W minionym tygodniu znowu wyszli na ulicę, by zaprotestować. Powodem był plan zbudowania w miasteczku tymczasowego obozu namiotowego dla migrantów – jedyny sposób, aby pomieścić 9 tys. ludzi, którzy dotarli na wyspę w ciągu zaledwie tygodnia. Dziewięć tysięcy – to więcej niż stałych mieszkańców Lampedusy. Włosi domagali się też pilnego spotkania z przedstawicielami lokalnych władz na Sycylii. Ich protest zbiegł się w czasie z próbami sforsowania ogrodzenia ośrodka recepcyjnego przez migrantów – co można, jak polska telewizja publiczna, która chyba pierwszy raz wysłała na wyspę dziennikarzy, uznać za dowód agresywności przybyszów. Można też, jak uznała telewizja włoska, zwrócić uwagę na panujący na wyspie upał i fatalne warunki w samym ośrodku.
Żadnej „inwazji imigrantów” na Europę oczywiście nie ma. Od początku roku do Włoch dotarło jednak przez Morze Śródziemne prawie 126 tys. ludzi, niemal dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Nie do końca wiadomo, co jest tego przyczyną (w ostatnich dniach mogła się do tego przyczynić tragiczna powódź w Libii). Trend jest jednak tak wyraźny, że w celu uspokojenia nastrojów na wyspie, na życzenie premier Włoch Giorgii Meloni, poleciała tam Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Von der Leyen, która ma zamiar ubiegać się o drugą kadencję na tym stanowisku, ogłosiła na Lampedusie 10-punktowy plan ulżenia sytuacji Włoch. Obejmuje on m.in. możliwą unijną misję morską, szybszą deportację osób, których wnioski o azyl odrzucono, oraz uruchomienie tzw. korytarzy humanitarnych dla uchodźców. Szefowa Komisji chce też, aby urzędnicy Fronteksu, unijnej agencji ochrony granic, brali udział w procedurach azylowych, i aby zostały one przyspieszone (w tej chwili – biorąc pod uwagę, że obciążenie urzędników jest olbrzymie – włoskie procedury są chwalone nawet przez promigranckie organizacje pozarządowe).
Przewodnicząca von der Leyen chce też zwiększenia nadzoru elektronicznego Morza Śródziemnego – wysłania na wodę większej liczby dronów. „To my będziemy decydować o tym, kto przybywa do Europy, a nie przemytnicy” – mówiła.
Czy ten plan zmieni coś w sytuacji na Lampedusie, pokażą najbliższe miesiące. ©℗