Kościół nie boi się historii” – mówił papież Franciszek, zapowiadając otwarcie watykańskich archiwów z okresu 1939-1958. To czas pontyfikatu Piusa XII, przez jednych oskarżanego o milczenie wobec nazistowskich zbrodni, przez innych gloryfikowanego za pomoc, udzielaną ofiarom wojny i uratowanie „setek tysięcy” europejskich Żydów. Na dostęp do dokumentów źródłowych – korespondencji, reskryptów z audiencji, notatek służbowych urzędników Sekretariatu Stanu i innych dykasterii – czekali jedni i drudzy.
Tajne zasoby udostępniono 1 marca 2020 r. Z efektami trzech lat pracy historyków (przerwanej już na początku pandemią i całkowitym, kilkumiesięcznym lockdownem) możemy się zapoznać dopiero teraz – 18 września trafiła do sprzedaży 500-stronicowa książka „Dokumenty Piusa XII bez tajemnic”, wydana przez watykańskie archiwum, a 9 października na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie rozpocznie się trzydniowa międzynarodowa konferencja, poświęcona dopiero co poznanym dokumentom.
Jej program brzmi obiecująco – poszczególne panele mają być poświęcone m.in. symetryzmowi Piusa XII (uznającego komunizm za zagrożenie dla świata równie wielkie jak nazizm – a dla katolików nawet większe), antysemityzmowi w środowiskach kościelnych, w tym Kurii Rzymskiej, przed II wojną światową, bohaterskiej postawie księży, zakonnic i zakonników ratujących Żydów w czasie wojny, oraz pomocy, jakiej Stolica Apostolska udzielała hitlerowskim zbrodniarzom po klęsce Niemiec.
Odnaleziony list
Zapowiedzią tego wydarzenia, umiejętnie podgrzewającą atmosferę i rozbudzającą zainteresowanie, był wywiad, udzielony dziennikowi „Corriere della Serra” przez jednego z watykańskich archiwistów, o. Giovanniego Coco, który opowiadał o nieznanym dotąd dokumencie. Jest to list, datowany na 14 grudnia 1942 r., niemieckiego jezuity, Lothera Königa, do osobistego sekretarza papieża, o. Roberta Leibera, informujący o zbrodniach dokonywanych przez hitlerowców na terenach okupowanych: autor pisze o co najmniej 6 tys. Polaków i Żydów mordowanych każdego dnia w Bełżcu, wspomina też obóz koncentracyjny w Auschwitz, najwyraźniej nawiązując do innego swojego listu, wcześniej dostarczonego do adresata. Według o. Coco, który odnalazł list w archiwach Sekretariatu Stanu, to ewidentny dowód, że Pius XII wiedział o rozmiarach niemieckich zbrodni oraz planach i realizacji Zagłady.
Dokument, z pewnością ważny, nie zmienia w żaden sposób naszej dotychczasowej wiedzy – o tym, że papież był dobrze poinformowany o przebiegu wydarzeń w okupowanej Europie wiemy od dawna. W 1965 r. w tajnym archiwum watykańskim rozpoczęło pracę, na specjalne polecenie Pawła VI, czterech jezuickich historyków (Pierre Blet, Angelo Martini, Burkhart Schneider, Robert A. Graham), których zadaniem było zbadanie wszystkich dokumentów z czasów II wojny światowej.
W 11-tomowym dziele ich autorstwa („Actes et documents du Saint-Siège relatifs à la période de la Seconde Guerre Mondiale”), publikowanym sukcesywnie do 1981 r., a także w wydanej w 1997 r. książce Bleta („Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich”), streszczającej tamtą pracę, znajdziemy wiele informacji o listach, nadsyłanych do Watykanu z wielu krajów, także z Polski, przedstawiających rozmiar nazistowskich zbrodni.
Zagubione cienie
Ujawniony list rozwiewa jedynie wątpliwości, że docierające do papieża relacje mogły zostać potraktowane jako niewiarygodne lub przesadzone – tym razem autorem doniesień był Niemiec, w dodatku zaprzyjaźniony z papieskim sekretarzem i darzony przez niego zaufaniem.
Czy osłabiony papież zreformuje Kościół
Dużo większą sensacją jest jednak wiadomość, że w udostępnionych przed trzema laty zasobach archiwalnych wciąż odnaleźć można dokumenty zupełnie nieznane. Wielu historyków było co do tego sceptycznych, uznając, że wszystko zostało już zbadane i zweryfikowane – czy to podczas prac wspomnianej czwórki jezuitów, czy w czasie procesu beatyfikacyjnego Piusa XII, trwającego od 1967 r.
Opublikowany ostatnio list wydaje się temu przeczyć – 16 mln archiwalnych jednostek z tego okresu może kryć jeszcze wiele niespodzianek. Zresztą przekonany był o tym sam o. Blet, który do końca życia (zmarł w 2009 r., w wieku 91 lat) drżał z obawy, że „znajdzie się przypadkowo jakaś kartka, jakiś nieznany, nawet drugorzędny dokument, rzucający cień na osobę Piusa XII”. Co, być może, właśnie teraz się stało.