Królestwo świętego spokoju

Nagła kłótnia przyrodnich braci, króla i księcia, zmąciła spokój, jakim szczyci się od lat Jordania i panujący w niej Haszymidzi, potomkowie Proroka Mahometa, najstarsza dynastia w świecie arabskim.
w cyklu STRONA ŚWIATA

07.04.2021

Czyta się kilka minut

Na ulicach Ammanu, przed portretem króla Abdullaha II, 6 kwietnia 2021 r. / FOT. KHALIL MAZRAAWI / AFP / EAST NEWS /
Na ulicach Ammanu, przed portretem króla Abdullaha II, 6 kwietnia 2021 r. / FOT. KHALIL MAZRAAWI / AFP / EAST NEWS /

Wieść o wojnie na dworze Haszymidów jak grom z jasnego nieba obudziła senny Amman w sobotni poranek. Rządowa agencja informacyjna Petra podała, że dwudziestu dygnitarzy, dworzan i krewnych rodziny panującej zostało zatrzymanych pod zarzutem antyrządowego spisku, jaki przy wsparciu niewymienionych z nazwy obcych państw próbowali zawiązać i przeprowadzić. Najprawdziwszą sensacją dnia stała się wiadomość, że w areszcie domowym został osadzony przyrodni brat króla Abdullaha II, 41-letni Hamza, były książę koronny i niedoszły następca tronu.

Przed godziną 0

Jordańskie władze ogłosiły, że już jakiś czas temu wpadły na trop „podstępnego spisku”, mającego zburzyć spokój i stabilizację, z których tak dumna jest Jordania i które czynią z niej spokojną wyspę na oceanie targanym przez polityczne burze, rewolucje i wojny. Występując w imieniu rządu, wicepremier i szef dyplomacji Ajman Safadi obwieścił, że służba bezpieczeństwa Muchabarat – sławna w całym świecie z najwyższego profesjonalizmu, ale też braku skrupułów – wkroczyła do akcji dopiero teraz, gdy w podsłuchanych rozmowach spiskowcy zaczynali mówić o „godzinie 0”. „Spisek został udaremniony” – ogłosił minister. Dodał, że wśród zatrzymanych i objętych śledztwem znaleźli się m.in. należący do rodziny panującej szarif Hassan ibn Zaid oraz Bassem Awadallah, niegdysiejszy minister finansów i szambelan na haszymidzkim dworze, a także kilku znaczniejszych przywódców z beduińskiego rodu Madżalich, wpływowego w administracji i wojsku. Wśród zatrzymanych nie znalazł się jednak żaden wojskowy.

Minister dyplomacji zaprzeczył natomiast, że książę Hamza, królewski brat, został osadzony w areszcie domowym. „Ostrzeżono go jedynie i poproszono, by zaprzestał działań wymierzonych w dobro królestwa i jego poddanych” – wyjaśnił Safadi, dodając, że książę utrzymywał kontakty z przedstawicielem izraelskiego wywiadu Mossad, który obiecywał pomoc i przysłanie samolotu, gdyby książęca żona i dzieci musiały uciekać z Jordanii.

