości litewskie miasto, Kowno, na partnera wybrało sobie Białystok). Musiała się zatem pojawić w mieście ulica Erfurcka, podobnie jak prestiżowa restauracja „Erfurtas”. „»Erfurtas« (...) błyszczał ekskluzywnym wnętrzem, najlepszą obsługą, najwyższej klasy specjalistycznymi daniami kuchni niemieckiej oraz orkiestrą, która gromadziła gości i znanych piosenkarzy popowych” – pisał w 2020 r. litewski portal LRT. 

Ulica Niemiecka

Komunistyczna NRD, inaczej niż Niemcy Zachodnie, uznawała aneksję krajów bałtyckich przez Związek Sowiecki, a w 1973 r. litewską republikę odwiedził Erich Honecker, przywódca NRD. – Z powodów politycznych partnerem Wilna nie mógł być Berlin Wschodni, to było zarezerwowane dla Moskwy, Wilno traktowano po prostu jako sowieckie województwo – precyzuje Felix Ackermann. 

W Wilnie to nie jest jedyny ślad niemiecki w nazwach ulic. Od czasów średniowiecza istnieje w mieście ulica Niemiecka (Vokiečių gatvė), przy której znajduje się obecnie kościół luterański, wydział politologii, a także mnóstwo modnych kawiarni. Jest o wiele piękniejsza od Erfurckiej. W czasie II wojny światowej Deutsche Strasse pokazała swój złowrogi wymiar. Tak jak w Warszawie ulica Chłodna, tutaj ulica Niemiecka rozdzielała dwa getta wileńskie: duże i małe. Była świadkiem niejednej tragicznej chwili. 

Felix Ackermann zdenerwował się podwójnie na mera Remigijusa Šimašiusa, gdy ten zaczął po mieście wieszać tabliczki z dwujęzycznymi nazwami ulic. Vokiečių gatvė została znów Deutsche Strasse, na tabliczce wyryto napis szwabachą, a także umieszczono orła Republiki Federalnej. Felix był zdegustowany. – Po pierwsze, raziło mnie pisanie gotykiem po tym wszystkim, co stało się w wieku XX. Po drugie, niemieccy mieszkańcy Wilna nie mieli nic wspólnego z państwem, które powstało w 1949 r. 

Nie rozmawiamy o przeszłości

Dziś jednak przeszłość nie jest głównym tematem rozmów litewsko-niemieckich. Polskiej walki o reparacje wojenne tutaj się raczej nie rozumie – choć jednocześnie nie krytykuje, bo Polska od 2016 r. jest ważnym partnerem politycznym. W czasie II wojny światowej głównym okupantem Litwy był Związek Sowiecki, który pozbawił kraj niepodległości aż do 1991 r. Niemców zawsze osądzano ulgowo, choć są odpowiedzialni za Holokaust, a więc zniknięcie wielowiekowej spuścizny Litwaków, litewskich Żydów. Także sporo Litwinów w czasie wojny trafiło do obozu koncentracyjnego Stutthof, jednak wiedza na ten temat jest w kraju raczej mizerna.

Gdy kończyła się epoka sowiecka (trwała pięć dekad, okupacja niemiecka – trzy lata), profesor Kęstutis Masiulis, z wykształcenia fizyk, miał 34 lata. Idealny czas, by zacząć coś nowego w życiu. W 1991 r. wstąpił do Litewskiego Związku Liberałów, zaczął karierę polityczną. Dziś jest posłem do litewskiego Sejmu z ramienia konserwatystów. 

– Ogólnie rzecz biorąc, Litwini postrzegają Niemcy bardzo przychylnie. Według badań jest to drugi, po Polsce, najlepiej oceniany kraj – wskazuje w rozmowie z „Tygodnikiem” Masiulis, od kilku lat przewodniczący parlamentarnej grupy litewsko-niemieckiej. Faktycznie, z badań przeprowadzonych przez agencję „Baltijos tyrimai” na zlecenie litewskich mediów publicznych wynika, że mieszkańcy Litwy najbardziej pozytywnie oceniają relacje z Polską (90 proc.), Niemcami (82 proc.) oraz Ukrainą (70 proc.). 

