Kto może uchwycić Boga? Poeci!

Zdarza się, że dostęp do Nadprzyrodzoności teologia zasłania, a poezja odsłania.

08.07.2023

Czyta się kilka minut

Chrześcijanie aramejscy (kapłan i chłopiec) przed swoją świątynią w Midyat, Turcja, maj 2019 r. / CHRISTINE DE GRANCY / ANZENBERGER / FORUM
Chrześcijanie aramejscy (kapłan i chłopiec) przed swoją świątynią w Midyat, Turcja, maj 2019 r. / CHRISTINE DE GRANCY / ANZENBERGER / FORUM

Bóg jest zawsze i wszędzie, czyli nigdy i nigdzie, jak się to ironicznie i bezbożnie mówi, a z tym nie ma żartów. Jerzy Liebert po opublikowaniu wiersza pt. „Pan Bóg i bąki” został oskarżony o, dzisiaj byśmy powiedzieli, obrazę uczuć religijnych. Na szczęście miał dobrego adwokata i został uniewinniony.

 

Pan Bóg jest dzieckiem płochem, które dla zabawy

Słodki kwiat koniczyny ukrywa wśród trawy,

Z obłoków na nią bąki furkocące strąca,

By w kwiatach brzuszki skryły od

­wielkiego słońca.

Gdy później bąki ciężko poruszają głową,

Plączą nogi od miodu i fruwać nie mogą,

I spoglądają w niebo z wyrzutem i gniewem –

Bóg chytrze się uśmiecha, że o niczem nie wie.



Mamy więc przed sobą Boga uśmiechniętego, rozbawionego, lubiącego robić, szczerze mówiąc, niezbyt przyjemne dowcipy. Bóg też, przy całym swoim dziecięcym usposobieniu, potrafi być chytry, przebiegły, ale nie bezmyślnie złośliwy. Zastawił na łakomczuchów pułapkę, ale nie po to, żeby je dręczyć, nie jest sadystą. Te boskie stworzenia, objadając się ponad wszelką miarę słodkim nektarem, popełniły grzech obżarstwa, jeden z siedmiu grzechów głównych obwarowanych karą wiecznego potępienia. W swoim czasie w obronie Lieberta i jego bąków stanęli koledzy literaci i adwokat, ale, zapewne nie wiedząc o tym, także teolog Karl Rahner, który mówi, że jeśli jakieś przykazanie, czy inne rozporządzenie władz kościelnych, nie ma „statusu przykazań Bożych”, to w pewnych okolicznościach „miłość (...) może nas zwolnić” z obowiązku zachowania tegoż przykazania. Co więcej, Rahner twierdzi, że takiego zwolnienia nikt nie musi nam wystawiać.

Te wściekłe na Boga ofiary łakomstwa za chwilę obeschną i swobodnie odlecą, pamiętając, że nadmiar słodkości szkodzi ciału i duszy. A tak na marginesie, w cytowanym wierszu chodzi raczej o trzmiele, choć w niektórych częściach naszego pięknego kraju nazywa się je bąkami.

Niedoskonały

Anioł Ślązak, z łacińska Angelus Silesius, a właściwie Johannes Scheffler, wieki temu pisał:

 

Boga się nie schwyci

Bóg jest nicością czystą, nie zna tu ni teraz:

Im chwycisz Go usilniej, tym bardziej ci ucieka.



Ale nas uczono, że Bóg jest bytem najdoskonalszym z najdoskonalszych, którego nijak nie można opisać. Dlatego mówimy, kim nie jest i jaki nie jest. A jeśli chcemy mówić pozytywnie, wtedy podnosimy nasze określenia do niewyobrażalnej potęgi, przy czym musimy pamiętać, że mówimy o czymś, „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało” (1 Kor 2, 9). Wobec Boga samego w sobie wszystkie nasze możliwości poznawcze zawodzą. Stąd wszystkie starania w tym względzie przypominają oklepane gonienie króliczka. Ta wszechogarniająca niemoc ani trochę nie martwi Schefflera. Patrząc na jego poetycko-teologiczny dorobek, można powiedzieć, że nic tak dobrze nie robi człowiekowi jak niedosyt, głód, a właściwie post. Anioł Ślązak pości, to nie znaczy, że coraz więcej sobie odmawia słodkich przyjemności, czym grzeszyły bąki Lieberta; przeciwnie, żyje zachłannie, ale sądząc z liczby jego utworów, można powiedzieć, że każdy jego wiersz to jakby łyk wody lub powietrza, zatrzymanie w drodze po to, by ruszyć dalej w nieznane z nadzieją, że nie dojdzie się do horyzontu, nigdy nie utknie się w klatce tego, co możliwe, ale zamieszka się w niemożliwym. Popatrzmy na Pawła z Tarsu.

W Liście do Filipian czytamy, że Syn Boży, „istniejąc w naturze Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem, lecz sam siebie poniżył, przyjąwszy naturę sługi. Stał się podobny do ludzi i w zewnętrznej postaci uznany za człowieka” (Flp 2, 6-7). Natomiast zdaniem Anioła Ślązaka jest wprost przeciwnie:

 

Niegotowy Bóg się staje w doczesności,

Czym się nigdy nie stał w całej swej wieczności.



