Z archiwum „W”

Papież udostępnia kolejną część tajnego archiwum: dokumenty o tym, jak Watykan patrzył na III Rzeszę, Holokaust, komunizm. A także na Polskę. Czy to przełom w debacie, która od kilku dekad toczy się wokół Piusa XII?

11.03.2019

Czyta się kilka minut

Płyta z herbem papieskim Piusa XII na posadzce bazyliki św. Piotra, Watykan, 2013 r. / ERIC GAILLARD / REUTERS / FORUM
Płyta z herbem papieskim Piusa XII na posadzce bazyliki św. Piotra, Watykan, 2013 r. / ERIC GAILLARD / REUTERS / FORUM

Ojciec Pierre Blet miał 38 lat, gdy przyszedł tam po raz pierwszy. Francuski duchowny księdzem został już w sile wieku, po trzydziestce. Z powodu wojny musiał przerwać naukę w seminarium jezuitów w Laval, w zachodniej Francji. Wyświęcony w 1950 r., osiem lat później obronił na Sorbonie doktorat z historii Kościoła i niemal od razu dostał propozycję pracy na Uniwersytecie Gregorianum w Rzymie.

Blet badał dzieje papieskiej dyplomacji, a w tajnym archiwum watykańskim znalazł wszystko, co potrzeba. Przychodził tam codziennie przez kolejnych 50 lat. Długo należał do grona nielicznych historyków, którzy mieli do niego dostęp.

Secretum Vaticanum

Watykańskie archiwum (jego łacińska nazwa to Archivium Secretum Vaticanum) jest tajne tylko w potocznym znaczeniu. W średniowiecznej łacinie słowo secretum oznaczało nie tajemnicę, lecz prywatność: gromadzone akta służyły papieżowi i kurii rzymskiej w zarządzaniu Kościołem i własnym państwem.

Wprawdzie akta gromadzono już od IV w., ale najstarszy z zachowanych dziś dokumentów liczy niespełna 1200 lat: to „Liber Diurnus Romanorum Pontificium” z VIII-IX w., zapisany karolińską minuskułą formularz z papieskiej kancelarii. Rarytas, bo dokumenty sprzed pontyfikatu Innocentego III (1198–1216) w znacznej części zaginęły. Za to późniejsze – wśród nich list króla Anglii Henryka VIII z prośbą o rozwód z Katarzyną Aragońską czy rękopisy Michała Anioła – zachowały się niemal w komplecie, choć nieraz zmieniały miejsce pobytu. Archiwum przemieszczało się wraz z papieżem i jego dworem, do Lyonu, Perugii czy Paryża. Najdłużej zabawiło w Awinionie – jego przeprowadzka do Watykanu zakończyła się dopiero pod koniec XVIII w.

„Tajność” archiwum skończyła się w 1881 r., gdy Leon XIII, orędownik otwarcia Kościoła na naukę, udostępnił zbiory wszystkim zainteresowanym badaczom. „Nie mów niczego, co nie jest prawdą, nie ukrywaj niczego, co nią jest” – powtarzał. Nawet jeśli ta prawda miałaby być niewygodna dla Kościoła i papieża.

85 kilometrów regałów

Początkowo archiwum zajmowało kilka sal w Pałacu Apostolskim, potem dzieliło miejsce z Biblioteką Watykańską. W latach 60. ubiegłego wieku Paweł VI nakazał wybudować podziemne bunkry pod Dziedzińcem Pinii, tuż za wejściem do Muzeów Watykańskich. Regały z dokumentami utworzyły labirynt o łącznej długości 85 km.

Za to czytelnia, w której można przeglądać zbiory, pozostała do dziś niewielka: może pomieścić jednocześnie tylko 60 osób. Aby się wśród nich znaleźć, należy mieć ukończone studia na poziomie magisterskim (o kierunku związanym z tematyką prowadzonych badań) i przedstawić list polecający od instytucji lub osoby, dla której pracujemy. Księża muszą legitymować się tytułem licencjata (w kościelnym systemie edukacyjnym to stopień wyższy od magistra) lub doktora. Prawo wstępu otrzymuje się na trzy miesiące, po tym czasie procedurę należy powtórzyć.