Ostatnim akordem obfitującej w niezwykłe wydarzenia soboty było opublikowane w internecie orędzie, jakie nagrał i rozpowszechnił książę Hamza. „To nie ja jestem winny bałaganu, korupcji i nieudolności, jakie panoszą się w kraju od 15-20 lat. I nie ja jestem winien, że ludzie nie wierzą rządzącym ani urzędom. Doszło do tego, że nikomu nie wolno już nawet głośno wypowiadać własnego zdania, bo następstwem tego stają się pogróżki, prześladowania i areszty” – powiedział książę w nagraniu, dokonanym dzięki telefonowi satelitarnemu. – „Dziś rano odwiedził mnie szef sztabu gen. Jusuf Huneiti i powiadomił mnie, że nie wolno mi wychodzić z domu, spotykać się z innymi ludźmi i z nimi rozmawiać, ponieważ uczestniczyłem w spotkaniu, podczas którego krytykowano rząd i króla. Zapytałem go, czy to chodzi o mnie i czy to ja krytykowałem króla? Odparł, że nie, ale że on, a także szefowie policji i służby bezpieczeństwa Muchabarat postanowili udzielić mi ostrzeżenia. Z tego, co mi wiadomo, wiele osób, które znam, a także wielu moich przyjaciół zostało aresztowanych, odcięto mi telefon i internet, odebrano ochronę. Być może to moja ostatnia okazja, by oświadczyć, że nie uczestniczyłem w żadnym spisku, o co oskarża się u nas każdego, kto ma odwagę coś powiedzieć”.

Wytykając rządzącym dyktatorskie skłonności, korupcję, kumoterstwo o nieudolność, książę ani razu nie wymienił imienia króla Abdullaha II – krytykowanie monarchy jest w Jordanii przestępstwem. Orędzie zakończył jednak słowami, że „są w tej rodzinie ludzie, którzy nie myślą jedynie o własnym bogactwie”, lecz „dobro kraju i jego obywateli przekładają nad wszystko inne”. 

W kolejnym orędziu książę zapowiedział, że ani myśli słuchać rozkazów szefa sztabu i nie zamierza być więźniem we własnym domu. Konflikt na haszymidzkim dworze zaczął grozić otwartą wojną. Aby go uniknąć, zwaśnieni bracia zgodzili się, by próbę ich pogodzenia podjął stryj Hassan, patriarcha rodu i niedoszły król. Po jego interwencji w poniedziałek zakopali  topór wojenny, a Hamza złożył hołd królowi. „Mając na uwadze to, co wydarzyło się w ostatnich dwóch dniach, składam swój los w królewskie ręce i ślubuję dalszą wierność konstytucji najdroższego mojemu sercu królestwa haszemidzkiego Jordanii” – napisał książę, a znawcy jordańskiej polityki uznali konflikt za zażegnany. Przynajmniej chwilowo.

Ostatni tron Haszymidów

Jordański król Abdullah jest ostatnim władcą z dynastii haszymidzkiej, najstarszej w świecie islamu, wywodzącej swe korzenie prosto z rodu Proroka Mahometa, jego córki Fatimy i wnuka Hassana. Sto lat temu byli jeszcze szarifami, emirami i strażnikami Mekki, najświętszego z miejsc świata islamu, a także królami dzisiejszych Jordanii, Iraku i Syrii. 

W 1924 roku z Półwyspu Arabskiego wyparli ich Saudowie, odbierając im zaszczytny tytuł kustoszów Mekki i Medyny. W 1920 roku Brytyjczycy i Francuzi, którzy po I wojnie światowej przejęli i podzielili między siebie tureckie posiadłości w Lewancie (Brytyjczycy zajęli dzisiejszy Irak, Jordanię i Palestynę, a Francuzi – Syrię i Liban), pozbawili Haszymidów także tronu damasceńskiego, a wojskowy przewrót w 1958 roku położył kres królestwu haszymidzkiemu w Bagdadzie.

Utrzymali się na tronie jedynie w Jordanii (niegdyś Transjordanii, położonej na wschodnim brzegu Jordanu), krainie beduinów. Z Ammanu sprawują – i zazdrośnie strzegą tego zaszczytnego przywileju – opiekę nad trzecim, najświętszym miejscem islamu, meczetem al-Aksa w Jerozolimie.

Pierwszym przywódcą niepodległej od 1946 roku Jordanii został Abdullah I, pradziadek i imiennik obecnego króla. Został zamordowany przez palestyńskiego zamachowca, a jego syn, król Talal, cierpiał na schizofrenię i szybko abdykował. W ten sposób, w 1953 roku, jako zaledwie 18-latek, haszymidzką koronę włożył na skronie Husajn, ojciec Abdullaha.