To znaczy, że Syn Boży, stając się człowiekiem, ze swojej boskości niczego nie stracił, przeciwnie, zyskał nowy sposób istnienia i działania. Przestał być tylko Słowem, przestał żyć w obrzędach, słowach, w opowiadaniach, w muzyce, pieśni, w tańcu. Stając się człowiekiem, rozjaśnił trochę, nie całkowicie, prawdę o losie każdego człowieka. „Patrzcie, jak wielką miłością obdarzył nas Ojciec, (...) już teraz jesteśmy dziećmi Bożymi, a jeszcze się nie okazało, czym będziemy. Wiemy, że gdy się On ukaże, staniemy się do Niego podobni, ponieważ ujrzymy Go takim, jakim jest. A każdy, kto ma w Nim tę nadzieję, oczyszcza się, jak i On jest czysty” (1 J 3, 1-3).

 

Też jestem synem Boga, koło niego siedzę:

Ducha, krew swą, ciało On rozpozna we mnie

 

– mówi mistyk-poeta, a w innym epigramacie dodaje:

 

Ja jestem jak Bóg, a Bóg jest jak ja

Jak Bóg ja jestem wielki, On mały jest jak ja:

Nie może On nade mną, ja być pod Nim wszak.



Słowem, przed Bogiem nie trzeba już padać na twarz i ładnie składać rączek; jeśli coś trzeba, to wstać i ręce otworzyć. A jeśli już chcemy na klęczkach kogoś adorować, to człowieka, skoro, jak chce poeta, w małości człowieka ukazuje Bóg swoją wielkość. Nie przez to, że wszystko może, symbolem mocy Boga nie jest przecież miecz, berło i tron. Tajemnicę Boga poeta otwiera nie przy pomocy klucza z takimi nacięciami, jak wina i kara, gniew i przebaczenie, zasługa i nagroda, ofiara i cierpienie.

 

Że Bóg jest krzyżowany! Że go można zranić!

Że On szyderstwo znosi, którym się go darzy!

Że taki lęk wytrzyma! I że umrzeć zdolny!

Nie dziw się, człowiecze: to jest znak miłości.

 

Jeśli już chciałoby się stworzyć jakąś opisową definicję Boga, wystarczy w Hymnie o miłości (1 Kor 13, 1-13) zamienić słowo „miłość” na słowo „Bóg”.

Zmaterializowany

Zmaterializowany – to znaczy stanowiący część mierzalnej rzeczywistości. Tak było dopóty, dopóki, z grubsza biorąc, materia składała się z niepodzielnych atomów. Dzisiaj tak już nie jest. Ogrom wiedzy zgromadzonej przez naukowców sprawia, że świat nam się coraz bardziej komplikuje i staje się coraz głębszą, bezbrzeżną tajemnicą. Poeta David Herbert Lawrence pisał:

Rybo, o rybo,

Nic nie jest ważne!

 

Czy się wody podniosą i pokryją ziemię,

Czy też opadną pozostając w dołach,

To dla ciebie jedno.

 

Wodna, podwodna,

Zanurzona

I drżąca od fal.

 

Jako wody płyną,

I ty także płyń.

(...)

 

Być rybą!

Tak bez zastrzeżeń i bez reszty

Rybą być

W wodzie.

(...)

 

Ja podziwiam tylko

I nie wiem,

Nie znam ryb.

 

Na początku

Jezusa zwano Rybą

I na końcu też.

Czytając fragmenty wiersza „Ryba”, można się poczuć jak na lekcji o życiu i rozmnażaniu się tychże tytułowych stworzeń. Dopiero pointa wywraca wszystko podszewką do góry i okazuje się, że otaczający nas świat i my sami żyjemy nie w jakiejś bezsensownej fatamorganie, a przeciwnie, „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. Żyjemy w Nim jak ryba w wodzie. W tak ścisłym związku, że, jak by powiedział Anioł Ślązak, jeśli Bóg przestałby istnieć, przestałby istnieć człowiek, ale i odwrotnie.

Bezradny

8 maja 1943 r. w Warszawie, w ruinach getta, został rozstrzelany Władysław Szlengel, polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor tekstów kabaretowych i piosenek. Mówiąc o Bogu, nie wymienia Go po imieniu. Bóg:

 

Długo nas dniem obrachunku straszył!

Mamy już dosyć modlitw i pokut.

Dzisiaj Ty staniesz przed sądem naszym

I będziesz czekał pokornie wyroku.

Rzucim Ci w serce

potężnym kamieniem

Bluźniercze, straszne, krwawe oskarżenie.

(...)

Ty każde słowo nasze usłyszysz,

Jak Cię oskarża naród wybraniec,

– Nie ma zapłaty, nie ma zapłaty!!!



Następnie poeta mówi o paśmie tragedii, przez które „naród wybraniec” przechodził i przechodzi. Co prawda Bóg wywiódł swój lud z Egiptu, ale też „wydał w ręce siepaczy”. Byli mordowani w cyrkach cezarów, krzyżowali ich Rzymianie, inkwizycja w Hiszpanii paliła na stosach, znęcali się nad nimi Kozacy, a teraz znowu Treblinka, inne miejsca kaźni, szubienice, egzekucje.