Zwyczajowo zbiory udostępnia się po upływie 70 lat. Ze względów praktycznych przyjęto, jeszcze na początku XX w., że granicznymi datami będzie zmiana pontyfikatu.

W minionym tygodniu papież Franciszek zapowiedział, że za rok, z początkiem marca 2020 r., udostępnione zostaną dla badaczy zasoby archiwalne z lat 1939-58. To czas pontyfikatu Piusa XII – papieża oskarżanego o bezczynność, a co najmniej o milczenie wobec tego, co działo się po roku 1939. Zwłaszcza wobec masowego mordu na europejskich Żydach.

Teczki, zeszyty, karty

– Nie spodziewam się żadnych sensacji – mówi „Tygodnikowi” ks. prof. Francesco Castelli, wykładowca historii Kościoła i dyrektor Instytutu Nauk Religijnych we włoskim Taranto.

Prof. Castelli bada watykańskie archiwa od lat. Zajmował się historią Świętego Oficjum (spadkobiercy Inkwizycji, podczas Soboru Watykańskiego II przemianowanego na Kongregację Nauki Wiary), opublikował m.in. dwa zbiory akt ze śledztw, jakie kongregacja prowadziła przeciw ojcu Pio. Mówi, że bez zgody papieża do zamkniętej części archiwów nikt nie ma dostępu – ani historycy, ani biskupi, ani nawet postulatorzy procesów beatyfikacyjnych. W przypadku ojca Pio wglądu w akta odmówiono nawet prefektowi Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Dostał jedynie streszczenie i listę zarzutów, jakie na podstawie zgromadzonych dokumentów stawiano słynnemu stygmatykowi. Proces beatyfikacyjny długo nie mógł ruszyć – trzykrotnie go blokowano używając lakonicznej formuły „pro nunc obstare” („na chwilę obecną są przeszkody”), i nie podając szczegółowych wyjaśnień.

O planach udostępnienia kolejnych zasobów wiedziano od ponad dekady. W 2006 r. Benedykt XVI otworzył archiwa z czasów Piusa XI (urzędował w latach 1922-39) oraz zapowiedział udostępnienie dokumentów z czasów pontyfikatu Piusa XII.

Aby tak się stało, konieczna była ich wcześniejsza inwentaryzacja. Zajęło się tym 20 etatowych archiwistów, wspomaganych przez absolwentów watykańskiej Szkoły Paleografii, Dyplomacji i Archiwistyki, założonej – a jakże – przez Leona XIII. Optymistycznie liczono, że prace zakończą się w latach 2014-15. Gdy nie udało się dotrzymać tego terminu, mówiono o marcu 2019 r., czyli 80. rocznicy objęcia urzędu przez Piusa XII. Teraz Franciszek przesunął tę datę na marzec 2020 r.

Niemiecka agencja KNA podała, że archiwum z pontyfikatu Piusa XII liczy aż 16 mln stron (archiwiści mówią: kart). Z kolei wielkość poszczególnych zespołów, wchodzących w skład otwieranego zbioru, podawana jest w różnych jednostkach: o archiwum Sekretariatu Stanu wiemy, że liczy 151 tys. pozycji (każda składa się z kilkunastu lub kilkudziesięciu kart). Pozostałe archiwa (np. nuncjatur, Kongregacji Nauki Wiary, Kongregacji Kościołów Wschodnich, sądów, instytucji dobroczynnych) podają dane w teczkach albo zeszytach.

Lista kolejkowa?

Andrea Tornielli, odpowiedzialny za politykę informacyjną Stolicy Apostolskiej, mówi „Tygodnikowi”, że materiały będą udostępniane tradycyjnie, tj. w postaci papierowych oryginałów. Samych dokumentów nie skanowano. Jedynie baza danych – indeksy i zestawienia, liczące setki tysięcy rekordów – będzie dostępna w postaci cyfrowej, co ułatwi wyszukiwanie tematyczne czy według nazwisk.

