Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Flamandzki dziennik "De Standaard" opublikował 28 sierpnia zapis rozmowy między byłym prymasem Belgii kard. Godfriedem Danneelsem, bp. Rogerem Vangheluwem, oskarżonym o molestowanie, a samą ofiarą.
Bp Vangheluwe zaczął molestować swojego bratanka odkąd ten skończył pięć lat i robił to aż do osiągnięcia przez chłopca pełnoletności. Pokrzywdzony, 42-letni już mężczyzna, zażądał spotkania ze swoim prześladowcą i kard. Danneelsem - od stycznia będącym na emeryturze, prywatnie przyjacielem bp. Vangheluwego. Bratanek biskupa chciał upublicznić sprawę.
Do spotkania doszło 8 kwietnia br. Nagrań dokonał potajemnie sam pokrzywdzony. Przekazał je mediom w sierpniu - jak wyjaśniał, dotknięty słowami rzecznika diecezji brugijskiej, twierdzącego, że biskup w ramach przeprosin wysyłał mu pieniądze.
Z ujawnionych przez "De Standaard" nagrań wynika, że kardynał chciał, by biskup Brugii przeprosił bratanka, miał jednak prośbę. "Biskup zrezygnuje w przyszłym roku, więc będzie lepiej, jeżeli zaczekasz z ujawnieniem prawdy" - zasugerował ofierze.
"Prześladował mnie przez całą młodość, dlaczego jest ci bardziej żal jego niż mnie?" - usłyszał Danneels w odpowiedzi. Następnie mężczyzna żądał natychmiastowego ustąpienia biskupa. Kardynał odpowiedział, że nie jest w jego mocy podejmować taką decyzję.
Kolejny zapis to rozmowa między Vangheluwem i jego rodziną, w której biskup wyraził żal z powodu swoich postępków. "Jest mi ogromnie przykro (...). Tak, zrujnowałem życie całej rodziny. To straszne". Dalej czytamy jednak, że biskup nie zamierza zrezygnować.
Kard. Danneels, znany dotąd jako zwolennik pełnej jawności w rozliczaniu kościelnych skandali, znalazł się pod pręgierzem belgijskich mediów.
Kardynała krytykuje nie tylko "De Staandard" czy lewicowy "Le Soir", ale także uznawany za prokatolicki "La Libre". W komentarzu francuskojęzycznego dziennika czytamy: "Prawo do milczenia było jedyną odpowiedzią katolickiej hierarchii na seksualne nadużycia. Absolutnym priorytetem pozostaje utrzymanie dobrego wizerunku instytucji oraz honoru jej członków".
Kardynał odrzucił oskarżenia o ukrywanie prawdy. "On zdaje sobie sprawę, że tamta rozmowa nie była właściwa" - powiedział Toon Osaer, rzecznik kard. Danneelsa, w rozmowie z Associated Press. "Byłem naiwny, idąc na spotkanie nieprzygotowany" - przytacza słowa hierarchy "The New York Times". W rozmowie z National Catholic Reporter Osaer odniósł się do publikacji w "De Staandard". "Sporządzony przez gazetę zapis rozmowy był generalnie prawidłowy, jednak kontekst był całkiem inny, niż opisano".
"To było całkowicie poufne spotkanie, wszystko miało zostać w rodzinie" - powiedział rzecznik. "Kardynał chciał sprawdzić, czy pojednanie jest możliwe. Zapytał ofiarę, czy Vangheluwe powinien natychmiast zrezygnować, podkreślając, że będzie trzeba podać powód odejścia. Zasugerował, że biskup odejdzie w przyszłym roku, a rodzina nie będzie musiała upubliczniać swoich prywatnych spraw".
Wkrótce po rozmowach z rodziną bp Vangheluwe zdecydował się na rezygnację z funkcji i przyznał się do molestowania nieletniego bratanka. Papież Benedykt XVI przyjął jego dymisję 23 kwietnia.
2 września "Le Soir" podał, że belgijski Kościół katolicki stworzy "biuro pomocy" ofiarom księży-pedofili. Pomocy mają w nim udzielać adwokat, psycholog oraz specjaliści z innych dziedzin. Biuro ma też ułatwiać kierowanie spraw na drogę sądową.
Szymon Graniczka jest dziennikarzem Onet.pl