Zmiana w relacjach

Dobrych stosunków nie zachwiała zmiana rządu w Niemczech na koalicję lewicowo-liberalną. Choć w Wilnie rządząca prawica zawsze preferowała chadecję, bo socjaldemokratyczna SPD kojarzyła się z budową gazociągu Nord Stream, zainicjowanego przez ówczesnego kanclerza Gerharda Schrödera w 2005 r., a także z bliskimi związkami wielu polityków SPD z Kremlem (na czele z tymże Schröderem, który po odejściu z urzędu został rosyjskim lobbystą). 

– Zmiana w relacjach niemiecko-litewskich nastąpiła nie po odejściu kanclerz Angeli Merkel jesienią 2021 r., lecz wkrótce potem, po ataku Rosji na Ukrainę, i w związku z przyznaniem się Niemiec do błędów w wieloletnich stosunkach z Moskwą – podkreśla Kęstutis Masiulis. – Niejeden niemiecki polityk, zarówno publicznie, jak i nieformalnie, przyznał, że Litwa słusznie ostrzegała nieustannie przed imperialnymi ambicjami Rosji.

Po tym, jak po 24 lutego 2022 r. kanclerz Olaf Scholz ogłosił z trybuny Bundestagu nastanie Zeitenwende – dosłownie: epokowej zmiany – w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa, w Niemczech tematem dyskusji oraz deklarowanej troski polityków stały się własne zdolności obronne i stan armii. Jednocześnie Berlin znacznie bardziej niż dotąd zaangażował się we wspólne bezpieczeństwo krajów NATO. 

Siłą rzeczy uwaga musiała skupić się tutaj na Litwie – na mocy decyzji, które Sojusz podjął po 2014 r., po aneksji Krymu i rozpętaniu przez Rosję wojny w Donbasie, w trzech krajach bałtyckich powstały wielonarodowe NATO-owskie grupy bojowe, każda w sile wzmocnionego batalionu (i stacjonujące tam rotacyjnie). Za grupę bojową stacjonującą na Litwie odpowiedzialność wzięły Niemcy, wystawiając większość żołnierzy i sprzętu wchodzącego w jej skład.

Niemiecka Zeitenwende cieszy zresztą polityków nie tylko nad Wilią, ale także nad Zatoką Ryską i Fińską.

Mentalność startupowa

Od lat w pozytywnym kierunku idą relacje gospodarcze obu krajów. 

Gdy w 2018 r. spotykałem się z ówczesnym wicemerem Kowna, a dziś ministrem kultury Simonasem Kairysem, nie rozmawialiśmy o kwestiach teatru czy kina, lecz o sprawach bardziej przyziemnych, czyli inwestycjach w regionie kowieńskim. – Mamy inwestycje z Niemiec, wokół Kowna istnieje wolna strefa ekonomiczna, gdzie inwestują Hella czy Continental – mówił mi Kairys. Firma Hella to producent oświetlenia i elektroniki samochodowej, zaś Continental – opon dla samochodów osobowych oraz użytkowych. 

Teraz pytam przedstawicielkę Niemiecko-Bałtyckiej Izby Handlowej (AHK), z siedzibą w Rydze (oba miasta rywalizują o względy Niemiec), jak wyglądają gospodarcze relacje Berlina i Wilna. – Dzięki inwestycjom takich firm jak Hella i Continental, a także Bär Cargolift oraz Mikron, Litwa rozwinęła się w hub branży motoryzacyjnej. To wyróżnia ją na tle pozostałych dwóch państw bałtyckich – mówi „Tygodnikowi” Līva Melbārzde, rzeczniczka prasowa izby (znów dla uzupełnienia: Bär Cargolift to jeden z największych producentów wind załadowczych w Europie). 

