Konno w siną dal

Turystyka konna rozwija się w województwie świętokrzyskim. Stowarzyszenie RDEST i Zagroda Królów dzięki unijnej dotacji mają nadzieję zmobilizować sąsiadów do działania i przypomnieć turystom, że u nich na koniach jeździ się lepiej niż w Montanie.

15.06.2010

Czyta się kilka minut

Brzeście k. Skarżyska-Kamiennej, gospodarstwo ekologiczne Zagroda Królów / fot. Bartosz Siedlik /
Brzeście k. Skarżyska-Kamiennej, gospodarstwo ekologiczne Zagroda Królów / fot. Bartosz Siedlik /

Berło dzierży tutaj Królowa. Zarządza z zapałem całym gospodarstwem, wszystko ma na oku i wszystkiego przypilnuje. Mało tego, wciąż planuje nowe przedsięwzięcia i ulepsza to, co ma. Jej Królestwo w Brześciu to nie zwykłe gospodarstwo agroturystyczne. To Zagroda Królów.

Takich miejsc w okolicy na razie jest niewiele. Powietrze jest tu czyste, warzywa znacznie bardziej kolorowe niż w supermarkecie w niedalekich Kielcach. Pierwsze, co zachwyca, to ogromne pole kwitnących borówek. W lecie będzie mnóstwo owoców, a z nich domowe dżemy i galaretki.

Nasze konie to pieszczochy

Z największą dumą i radością państwo Gabriela i Krzysztof Królowie opowiadają jednak o swoich koniach. Jest ich pięć. Każdy ma swój niepowtarzalny charakter. ? Nektar stoi najniżej w hierarchii. Inne konie niechętnie przyjmują go do swojej grupy - opowiada pani Gabriela. - To straszna przylepa. Jak był malutki, to chodził jak pies za człowiekiem. Zresztą nawet teraz zabiega o kontakt.

Nektar jest jasnym, jeszcze bardzo młodym koniem. Możliwe, że jego pozycja w stadzie jest tak niska, ponieważ jako jedyny nie należy do rodziny. Reszta koni to potomstwo najstarszej klaczy - Bajaderki. To ona rządzi grupą. Chyba lubi sławę i zainteresowanie, bo niezwykle chętnie pozuje do zdjęć.

Trzy najmłodsze to już własna hodowla państwa Królów. Tradycyjnie ich imiona zaczynają się na pierwszą literę imienia matki: Bojar, Browar i Budrys. ? Wszystkie nasze konie to straszne pieszczochy - śmieje się pan Krzysztof. - Wychowujemy je nowocześnie ? bezstresowo. Jedyne, czym ich żartobliwie straszymy, to że jak będą niegrzeczne, zawieziemy je na targ, gdzie sprzedaje się konie na mięso. Chyba to rozumieją, bo od razu są spokojniejsze.

Wybieg dla koni jest dość duży. Choć mają do dyspozycji własne boksy, wolą biegać pod gołym niebem. Nawet śnieg i deszcz im niestraszny. Lubią taką wolność.

Co roku coraz więcej ludzi przyjeżdża do Zagrody Królów. Chcą uczyć się jeździć konno i odpocząć z dala od miasta. Ci bardziej doświadczeni chwalą sobie to miejsce. Opowiadają z pełnym przekonaniem: "Jeździliśmy w Montanie i Australii, ale tutaj jest najpiękniej!". Takich gospodarstw w regionie potrzeba znacznie więcej. ? W okolicy jest sporo ludzi, którzy posiadają konie - mówi pani Gabriela. - Wszystko jest jednak źle zorganizowane. Już od dłuższego czasu próbowałam namawiać ludzi, żeby rozwinęli swoje gospodarstwa, ale oni są sceptyczni. Brakowało impulsu do działania.

Choroba sprzyja działaniu

Pani Gabriela postanowiła sama rozruszać przedsiębiorczość swoich sąsiadów. Jako absolwentka szkoleń dotyczących pozyskiwania Funduszy Europejskich wiedziała, gdzie szukać rozwiązania. Na co dzień jest jednak zbyt zabiegana, więc napisanie projektu wciąż odkładała.

Pomogła niespodziewanie choroba i obowiązkowe siedzenie w domu. ? Miałam dosyć leżenia w łóżku - opowiada. - Głowa była sprawna, ręce były sprawne. Czemu nie puścić tego wszystkiego w ruch? Zaczęłam pisać.

O dofinansowanie nie może jednak ubiegać się osoba fizyczna. Z pomocą przyszło zaprzyjaźnione stowarzyszenie RDEST. Prezes stowarzyszenia, Urszuli Jędrzejczyk, projekt od razu się spodobał. ? Pomysł przypadł mi do gustu, ponieważ podkreśla walory regionu i powiększa jego potencjał turystyczny. Kultura razem z turystyką. Był to pierwszy projekt z Programu Kapitał Ludzki w naszym Stowarzyszeniu. Wiedzieliśmy, że to niełatwe, ale postanowiliśmy podjąć wyzwanie.

Pani Gabriela Król sama napisała cały projekt o nazwie "Konno w siną dal". ? To nie był dla mnie żaden problem - wspomina. - Kłopoty pojawiły się przy wysyłaniu wniosku przez internet. Jak to na wsi, miałam zbyt wolne łącze. Trudno było mi się skupić na formułowaniu wniosku przy niepewności, czy łącze nie nawali. Całe szczęście, mogłam skorzystać z komputera w siedzibie stowarzyszenia RDEST.

Do wniosku należało dołączyć pełną dokumentację. Wszystko trzeba było przygotować. Zarówno Urszula Jędrzejczyk, jak i państwo Królowie byli pewni, że się uda. Mieli wyraźny cel.

? Najważniejsze dla nas to zintegrować ze sobą gospodarzy na terenie pięciu najbliższych nam gmin. Po to wysyłaliśmy wniosek.

W 2009 r. wniosek był już gotowy. Został zaakceptowany i z Europejskiego Funduszu Społecznego przyznano na jego realizację prawie 50 tysięcy złotych. Nie otrzymali ich jednak od razu. Czekali rok. Teraz mogą działać. Dzięki pieniądzom zorganizują szkolenia dla właścicieli gospodarstw z okolicy. Będą ich uczyć, że agroturystyka to niekoniecznie skomplikowana działalność gospodarcza. Że gospodarstwa, które udostępniają turystom mniej niż 5 pokoi, są zwolnione z płacenia podatków. Ważne jest także, żeby umieli sprostać wymogom prawnym, koniecznym do przyjmowania gości.

Koszty przygotowania domu do takiej działalności nie są wysokie. Trzeba tylko pokazać, że da się to zrobić łatwo i szybko.

? Ludzie boją się tego, czego nie znają - zauważa pani Gabriela. - Więc otwieramy im furtkę. Czasem wystarczy nawet zasygnalizować, co trzeba zrobić, żeby chętniej się na to decydowali. Już trzydzieści osób się do nas zgłosiło. Mają sporo zapału, chcą uczestniczyć.

W szczególny sposób promowana będzie turystyka konna. Już teraz organizowane są w Brześciu pokazy walki bronią białą na koniu, niezwykle widowiskowe. Widzowie mogą podziwiać dawne metody walki, władanie mieczem.

Największy dotąd Hubertus

Ważnym, corocznym wydarzeniem jest także święto myśliwych i jeźdźców Hubertus. Dzień ten przypada zawsze na jesieni, kiedy kończy się sezon łowiecki. W tym roku impreza ta organizowana jest na znacznie większą skalę. Do tego także przyczynił się unijny projekt.

W pierwszą sobotę listopada do lasu wjedzie kilkanaście jeźdźców na koniach, w tym najważniejszy - Stasiek.

? To miejscowy koniarz - opowiada Krzysztof Król. - Nasza najbarwniejsza postać. Jest znany na całą okolicę z kultywowania tradycji tatarskiej. Za swoje oddanie sprawie dostał nawet medal od chana tatarskiego.

Podczas jesiennej gonitwy Stasiek wykona zadanie najzaszczytniejsze. Będzie lisem. Do jego ramienia przywiązana zostanie ruda kita, która jest celem łowów. Ten, komu uda się ją zerwać, wygrywa i w następnym roku sam ucieka przed pogonią.

Święto będzie otwarte dla turystów. Po zakończonej gonitwie zostaną oni wraz z jeźdźcami zaproszeni na ognisko i poczęstowani tradycyjną pieczoną baraniną.

? W ten sposób planujemy też zintegrować miejscowych - tłumaczy pani Gabriela. ? Liczę na to, że zaangażują się w organizację święta, że będziemy to robić razem. To też bardzo ważny element naszego projektu.

Konie i Tkaczki

Stowarzyszenie RDEST, wspierając projekt, liczy także na promowanie lokalnych artystów. Kiedy zaczną pojawiać się turyści, zwiększy się zainteresowanie pamiątkami z regionu. Nie tymi plastikowymi, sprowadzanymi z Azji, ale prawdziwymi arcydziełami, które tworzą miejscowi malarze i rzeźbiarze.

Urszula Jędrzejczyk, prezes stowarzyszenia, sama zajmuje się malarstwem i fotografią. Tworzy barwne batiki. Inspiracją jest przyroda. Wspiera także lokalne tkactwo. Odkryła tę piękną tradycję w regionie. Wciąż jest kultywowana, chociaż jeśli nie będzie się jej wspierać - zaniknie. Żeby pokazać urok rękodzieła, także młodym ludziom, zorganizowała Dni Tkaczki. Najpierw na skalę lokalną. W tym roku jej pomysł podchwyciły gminy w całym kraju.

? Organizujemy warsztaty w tradycyjnej chacie - wyjaśnia Urszula Jędrzejczyk. - Zgromadziliśmy tam specjalne maszyny, z których korzystamy. Wygląda to naprawdę barwnie i jest niezwykle przyjemne.

Region kusi turystów. Wszyscy łączą siły i w ten sposób łatwiej się rozwijać. Projekt "Konno w siną dal" ma stworzyć także bazę noclegową. Zintegrowana sieć gospodarstw agroturystycznych nie tylko będzie w stanie przyjąć większą liczbę odwiedzających, ale także zapewni im ciekawe rozrywki. Razem mogą planować coraz większe przedsięwzięcia. Zadowoleni turyści, zadowoleni gospodarze.

Ofiara z jagnięciny

Jeden projekt jeszcze nie jest skończony, a już powstaje kolejny. Kilka tygodni temu państwo Królowie postanowili na terenie swojego gospodarstwa zorganizować świetlicę, w której podpatrzyć będzie można dawne metody gospodarowania i narzędzia. Przygotowali już tradycyjny piec chlebowy. W ten pomysł zainwestowali sami.

? Żeby mieć te pieniądze, sprzedaliśmy nasze owce - opowiadają. - Było ich ponad 70, w dodatku ze specjalnej rasy. To były owce świniarki, gatunek niedawno odtworzony, a wcześniej uznany za zaginiony. Zostało nam zaledwie kilka sztuk.

Strata naprawdę duża, bo odkąd zwierząt nie ma, trudniej będzie znaleźć w menu udziec jagnięcy. - Jest to popisowe danie Zagrody Królów, które wygrało pierwszą nagrodę w V edycji konkursu "Nasze dziedzictwo kulinarne" organizowanego na terenie województwa świętokrzyskiego. Smak łatwo sobie wyobrazić: wystarczy wspomnieć, że świeża jagnięcina przyprawiona zostaje czosnkiem i suszonymi ziołami, z których najważniejsze to tymianek i oregano. Mięso przed upieczeniem marynowane jest trzy dni, aż przesiąknie zapachem ziół. W czasie wypiekania smak poprawia się czerwonym wytrawnym winem.

Ale te pyszności nadal będzie można zjeść - uspokaja pani Gabriela. - A dzięki takim pomysłom cały czas się rozwijamy. Idziemy do przodu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Zielona Brama