Kolaboranci.com

"Czy słyszałeś już o Google i chińskim rządzie? - tak zaczynał się apel amerykańskiej organizacji Studenci dla Wolnego Tybetu, wzywający do bojkotu w Walentynki tej wyszukiwarki internetowej. O co poszło? O cenzurę.

20.02.2006

Czyta się kilka minut

Gdy chińskie władze zablokowały dostęp do serwisów koncernu Google, ten zareagował. Na tyle skutecznie, że niedawno ogłosił otwarcie wyszukiwarki Google.cn - dostępnej w Kraju Środka. W czym jej wyjątkowość? W tym, że chiński internatuta, który wpisze np. hasło "Tajwan", "Tiananmen" czy "demokracja", zobaczy komunikat: "Zgodnie z lokalnym prawem niektóre wyniki nie mogły zostać wyświetlone". Amerykański koncern sam się ocenzurował.

I nie jest osamotniony. Chińska wersja należącego do Microsoftu portalu MSN prowadzi autocenzurę od roku, a Yahoo! - od trzech lat. W 2005 r. chińskie władze skazały dziennikarza Shi Tao na 10 lat więzienia za wysłanie mailem z konta Yahoo.com.cn do USA tajnej instrukcji rządu dla dziennikarzy, zakazującej informowania o Ruchu 4 Czerwca (data masakry na Tiananmen). Jego dane przekazała władzom firma. W 2003 r. dysydent Li Zhi trafił na 8 lat do więzienia dzięki podobnej uczynności Yahoo. To zapewne wierzchołek góry lodowej. Firmy tłumaczą, że muszą przestrzegać prawa kraju, w którym działają, i że dla chińskich internautów lepiej mieć ograniczony dostęp do informacji niż żaden. Powody są jednak bardziej przyziemne, finansowe: chiński rynek internetowy jest drugi na świecie, liczy ponad 111 mln internautów (w USA 200 mln)...

Internet to zarówno sfera wolnościowej kultury obywatelskiej, jak i kultury przedsiębiorczości. Dla globalnego dostawcy usług wybór między obecnością na rynku a wolnością słowa to żaden dylemat. Szkoda, bo pochodzi z cywilizacji, która ma u podstaw prawa człowieka. Ale cóż: do bojkotu Google można nawoływać równie skutecznie, co do bojkotu samochodów...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2006