Gdy pytam o plany inwestycyjne, przedstawicielka AHK zasłania się klauzulą poufności, jednak wskazuje: niemieckie firmy nadal interesują się Litwą pomimo rosnących tutaj kosztów pracy, wysokich cen energii i braku dostatecznej liczby wykwalifikowanych pracowników. 

– Litwa utwierdziła się w reputacji kraju z wysoko wykwalifikowaną kadrą zarządzającą, dobrą infrastrukturą i mentalnością startupową – dodaje Melbārzde. Zresztą Litwini od jakiegoś czasu inwestują także w Niemczech, przykładami są takie spółki jak Vinted, Transfer Go, Trafi czy Nord Security. A więc głównie branża IT i transportowa. 

Lidl nasz ulubiony

– Dziś Litwinom Niemcy kojarzą się przede wszystkim z supermarketami sieci Lidl, a nie z II wojną światową – z sarkazmem przyznaje Felix Ackermann. 

Obaj uznajemy, że to chyba dobrze, choć historia XX wieku jest dla nas ważna. A propos Lidla: na Litwie obecnie działa 68 sklepów tej marki. Gdy otwierano pierwsze z nich w 2016 r., było to dla wielu ludzi przeżycie prawie mistyczne. Niektórzy klienci fotografowali się z egzotycznymi owocami, kupionymi po bardzo korzystnych cenach. 

Sklepy na Litwie uchodzą bowiem za tradycyjnie drogie. Na pewno w supermarketach nie jest tak tanio jak w Polsce, o czym świadczą także regularne wyjazdy Litwinów na zakupy do Suwałk i Białegostoku.

Markety Lidl kojarzą się Litwinom nie tylko z przystępnością cenową, ale także z innowacyjnością. Jak reklamowały media w zeszłym roku, podczas otwarcia kolejnego sklepu „posadzono 41 drzew i 108 krzewów, a w najbliższej przyszłości (...) zostanie zainstalowana stacja ładowania samochodów elektrycznych. W przyszłości planowana jest instalacja paneli słonecznych na dachu tego sklepu”. Litwa łaknie „niemieckiego postępu” jak kania dżdżu.

Solidna niemiecka brygada 

Wkrótce relacje litewsko-niemieckie wejdą na jeszcze wyższy poziom, a to nie tyle dzięki gospodarce, lecz dzięki żołnierzom Bundeswehry. 

Zgodnie z listopadowym komunikatem Ministerstwa Obrony Niemiec, którym kieruje Boris Pistorius (z SPD, ale z zupełnie innego świata niż były kanclerz Schröder), na Litwę mają zostać przeniesione: 122. Batalion Grenadierów Pancernych (tj. piechoty zmechanizowanej), obecnie stacjonujący w bawarskiej miejscowości Oberviechtach, a także 203. Batalion Pancerny (czołgi leopard), który obecnie ma koszary w miasteczku Augustdorf (Nadrenia Północna-Westfalia). Taką rekomendację wydał generalny inspektor Bundeswehry. 

Razem ze stacjonującą już na Litwie wspomnianą grupą bojową NATO te trzy jednostki utworzą tam trzon brygady pancernej. W ten sposób po raz pierwszy w historii Bundeswehry duża jednostka bojowa będzie na stałe stacjonować za granicą.

Zanim kilka tygodni temu pojawił się ów oficjalny komunikat, pod koniec czerwca tego roku – na kilka tygodni przed szczytem NATO w Wilnie – minister Pistorius wraz z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem przyjechali na Litwę, gdzie w międzyczasie miały miejsce wspólne ćwiczenia Bundeswehry i wojsk litewskich pod kryptonimem „Griffin Storm”. 

Jak podkreślali w swojej analizie pracownicy Ośrodka Studiów Wschodnich Justyna Gotkowska i Jakub Graca, „w ich ramach Bundeswehra przerzuciła na Litwę w ciągu około sześciu dni siły w liczbie 1 tys. żołnierzy oraz ponad 300 jednostek sprzętu z 41. Brygady Zmechanizowanej z Meklemburgii-Pomorza Przedniego. W trakcie konferencji prasowej na litewskim poligonie w Podbrodziu, w której wzięli udział Stoltenberg i prezydent Litwy Gitanas Nausėda, minister Pistorius zadeklarował, że Niemcy są gotowe na rozmieszczenie na stałe na Litwie »solidnej« brygady w sile ok. 4 tys. żołnierzy”. 