Tradycyjny dostęp jest wciąż praktykowany w archiwach kościelnych. Jednak standardem obowiązującym w wielkich archiwach są dziś wersje elektroniczne (w postaci skanów): są bezpieczniejsze (dla papierów i ludzi), a przede wszystkim umożliwiają pracę nad tym samym dokumentem – np. korespondencją między Watykanem a Kancelarią III Rzeszy albo między Watykanem a Kremlem (można sądzić, że takie akta wzbudzą największe zainteresowanie) – wielu badaczom jednocześnie. Nawet wszystkim sześćdziesięciu.

Można więc sobie wyobrazić, że za rok, w marcu 2020 r., ustawi się kolejka historyków chętnych do zapoznania się z kluczowymi zasobami. Przy zastosowaniu tradycyjnej procedury będzie mógł je przeglądać tylko jeden historyk. Łatwo o zarzut, że otwartość to tylko teoria, a udostępnianie akt ma charakter uznaniowy.

„Niczego nie ukryliśmy”

W 1964 r. ojciec Pierre Blet otrzymał od Pawła VI specjalne zadanie: miał zbadać i opisać dokumenty z czasów II wojny światowej. Była to odpowiedź papieża na zarzuty stawiane Piusowi XII. Rok wcześniej w teatrze w Berlinie Wschodnim, stolicy komunistycznej NRD, wystawiono sztukę „Der Stellvertreter” („Namiestnik”) Rolfa Hochhutha, oskarżającą papieża Pacellego o milczenie wobec Holokaustu i sprzyjanie III Rzeszy.

Blet, wraz z trzema innymi jezuitami, przez 16 lat badał zasoby tajnego wtedy archiwum. Efektem było 12-tomowe dzieło pokazujące II wojnę światową z punktu widzenia Stolicy Apostolskiej, jej działalność charytatywną, korespondencję papieża z biskupami niemieckimi, sytuację okupowanej Polski i krajów bałtyckich. Po kolejnych 16 latach Blet wydał syntezę zebranych akt („Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich”, wyd. 1997), polemizując z zarzutami wobec Piusa XII. „Czytajcie Bleta” – mówił Jan Paweł II do dziennikarzy, gdy pytali o milczenie Watykanu w sprawie Holokaustu.

„O planach eksterminacji Żydów nie wiedział ani papież, ani organizacje żydowskie, ani alianci” – mówił w 1998 r. ojciec Blet miesięcznikowi „30giorni”. Tłumaczył, że doniesień o komorach gazowych długo nikt nie potrafił potwierdzić. Sekretariat Stanu USA miał powiadomić Watykan, że nie tylko nie ma na to dowodów, ale wręcz przeciwnie – że bardziej wiarygodne są głosy mówiące, iż to nieprawda. Historyk opisał też dyplomatyczną ofensywę Stolicy Apostolskiej w przeddzień wojny. Postawę Piusa XII tłumaczył realizmem. Gdy ambasador Francji domagał się interwencji w sprawie Polski, papież miał odpowiedzieć: „Nie można zapominać, że w Rzeszy jest czterdzieści milionów katolików. Na co ich narazilibyśmy takim aktem Stolicy Apostolskiej?”.

„Pius XII interweniował jedynie wtedy, gdy jego działanie mogło przynieść konkretne efekty” – twierdził Blet w ostatnim wywiadzie (w 2009 r., dla „Avvenire”). Nad ostre słowa papież przedkładał dyplomację i działalność charytatywną. „Wydawał osobisty majątek, by ratować Żydów. W Słowacji czy na Węgrzech dzięki jego interwencji udało się zatrzymać deportację” – wyliczał. Ze spokojem podchodził też do spodziewanego otwarcia archiwów: „Będzie tam to, co opublikowaliśmy w 12 tomach. Każdy się przekona, że niczego nie ukryliśmy”.

