To lekarstwo na odchudzanie wcale nie jest takie cudowne

Czy naprawdę wszelkie niedogodności życia uda się rozwiązać dzięki umiejętnie dobranym farmaceutykom?

13.02.2024

Czyta się kilka minut

Karol Paciorek dla TP
Tomasz Stawiszyński // Fot. Karol Paciorek dla „TP”

Pewien lek, którego nazwy nie będę tutaj wymieniał (kto chce, z łatwością ją ustali, padała już zresztą na łamach „Tygodnika” w dziale Świat), przeznaczony pierwotnie dla chorych na cukrzycę, okazał się też niebywale skutecznym środkiem odchudzającym. Nie dość, że reguluje poziom cukru we krwi, to jeszcze – odkryto – tłumi potrzebę jedzenia. A nawet wytwarza wobec tej czynności zdecydowaną, mówiąc delikatnie, rezerwę, co niesie istotne korzyści osobom niemogącym się od niej powstrzymać. Nic dziwnego, że momentalnie stał się sensacją.

„Wszyscy to biorą” – wyjawił niedawno „Guardianowi” dr Daniel Ghiyam, właściciel luksusowego amerykańskiego „medycznego spa”, pod pojęciem „wszyscy” mając, zdaje się, na myśli dobrze sytuowanych mieszkańców Kalifornii. No ale, jak powszechnie wiadomo, jeśli jakaś moda rozwija się wśród dobrze sytuowanych mieszkańców Kalifornii, to znaczy, że rozwija się wszędzie. Nie inaczej jest w tym przypadku. Lek sprzedaje się rewelacyjnie, produkująca go firma zarabia sumy astronomiczne, a filmy na TikToku, dokumentujące spektakularne efekty odchudzania z jego pomocą, biją rekordy wyświetleń. Rzec by można – sama wspaniałość.

Ale dalece nie każdy jest z tego zadowolony. Oprócz terapeutów i psychiatrów zajmujących się zaburzeniami odżywiania, na rosnącą lawinowo popularność cudownego leku z niepokojem patrzą choćby wielkie sieci supermarketów, które, ponoć całkiem serio, obawiają się spadku dochodów ze sprzedaży żywności. Podobnie – jej producenci. Głównie ci od słonych i słodkich przekąsek oraz słodzonych napojów gazowanych, dodajmy. Statystyki potwierdzają zasadność ich obaw. Od momentu wprowadzenia leku na rynek wpływy sieci Walmart w segmencie „śmieciowego jedzenia” zmalały o 3 proc. Trzeba będzie coś z tym zrobić i odwrócić zgubny trend – zapowiadają buńczucznie prezesi wielkich koncernów, udając, że wcale się aż tak bardzo nie martwią.

Zatrzymajmy się tu na chwilę i zastanówmy, cóż to na dobrą sprawę za okoliczność. Wielkie koncerny wytwarzają tony produktów, o których wiadomo, że wydatnie przyczyniają się do wzrostu zapadalności na wszelkie możliwe choroby cywilizacyjne. Do tego są silnie uzależniające, składają się bowiem głównie z cukru, soli i tłuszczu, a ta właśnie mroczna, a smaczna triada od niepamiętnych czasów aktywuje w człowieku najintensywniejsze apetyty (za sprawą, jakżeby inaczej, ewolucji). Świetnie o tym wiedzą dystrybutorzy tego pseudojedzenia, a jednak wciąż nas nim bezkarnie i bezlitośnie impregnują, trują i tuczą, budując na tym niebotyczne majątki. Oto jednak naprzeciw nich stają producenci substancji, które z kolei efektywnie te apetyty zobojętniają, a nawet wywołują w ich miejscu abominację. Co oczywiście – wedle obowiązujących reguł gry wolnorynkowej – stymuluje tych pierwszych do poszukiwania jeszcze doskonalszych metod na reaktywację tymczasowo zneutralizowanych żądz. Słowem – klasyczne zamknięte koło, a jednocześnie sprzężenie zwrotne.

Kłopot polega tylko na tym, że poligonem powyższych wojen są nasze ciała i umysły, stawką zaś – zdrowie publiczne. Oczywiście, wynalezienie skutecznego panaceum na cukrzycę, które do tego pozwala leczyć chorobliwą otyłość, jest ze wszech miar pozytywne. Zarazem nie sposób zignorować faktu, że – po pierwsze – we współczesnym świecie używanie leków, zwłaszcza wpływających na samopoczucie i wygląd, już dawno wymknęło się spod kontroli. I – po drugie – że masowe stosowanie pigułek jako cudownego środka zapewniającego „atrakcyjny” wygląd, w kulturze, w której normy „atrakcyjności” stają się coraz bardziej represyjne, wydaje się co najmniej niepokojące.

Abstrahując już od tego, że takie rzeczy nigdy nie są bezkosztowe (skądinąd, mamy coraz więcej doniesień o skutkach ubocznych stosowania tego leku), coś innego zwraca tutaj uwagę. A mianowicie, specyficzna odmiana myślenia magicznego, tak charakterystyczna dla epoki medykalizacji. Fantazja, że wszelkie niedogodności życia i istnienia uda się już wkrótce rozwiązać dzięki umiejętnie dobranym farmaceutykom. Wiara, że na skutki złego trybu życia i fatalnego odżywiania można dostać zastrzyk i w jednej niesamowitej chwili pozbyć się konsekwencji długoletnich zaniedbań. I że w ogóle na każdy dyskomfort, mały lub duży, na każde negatywne odczucie albo troskę dnia codziennego, dostępne jest albo już wkrótce będzie (a na pewno – powinno być) stosowne lekarstwo. Cóż, jest to wizja kusząca, niemniej wiele wskazuje na to, że nie tylko niemożliwa do wdrożenia, ale i prowadząca w toku prób wdrażania do efektów dokładnie odwrotnych.

Powtarzam: to wspaniale, że takie środki się pojawiają. Lekarze specjaliści z pewnością wiedzą, w jaki sposób używać ich z korzyścią dla pacjenta. Tyle że ludzie zajadają się niezdrowym jedzeniem pod wpływem agresywnego marketingu produkujących je koncernów; z rozpaczy i niepewności wywoływanych życiem w tym nieprzewidywalnym i okrutnym świecie; z nudów; z potrzeby przyjemności, której nie potrafią inaczej osiągać; w efekcie skomplikowanych zaburzeń odżywiania wynikających z uwarunkowań psychologicznych i kulturowych; wreszcie także z powodu uzależnienia, w które się ich świadomie i celowo wpędza wyłącznie z chęci zysku, wyłącznie dla pieniędzy. I żadna pigułka nie jest ani nigdy nie będzie odpowiedzią na ten systemowy problem, żadna nas z niego nie wyzwoli. Owszem, może przynieść chwilową ulgę, może pomóc w krótkotrwałym wyrwaniu się z zaklętego kręgu potrzeby i przymusu jej zaspokajania. Ale źródło tego akurat cierpienia bije niestety gdzie indziej i żeby je faktycznie uśmierzyć, potrzebujemy zgoła odmiennych kuracji.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Inna kuracja