Sprawy nabierają przyspieszenia

Konkretne już postanowienia z ostatnich tygodni są konsekwencją deklaracji politycznej, która zapadła rok wcześniej. Pod wrażeniem rosyjskiej napaści na Ukrainę obie strony wydały wtedy deklarację, w której zgodziły się, że Niemcy, niezależnie od dowodzenia wspomnianą wielonarodową grupą bojową NATO, wydzielą specjalną brygadę do obrony Litwy. 

Doszło jednak do sporu między oboma krajami, jak tę deklarację zrealizować. „Berlin trzymał się do tej pory interpretacji, że większa część tej brygady będzie na stałe stacjonować w RFN. Z kolei Wilno obstawało przy interpretacji o stałym rozmieszczeniu niemieckich sił na Litwie, co jest zbieżne z tym, co zapowiedział na konferencji prasowej Pistorius” – pisali analitycy OSW. I konkludowali, że koniec końców „Litwa odniosła tym samym istotne zwycięstwo w krytycznie ważnej dla siebie kwestii, nawet jeśli realizacja postanowień nie będzie możliwa w krótkim czasie”. 

Nie wszystko jest jednak takie proste. O tym, że Litwa nie jest w stanie obecnie przyjąć żołnierzy niemieckich z powodów czysto prozaiczno-technicznych, mówi otwarcie profesor Marius Laurinavičius, analityk ds. bezpieczeństwa i Rosji. „Mówiąc o perspektywie krótkoterminowej, to rozlokowanie brygady na Litwie jest niemożliwe (...) zwyczajnie dlatego, że Litwa po prostu do tego nie jest przygotowana” – oceniał Laurinavičius w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” w marcu tego roku.

Teraz sprawy nabrały przyspieszenia. Choć, jak można przeczytać w komunikacie niemieckiego ministerstwa obrony, „relokacja batalionów nastąpi w nadchodzących latach, po ustaleniu wymagań infrastrukturalnych i logistycznych”. We wrześniu jeden z niemieckich portali ogłaszał: „Wielu żołnierzy Bundeswehry nie ma ochoty jechać na Litwę”. Niemiecko-litewska grupa robocza pracuje teraz nad zapewnieniem atrakcyjnych warunków służby.

„Doceniamy przywództwo Niemiec”

– Niemcy są strategicznym partnerem Litwy wraz ze Stanami Zjednoczonymi, Polską i krajami skandynawskimi. Nie ma sporów międzynarodowych, które zakłócałyby nasze stosunki. Nasze kraje jednoczą wspólne wartości, jakimi są demokracja, prawa człowieka i bezpieczeństwo. Litwa szczególnie docenia i wspiera przywództwo Niemiec w Unii Europejskiej – deklaruje w rozmowie z „Tygodnikiem” poseł Kęstutis Masiulis. 

Stosunki nie są złe także w wymiarze kulturalnym, choć Berlin nie promuje tak silnie kultury niemieckiej na Litwie, jak na przykład Instytut Polski w Wilnie kultury polskiej. 

– Niemcy wolą działać ostrożniej, dlatego bardzo często skupiają się nie na promocji samych siebie, lecz wartości demokratycznych, praw człowieka czy walce o wolną Białoruś – mówi Felix Ackermann. Dlatego raczej nie doczekamy się pomnika Goethego pod siedzibą ambasady niemieckiej. 

– No, ale Goethe nie był z Wilna, inaczej niż Mickiewicz – uśmiecha się Ackermann. 

Wojna o istnienie Ukrainy trwa: mimo ofiar i zniszczeń, ukraińska armia i społeczeństwo stawiają opór Rosji. Jakie mają szanse? Co będzie dalej?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Niemiec na Litwie to już nie okupant