Panował prawie pół wieku, aż do śmierci w 1999 roku i choć ponoć marzył, że jego następcą zostanie Hamza, nowym królem został najstarszy z jego synów, miłościwie panujący Abdullah II.

Najspokojniejszy kraj na świecie

To za panowania Husajna Jordania zyskała opinię najspokojniejszego kraju na burzliwym Bliskim Wschodzie. Jeśli nawet jednak samo królestwo miało powody, by uchodzić za oazę spokoju, to tuż za jego miedzą przetaczały się najdramatyczniejsze i najkrwawsze burze współczesności.

W drugim roku niepodległego bytu stoczyło pierwszą wojnę, w 1948 roku, przeciwko Izraelowi, po stronie Palestyńczyków. I była to jedyna zwycięska wojna, po której Jordania zajęła Zachodni Brzeg Jordanu i wschodnią część Jerozolimy. Konflikt żydowsko-palestyński zdominował pierwsze pół wieku niepodległości. Wojny w latach 1956 i 1967 (Jordania straciła w niej Zachodni Brzeg i wschodnią Jerozolimę) i 1973, a także kolejne intifady, nasilająca się z roku na rok fala terroryzmu sprawiły, że dziś prawie połowę 10-milionowej ludności kraju stanowią Palestyńczycy.   

Lata 70. i 80. to kolejne wojny za miedzą: libańska, domowa, a także będące kolejnymi odsłonami konfliktu żydowsko-palestyńskiego. W 1990 roku, w odwecie za inwazję Iraku na Kuwejt, Amerykanie najechali na Irak, który zaopatrywał Jordanię w ropę naftową. Znalazłszy się między młotem a kowadłem Jordania postanowiła zachować neutralność. Straciła więc zarówno iracką ropę, jak i poparcie i pożyczki z Ameryki.

Żeby udobruchać Zachód, stanęła po jego stronie w wojnie afgańskiej, ale ponowna inwazja Amerykanów na Irak w 2003 roku i będąca jej skutkiem iracka wojna domowa, a także narodziny i ekspansja samozwańczego kalifatu znów zagroziły Jordanii zarazami terroryzmu i religijnego fanatyzmu, a także kolejnymi setkami tysięcy uchodźców. Wojenni uciekinierzy, w liczbie 1-2 milionów, przybyli do Jordanii także z sąsiedniej Syrii, gdzie wojnę rozpaliła Arabska Wiosna z 2011 roku (Jordanię minęła bokiem). Do dziejowych burz, jakie przyszło znieść królestwu Haszymidów, można jeszcze dodać światową zimną wojnę, odżywający konflikt sunnicko-szyicki i globalne kryzysy gospodarcze, np. ten paliwowy z 1973 roku czy finansowy z 2008 roku.


Czytaj także: Wojciech Jagielski: Niepokoje w oazie spokoju


Opinię oazy spokoju Jordania zawdzięcza cierpliwości i umiarowi starego króla Husajna, a także jego syna Abdullaha I, który próbował go naśladować. Poza krwawą rozprawą we wrześniu 1970 roku z palestyńskimi fedainami, którzy rozpanoszyli się w jordańskiej gościnie i zaczęli w niej szarogęsić, królestwo Haszymidów uniknęło konfliktów wyznaniowych, narodowościowych i społecznych buntów czy rewolucji. W polityce zagranicznej, świadome swoich ambicji, ale i słabości starało się zachowywać równowagę między sojusznikami i wrogami. W 1994 roku podpisało pokój z Izraelem, ale trwa na stanowisku, że rozejm między Żydami i Palestyńczykami może zapewnić jedynie powstanie niepodległego państwa palestyńskiego.