 

– Teraz nie ujdziesz już swego końca!

(...)

kat Cię popędzi

(...)

Zamknie za Tobą hermetyczne wieka,

Gorąca para zacznie dusić, dusić,

I będziesz krzyczał, będziesz chciał uciekać

Kiedy się skończą już konania męki,

Zawloką, wrzucą, tam potwornym dołem

Wyrwą Ci gwiazdy – złote zęby z szczęki –

 A potem spalą.

 I będziesz popiołem.

 

Kiedy pierwszy raz czytałem ten wiersz, nieodparcie narzucało mi się skojarzenie z Mickiewiczowską „Wielką improwizacją”. Zrozpaczony Konrad woła do Boga: „odezwij się – bo strzelę przeciw Twej naturze (...). Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale...”, po czym pada, a Szatan dopowiada: „Carem!”. Natomiast Władysław Szlengel w „Legendzie wigilijnej” opisuje wydarzenie, które miało miejsce w zakładach zbrojeniowych Kruppa. W samą Wigilię w tej „kolebce śmierci” pracujący tam ludzie, więźniowie, znaleźli niemowlę.

 

Dziecko leżało na hali

(...)

a ktoś wyszeptał – jak Jezus...

(...)

i się przerwała na chwilę

produkcja w zakładach Kruppa.

 

Niestety, nie na długo. Produkcja musi iść, „zdążają królowie (...) po towar (...) Wszystkie zmiany do pracy (...) i zapomniany został / Jezus w zakładach Kruppa”.

 

Bóg z wierszy Szlengla i Mickiewicza wydaje się bezradny wobec nawałnicy zła, co w obydwu poetach budzi gniew. Obydwaj stawiają Mu zarzuty. ­Mickiewicz jednak nie kończy oskarżycielskiej mowy, wyręcza się Szatanem. Szlengel wyrok ogłasza. Słyszymy echo słów ­Jezusa z Nazaretu: „Boże mój – Boże mój, dlaczego pozostawiłeś mnie”. Skoro jednak między Bogiem i ludźmi zaistniała tak mocna więź – nieważne: miłości, gniewu, a może nienawiści – to można mieć nadzieję, że nie wszystko stracone. Następnie, nawet jeśli Bóg wydał swój lud nas śmierć, to razem z tym ludem ginie, ponosi konsekwencje swojego działania, co nie oznacza, że historia ludzi z Bogiem na tym się kończy. Bóg, jak wiadomo, jest wszechmogący, a fakt pozostaje faktem, bezbronne dziecko, syn Boga – z Jego rodu jesteśmy – „jak Jezus” dokonuje cudu, czegoś, co wydawało się absolutnie niemożliwe: wstrzymało na chwilę machinę śmierci.

Przychodzący

Władysław Broniewski, po tragicznej śmierci córki Anki, napisał:

Otworzyłem okno,

a firanka

pofrunęła ku mnie,

jak Anka w trumnie.

Biała firanka, błękitne zasłony,

zaszeleściło...

O! pokaż mi się od tamtej strony! Jesteś? Jak miło!...

Jak miło... jak miło... jak strasznie, moja miła...

Ja już chyba nie zasnę...

Firanka?... Czy tyś tu była?

 

Ale gdzie tu szukać Boga? Trop podpowiada sam zapis wiersza. Tekst rozsypuje się, zdania rwą, rym występuje tylko w dwu wersach, wykrzykniki, pytajniki, wielokropki. Widać, że mamy do czynienia z rzeczywistością całkowicie zreorganizowaną, nad którą usiłuje zapanować „materialista dziejowy”, jak Broniewski sam siebie nazywa. Szuka ratunku, ale po drugiej stronie rzeczywistości. Na tym poprzestańmy, uszanujmy miłość i rozpacz, bezsilność i odwagę przekraczania samego siebie; nie będzie błędem, jeśli powiemy, że dogmatów kościelnych również. Czyż wiersz Broniewskiego nie dowodzi, że mistyka nie jest obca materialistom? Karel Dachovský w wierszu „Mistyka” mówi:

 

Do świątyni Boga

nie wchodzi się bezkarnie.

Można tam wejść tylko z odartymi stopami.

 

Nawet obłoki kadzidlanego dymu

nie są najpewniejszą drogą.

Już raczej roje much

stanowią odpowiednie środowisko.

A także odór trędowatych.

 

Mamy więc drogowskaz, adres zamieszkania Boga podpowiadają poeci. Nic dziwnego, jakże często Bóg i bogowie mówią wierszem, lubią śpiewać, tańczyć i ucztować. Wystarczy pamiętać o Kanie Galilejskiej. ©

 

Wiersze Johannesa Schefflera czyli Anioła Ślązaka, w przekładzie Andrzeja Lama.

Wiersz Davida H. Lawrence’a przełożył Leszek Elektorowicz.

Tłumaczem wiersza Karela Dachovskiego jest Andrzej Babuchowski.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Bóg, bąki i dziecko