Nie wszyscy historycy są zgodni z taką interpretacją. Milczenie papieża biorą za przejaw co najmniej kunktatorstwa. Podkreślają, że od początku wojny papież otrzymywał wystarczająco dużo wiarygodnych informacji o zbrodniach – czy to na Żydach, czy na Polakach – by zareagować bardziej stanowczo i porzucić błędną w tej sytuacji koncepcję neutralności Stolicy Apostolskiej. Michael Phayer, autor wyważonej, ale krytycznej analizy („Kościół katolicki wobec Holokaustu”), twierdzi, że był to wynik nie tylko sympatii papieża do Niemców (co nie oznaczało sympatii do Hitlera), ale też swoistego symetryzmu (Watykan uważał komunizm za równie wielkie jak nazizm zagrożenie dla świata, a zdecydowanie większe dla Kościoła).

Dla rzetelnej dyskusji i uczciwego formułowania ocen konieczna jest równość w dostępie historyków do źródeł, które tylko wtedy staną się weryfikowalne. Otwarcie kolejnej partii watykańskich archiwów taką szansę daje.

Watykan a sprawa polska

W dyskusji o Piusie XII uwaga koncentruje się dziś na Holokauście. Tymczasem osobnym tematem jest postawa papieża wobec terroru niemieckiego w okupowanej Polsce nie tylko wobec Żydów, lecz i Polaków. Po 1945 r. dominowała u nas opinia, że papież – nie zabierając w tej kwestii publicznie głosu – zawiódł.

Dr Bartłomiej Noszczak, historyk z IPN, który bada m.in. relacje państwo–Kościół w PRL (prócz książek opublikował także szereg tekstów w „Tygodniku”), rozumie ekscytację decyzją papieża Franciszka, choć nie spodziewa się żadnych rewelacji, jeśli chodzi o osobę Piusa XII. Noszczak dostrzega logikę w sekwencji zdarzeń: decyzji o otwarciu archiwów i rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego papieża Pacellego. – Zakładam, że Watykan jest pewny, iż żadnych sensacyjnych materiałów, które postawiłyby Piusa XII w złym świetle, tam nie ma – mówi „Tygodnikowi”. – Zapewne wszystko zostało już wcześniej pod tym kątem sprawdzone.

Dr Noszczak zauważa natomiast ogromne znaczenie watykańskich materiałów dla historyków badających lata powojenne: – Aktywność Kościoła po 1945 r., przemeblowanie porządku świata, zmiany mentalności, ekspansja komunizmu, stosunek Stolicy Apostolskiej do działalności Kościołów lokalnych za żelazną kurtyną – w Polsce, Czechosłowacji, na Węgrzech – to tematy, które dzięki otwarciu tajnego archiwum będzie można dokładniej zbadać i zweryfikować dotychczasowe hipotezy – mówi historyk.

W historii interakcji Kościoła w Polsce ze Stolicą Apostolską po 1945 r. jest jeszcze wiele spraw do dokładniejszego wyjaśnienia: papieskie pełnomocnictwa dla prymasa Hlonda, instalacja administratorów kościelnych na tzw. ziemiach odzyskanych, „porozumienie” prymasa Wyszyńskiego z komunistami, aktywność „księży patriotów” i ruchu „postępowego” laikatu, sytuacja Kościoła po aresztowaniu prymasa w 1953 r. – by wymienić pierwsze z brzegu. Informacje z watykańskich tajnych zasobów będą dla badaczy (i nie tylko) prawdziwym skarbem i na tym polu należałoby szukać rewelacji.

– Miejmy nadzieję – mówi Bartłomiej Noszczak – że przykład Watykanu zadziała i także instytucje kościelne w Polsce ułatwią badaczom dostęp do swoich dokumentów, bo – mimo pozytywnych zmian – wciąż jest z tym pewien problem.

Teczki na cały świat

„Kościół nie boi się historii – mówił w minionym tygodniu papież Franciszek, ogłaszając otwarcie zbiorów. – Z podobną, jak moich poprzedników, nadzieją powierzam to dziedzictwo badaczom”.