 Król i książę

Wojny z początku stulecia odstraszyły od Bliskiego Wschodu i Jordanii zagranicznych turystów, których pieniądze stanowiły ważną część budżetu królestwa. Napływający zewsząd wojenni uciekinierzy haszymidzki skarbiec dodatkowo pustoszyli. Co gorsza, jako jedno z nielicznych państw Bliskiego Wschodu Jordania pozbawiona jest złóż ropy naftowej i musi sprowadzać paliwo.

Król Abdullah, szukając pieniędzy na utrzymanie kraju, postawił na wolnorynkowy liberalizm i prywatny biznes. Początkowo odnosił spore sukcesy i jeszcze kilka lat temu gospodarka jordańska rozwijała się w szybkim tempie. Unieruchomiła ją jednak, podobnie jak resztę świata, epidemia COVID-19.

Gospodarczy liberalizm króla zachwiał też polityczną równowagą między rdzennymi beduinami i Palestyńczykami, z których większość ma już jordańskie obywatelstwo. Pierwsi dominowali w administracji i wojsku, drudzy – w biznesie. Liberalne reformy wzmocniły Palestyńczyków, a obecna, wymuszona kryzysem polityka zaciskania pasa jeszcze bardziej dotyka beduinów. To głównie oni, od Arabskiej Wiosny, przewodzą ulicznym demonstracjom i strajkom, których uczestnicy żądają reform i coraz zuchwalej krytykują królewskich ministrów.

Właśnie spotkania beduińskiej starszyzny z Hamzą zaniepokoiły Abdullaha i jego dworzan. A także to, że już wcześniej, podczas antyrządowych demonstracji ich uczestnicy skandowali imię byłego księcia koronnego.

Ponoć stary król Husajn chciał, by po nim na haszymidzkim tronie zasiadł właśnie Hamza. Na dworze uznano jednak, że jest jeszcze za młody i król na księcia koronnego wyznaczył brata, Hassana. W 1999 roku, tuż przed śmiercią, zmienił zdanie, odebrał bratu tytuł dziedzica i przekazał go najstarszemu z synów, dobiegającemu dziś sześćdziesiątki Abdullahowi. Wstąpiwszy na tron, najwyraźniej dla zachowania jedności w rodzinie panującej, Abdullah II ogłosił 41-letniego dziś Hamzę księciem koronnym. Kilka lat później odebrał mu jednak ten tytuł i wyznaczył na następcę własnego syna, Husajna.

Hamza nie protestował, nie buntował się, w ogóle zniknął z polityki. Dopiero w ostatnich latach zaczął zabierać głos w sprawach publicznych, a w 2018 roku po raz pierwszy otwarcie wytknął rządzącym królestwem samolubstwo i korupcję. Poddani haszymidzkiego królestwa zaczęli postrzegać go jako wyraziciela ich niezadowolenia i buntu, a beduini zachwycali dodatkowo podobieństwem księcia do ukochanego przez nich króla Husajna.

Znawcy jordańskiej polityki zauważają, że w ostatnich latach panujący trzecie dziesięciolecie król Abdullah wykazuje coraz mniej cierpliwości wobec tych, którzy się z nim nie zgadzają, a dzięki epidemii jego policja, a zwłaszcza służba bezpieczeństwa, powiększyły ogromnie swoje wpływy w królestwie. Eksperci nie wierzą w spisek, jaki książę Hamza miałby rzekomo zawiązać z beduinami, ale podkreślają, że nagła popularność księcia jest dowodem narastającego niezadowolenia mieszkańców Jordanii z życia, jakie przyszło im wieść. Winią za to króla, a w młodym księciu widzą nie tyle kandydata na nowego władcę, co ucieleśnienie własnych nadziei na lepszą przyszłość.

Król zaś, zazdrosny pewnie o uwielbienie, jakim poddani darzą jego brata, postanowił przypomnieć im, że w jego królestwie są granice, których nawet księciu przekroczyć nie wolno.

Polecamy: Strona świata - specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej