Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na początku prezydentury tweetował średnio 5,7 razy dziennie. Pod koniec trzeciego roku już 28,1 razy.
26 maja Trump opublikował dwa tweety, w których sformułował zarzut, że głosowanie korespondencyjne – dopuszczalne w części amerykańskich stanów – otwiera drogę do oszustw na masową skalę. To, co zdarzyło się potem, było niespotykane: portal Twitter opatrzył ten tweet ostrzeżeniem przed dezinformacją. Nigdy wcześniej żadne, nawet najbardziej szokujące stwierdzenia Trumpa nie doczekały się jakiejkolwiek reakcji Twittera.
W odpowiedzi Trump oskarżył portal, że celowo ucisza głosy konserwatywne, a w ramach odwetu podpisał dekret mający pozbawić media społecznościowe prawnej ochrony. Twitter nie cofnął się. Tweet Trumpa o strzelaniu do uczestników zamieszek w USA, którzy grabią sklepy, oznaczył jako pochwałę przemocy.
Nie wiadomo, dlaczego Twitter teraz zdecydował się na reakcję wobec prezydenta, który od lat prowadzi za jego pośrednictwem politykę mającą posmak trollingu. Ani jak skuteczne będą retorsje Białego Domu. Ale eksperci są zgodni: mimo konfliktu są na siebie skazani. Bez Twittera Trump jest niemy, a bez Trumpa Twitter traci ósmego najpopularniejszego użytkownika. Choć prezydenta może uwierać fakt, że tym najpopularniejszym jest jego poprzednik – Barack Obama. ©