Bo pomysł Pawła VI, aby – otwierając archiwa nawet wcześniej, niż przewiduje zwyczaj – uciąć spekulacje i dojść do prawdy, był kilkakrotnie powtarzany. W 2002 r. Jan Paweł II polecił udostępnić akta z okresu międzywojennego z nuncjatur w Monachium i Berlinie, a także materiały na temat potępienia przez Stolicę Apostolską komunizmu i nazizmu. Dwa lata później otworzył zbiór na temat więźniów wojennych z lat 1939-47: ponad 2 mln nazwisk żołnierzy i cywilów, do dziś źródło informacji dla historyków i rodzin zaginionych. Od 2000 r. dostępne jest też archiwum Soboru Watykańskiego II, choć prace nad jego indeksacją wciąż trwają.

Ks. prof. Castelli trochę się dziwi, że na zapowiadane otwarcie patrzy się tylko przez pryzmat Holokaustu. On również, podobnie jak dr Noszczak, spodziewa się w udostępnionych za rok zasobach znaleźć także mnóstwo innych, nie mniej ciekawych informacji.

Archiwum Watykanu to z pewnością największa pod względem zakresu geograficznego baza danych na świecie. Są tu materiały ze wszystkich przedstawicielstw dyplomatycznych Watykanu: relacje z wydarzeń, korespondencja nuncjuszy, akta personalne kandydatów na biskupów itd.

– Dyplomacja watykańska z tego czasu w dużej mierze opierała się na osobie kard. Domenica Tardiniego, pełniącego nieformalnie funkcję sekretarza stanu. Był on postacią o mocno wyrobionych poglądach – mówi prof. Castelli. – Ciekawie będzie poznać wszystkie reakcje Sekretariatu Stanu na ekspansję komunizmu. Dla was, Polaków, na pewno interesujące będą dokumenty dotyczące relacji państwo–Kościół w czasach stalinowskich, a z kolei dla Włochów materiały mówiące o wpływie Kościoła na treść naszej konstytucji z 1948 r. i jego rolę w powstawaniu Włoskiej Republiki.

– Historycy już dziś powinni rezerwować sobie miejsca w watykańskiej czytelni – dodaje ksiądz profesor.

Miejsce pod oknem

Ojciec Blet wpisał się po raz pierwszy do rejestru użytkowników watykańskiego archiwum 19 listopada 1956 r . Ostatnią obecność odnotował 19 października 2006 r. Biskup Sergio Pagano, prefekt archiwum, zapamiętał, że tamtego dnia Blet jak zawsze zajął swoje ulubione miejsce pod oknem. Miał już problemy z poruszaniem się, podpierał się laską, ale przyszedł samodzielnie. Po skończonej pracy poprosił prefekta o rozmowę.

Trzy miesiące wcześniej papież Benedykt otworzył archiwa z lat 1922-39 i Blet pytał szefa archiwum, czy wielu badaczy interesuje się nowo udostępnionym zbiorem. Zapytał też, czy nie znaleziono czegoś, co przeczyłoby jego ustaleniom na temat następnego pontyfikatu.

„W jego głosie wyczułem lęk – wspominał bp Pagano. – Biorąc pod uwagę rozległość prowadzonych przez o. Bleta i jego współbraci badań, to całkiem zrozumiałe. Nie bał się o to, że ktoś zarzuci mu nierzetelność. To był lęk, że znajdzie się przypadkowo jakaś kartka, jakiś nieznany, nawet drugorzędny dokument, który rzuci cień na osobę Piusa XII. Całe życie go bronił... A gdy odprowadzałem go do drzwi, powiedział jeszcze: »Bo ja, proszę księdza, nie dam już rady przyjść do archiwum«”.

Zmarł trzy lata później, w listopadzie 2009 r., w Szpitalu św. Ducha niedaleko Watykanu, w wieku 91 lat. ©℗ 

Współpraca WOJCIECH PIĘCIAK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2019